W krajach zachodnich dużą wagę przywiązuje się do parytetu płci. Ale są miejsca, gdzie on nie obowiązuje. To francuskie przedmieścia, gdzie według reporterów telewizji France 24 kobiety praktycznie zniknęły z przestrzeni publicznej.
Na potrzeby reportażu postanowiono zademonstrować, jakie reakcje wywołuje kobieta w zdominowanych przez imigrantów i ich potomków dzielnicach. Jedna z kobiet pojawiała się w kawiarni, filmując wszystko z ukrycia. Od razu została zaczepiona z pytaniem, czego szuka. Poradzono jej, żeby poczekała na zewnątrz, ponieważ w środku są sami mężczyźni. Kiedy zwróciła uwagę, że przecież żyjemy w świecie, gdzie istnieje równouprawnienie, powiedziano jej, że powinna wyjść dla jej własnego dobra. Usłyszała, że tutaj nie ma czegoś takiego jak mieszanie się płci.
– Tu jest Sevran, a nie Paryż. Tu jest inna mentalność. Tu robimy to, co robiliśmy w naszych rodzinnych krajach
– powiedziano jej, kiedy chciała zwrócić uwagę na absurdalność sytuacji.
Dziennikarce nie pozwolono nawet spokojnie przeprowadzić wywiadu – obok niej i innych kobiet od razu zatrzymał się samochód.
Kobieta mieszkająca na przedmieściach Lyonu mówi, że robi wszystko, aby się nie wyróżniać. Zakłada spodnie i nie nosi makijażu.
(8814)
Cóż, żabojady same do tego doprowadziły.
h#j tam z czerwonymi kanaliami francuskimi jak rowniez z francuskimi czerwonymi ,,rzydami,,, szkoda tyxlko tych pieknych ziem, ktore bezpowrotnie beda stracone w lapach smieciarzy i pasozytow islamskich.