Kwestia używania przez zagraniczne media zbitki „polskie obozy koncentracyjne” cyklicznie powraca. Tym razem zasadności jej użycia broni Norweska Rada Etyki Mediów.
Sprawa zaczęła się, gdy 15 sierpnia gazeta „Sør-Trøndelag” użyła określenia „polski obóz koncentracyjny” w recenzji filmu „Lektor”. Na publikację zareagowały ambasada RP w Oslo i portal ScanPress.net, które zażądały sprostowania podanej informacji. Trzy dni później gazeta zamieściła sprostowanie, które przez Henryka Malinowskiego, redaktora ScanPress.net, zostało jednak uznane za „zdawkowe i nie sprawiało wrażenia zrozumienia wagi popełnionego błędu”. Złożył on skargę do norweskiej Rady Etyki Mediów. Ta po początkowym odrzuceniu skargi zdecydowała się jednak ją rozpatrzyć.
I oddaliła protest. Pressens Faglige Utvalg uznała mianowicie, że wszystko jest w porządku i autorka recenzji, Astrid Kufaas Morken, nie popełniła błędu, przymiotnik „polski” zaś jest wyłącznie kryterium geograficznym.
Opublikowany 24 listopada werdykt spotkał się z szybką reakcją polskiego MSZ. Witold Waszczykowski stwierdził, że nie przyjmie takiej interpretacji. Zgodnie z decyzją UNESCO z 27 czerwca 2007 roku obóz zagłady Auschwitz-Birkenau (a o niego chodzi w filmie) należy nazywać „Auschwitz-Birkenau. Niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny i zagłady”, co jest określeniem nie pozostawiającym wątpliwości co do jego rzekomej „polskości”.
Walka z „polskimi obozami” trwa
Decyzja PFU sankcjonuje wprawdzie użycie określenia „polski obóz koncentracyjny”, jednak obserwowana od dłuższego czasu aktywizacja polskiej dyplomacji i coraz szybsze podejmowanie kroków mających na celu walkę z sugerującym polskie sprawstwo określeniem pozwala mieć nadzieję na to, że jest to tylko stan przejściowy. Czas pokaże.
Przemysław Mrówka, źródło: Histmag.org
ten materiał został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
(170)