Dzięki oprawie zaprezentowanej przez kibiców Legii Warszawa podczas meczu z FK Astana w eliminacjach Ligi Mistrzów cały świat dowiedział się o niemieckich zbrodniach w czasie Powstania Warszawskiego. Kilka minut pokazania takiej oprawy to godziny przygotowań.
W czasie Powstania Warszawskiego Niemcy zabili 160 000 osób. Tysiące z nich były dziećmi
– głosił napis na oprawie zaprezentowanej na Łazienkowskiej. Na tekstem widać było postać niemieckiego żołnierza, który przystawia pistolet do głowy polskiego dziecka, a w tle biało-czerwoną kartoniadę z datą wydarzeń w polskiej stolicy.
Oprawa odbiła się głośnym echem na całym świecie – od Europy Zachodniej aż po USA, Japonię i Brazylię. Mnóstwo osób po raz pierwszy dowiedziało się dzięki niej o Powstaniu i o niemieckich zbrodniach dokonywanych w trakcie polskiego zrywu.
Ludzi na całym świecie oprawa zachwycała, ale wielu, którzy do tej pory nie interesowali się tematem, zastanawiał również fakt, jak takie prezentacje się przygotowuje. Portal Wpolityce.pl uchylił rąbka tajemnicy.
Wszystkie oprawy na Legii to efekt wielogodzinnej pracy grupy kilkudziesięciu osób, z których spora część ma talent plastyczny, a wśród nich są też takie, które ukończyły Akademię Sztuk Pięknych. Najczęściej pracują nocami, gdy mają wolny czas od obowiązków zawodowych i rodzinnych. Całość finansowana jest ze zbiórek, które prowadzone są od czasu do czasu przed meczami. Kibice hojnie wspierają grupę, która przygotowuje oprawę – w przypadku Legii są to tzw. Nieznani Sprawcy. Rekordową sumą, którą udało się zebrać jest ponad 50 tysięcy złotych (średnia to 30 tys. złotych). Wszystko jest potem rozliczane i można zapoznać się z wynikami w Internecie.
Spektakularne oprawy, takie jak ta na Żylecie, nie są prezentowane często. Przeważnie tylko na specjalne okazje. Takie jak Powstanie Warszawskie, którego kolejne rocznice kibice Legii traktują z wyjątkowym szacunkiem.
Cały świat usłyszał o Powstaniu; porównywalny zasięg zapewnił do tej pory chyba wyłącznie Donald Trump w swoim przemówieniu. Czapki z głów, panie i panowie z Żylety. Jestem dumny i zaszczycony, że mogłem i mogę być tego częścią.
– napisał Marcin Fijołek na portalu wPolityce.pl.
(3493)