Jedno z polskich biur podróży wpadło na pomysł utworzenia specjalnych polskich stref w zagranicznych kurortach. Polacy mieliby się w nich czuć… jak w domu dzięki muzyce czy jedzeniu. Niemieckie media wyśmiewają ten pomysł.
Na niemieckim portalu Telepolis ukazał się artykuł, w którym w kpiącym tonie przedstawiono pomysł biura podróży.
W ten sposób nieznający języka angielskiego przybysze znad Wisły mogą uniknąć upokorzeń
– napisał Jens Mattern, autor artykułu.
Dalej jest równie ciekawie. Mattern znalazł nawet powiązania z polityką.
Polska jest dziś znana w Europie z izolacji – rząd nie chce przyjmować uchodźców i chronić gospodarkę przed międzynarodowymi korporacjami. Ta tendencja jest widoczna również przy wyborze wakacyjnych destynacji
– komentował autor artykułu.
Mattern przyznał, że coraz więcej Polaków wyjeżdża na zagraniczne wakacje. Niemiec znalazł przyczynę tego stanu rzeczy. Podkreślił, że to dzięki pieniądzom z programu 500+.
Autor artykułu nie ukrywa w swoim tekście, że jego zdaniem ,,polskie strefy” nie wpłyną korzystnie na wizerunek naszego kraju i obywateli. Według niego inni zagraniczni turyści szerokim łukiem będą omijali Polaków bawiących się przy np. w Hiszpanii przy disco-polo i kotlecie schabowym.
Jednocześnie cytowana w artykule przedstawicielka jednego z biur podróży przyznała, że takie narodowe strefy nie są niczym nowym. Podkreślała, że Rosjanie, Anglicy czy Francuzi tak samo bawią się między sobą i rzadko spędzają czas wśród przedstawicieli innych krajów. Dodała, że to naturalne.
(6945)