Piękna opowieść o Lisowczykach – najsłynniejszej jeździe ówczesnej Europy. Od Morza Białego aż po Ren – bali się jej nie tylko przeciwnicy…

w Bohaterowie/Filmy/Historia do 1918 r.


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze

Są piękne i mężne, silne i odważne… Są dziełem sztuki i sztuką jest je dosiadać. Są wolne i mądre. Zaufały człowiekowi i dały się obłaskawić. A człowiek uwierzył, że pomogą mu stać się wolnym. Zwyciężał razem z nimi i ginęli wspólnie. Leczyli razem rany. Dzielił się z nimi swą radością i rozpaczą. Pokochał je na śmierć i życie…

Taką inwokacją do koni zaczyna się rozedrgany tętentem ich kopyt film, traktujący o historycznym związku człowieka z koniem i o lisowczykach – wojskowej formacji, która ten związek uczyniła niezwykle silnym.

Lisowczycy – rysunek Juliusza Kossaka
Lisowczycy – rysunek Juliusza Kossaka

Film w reżyserii Krzysztofa Langa.

Jej przedstawiciela uwiecznił na obrazie sam mistrz Rembrandt, uwiedziony siłą jego zgrabnej postaci, odzianej w krótki kubrak z szerokim kołnierzem i futrzną czapę. Aleksander Józef Lisowski urodził się okolo roku 1575. Służył jako zwykły żołnierz pod Janem Potockim w kampanii przeciw hospodarowi wołoskiemu. Potem jako przywódca konfederacji zbuntowanych żołnierzy zasłynął z grabieży i samowoli. Skazano go za to na banicję. Zaciągnął się wówczas na służbę u Dymitra Samozwańca. Był już owianym legendą dowódcą, gdy zdjęto z niego piętno infamii. Powrócił do Polski i stworzył swoją słynną jazdę, nazywaną potem w Europie jazdą polską albo lisowczykami, od nazwiska jej twórcy.

W tej lekkiej, nieregularnej kawalerii służyła drobna szlachta i chłopi pańszczyźniani, Tatarzy i Kozacy znad Dniepru i z Zaporoża. Wstępującym w jej szeregi Lisowski nie stawiał żadnych warunków formalnych, lecz poddawał żelaznej dyscyplinie, która zbieraninę urwipołciów zmieniała w niezwykle skuteczną, świetnie wyćwiczoną najemną formację, chętnie widzianą w armiach europejskich władców.

Siła lisowczyków tkwiła w ich symbiozie z końmi. Używali jedynie koni orientalnej krwi – niewielkich, szybkich, zwrotnych, o niezwykłej wytrzymałości. Były bardzo cenne, ich udział w bitwie poprzedzały bowiem aż dwa lata ujeżdżania. Lisowczycy jeździli na nich na swój własny, typowo polski sposób, będący połączeniem bieguno różnych szkół – wschodnich i zachodnioeuropejskich. Dzięki temu przemieszczali się z ogromną prędkością. W boju stosowali własną, niezwykle sprytną taktykę, której głównym elementem było działanie przez zaskoczenie.

Dla królów, cesarzy i sułtanów Lisowski był synonimem dzielnego żołnierza, a wynajęcie jego jazdy – gwarancją powodzenia. Dla kmieci, mieszczan i szlachty, których łupił po drodze, był jednak synonimem grabieżcy, swawolnika i łotra. Jego gotowi na wszystko ludzie, choć obowiązywał ich regulamin przewidujący karanie gardłem za rozbój i gwałt, dopuszczali się wszelakich okrucieństw, traktowali ludność z całą bezwzględnością i sami wypłacali sobie żołd sięgając po cudze dobra, a w razie oporu pozostawiali za sobą zgliszcza, śmierć i łzy.

Aleksander Lisowski zmarł w 1616 roku w tajemniczych, nigdy nie wyjaśnionych okolicznościach. Spadł martwy z konia podczas przeglądu swojej jazdy pod Starodubem. Dowództwo po nim przejął Kleczkowski, potem Rogowski, Rusinowski i Strojnowski. W ciągu 30 lat istnienia jazdy służyło w niej od dwóch do 15 tysięcy ludzi. Lisowczycy walczyli dzielnie. Gdy ojczyzna była w potrzebie, stawali na każde wezwanie. Potrafili pokonywać na swych niewielkich koniach nawet 150 km w ciągu doby. Bali się ich nawet ci, pod których sztandarami szli w bój, którzy płacili im żołd.

Król Władysław IV jednak w 1634 roku doprowadził do rozwiązania jazdy, ze względu na rabunki, których się dopuszczała, ale jeszcze w 1640 roku można było lisowczyków spotkać na polach bitewnych wojny 30-letniej i we Francji. Film oddający hołd żołnierskiemu kunsztowi lisowczyków i ich koniom urzeka widowiskowością. Dokument tworzą, kręcone we wspaniałych jesiennych pejzażach, inscenizacje epizodów z obozowego i bitewnego życia oraz niektórych wydarzeń z dziejów tej formacji. Piotr Fronczewski zaś snuje swoją opowieść już to w zaciszu stylowej biblioteki, już to z końskiego grzbietu.

(378)


Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.