Adolf Hitler od samego początku w swoich wojennych planach zakładał atak na Związek Sowiecki. Grał jednak na tyle sprytnie, że uśpił czujność Józefa Stalina. Jeszcze w maju 1941 roku, już po tym, gdy rozkazy ataku na ZSRS były podpisane – o czym w Moskwie nie wiedziano – przedstawiciele III Rzeszy byli witani nad Wołgą z honorami. Nic dziwnego, że potem Moskwa starał się przekazać światu swoją wersję całej historii współpracy z Niemcami.
Oto nieznane dotąd nagranie z wizyty Niemców w Moskwie w 1941 na uroczystościach 1 maja:
Kilka tygodni później przyjaźń radziecko-niemiecka legła w gruzach. Hilter podpisał plan ataku na ZSRS już 18 grudnia 1940 roku. Agresja miała nastąpić 15 maja 1941 roku, ale z powodu konieczności interwencji na Bałkanach, w Jugosławii i w Grecji trzeba było plany odsunąć w czasie. Ostatecznie operacja „Barbarossa” ruszyła 22 czerwca 1941 roku. Zakończyła się klęską sił niemieckich.
Po ataku hitlerowskich Niemiec na ZSRS w Moskwie zaczęto układać historię na nowo, by pokazać, że Sowiety w czasie II wojny światowej nie były agresorem. Rosjanie do tej pory stale pomijają tajne protokoły paktu Ribbentrop-Mołotow, na mocy których ustalono podział terytorialny Polski, Rumunii, krajów bałtyckich oraz Finlandii. Sam pakt jest zresztą nazywany w Rosji „kolosalnym osiągnięciem dyplomacji Stalina” i przedstawiany jako zabieg Sowietów, którzy chcieli uniknąć konfrontacji. Zresztą w Moskwie potrafią też wytłumaczyć wejście wojsk sowieckich do Polski 17 września 1939 roku. Nikt nie używa słów „napaść” czy „agresja”. Oficjalne stanowisko jest takie, że była to konieczność, by zapewnić ZSRS bezpieczeństwo. We wrześniu 2015 roku ambasador Rosji Siergiej Andriejew zrzucił nawet część winy na Polskę.
Polityka Polski doprowadziła do tej katastrofy we wrześniu 1939 roku, bo w ciągu lat trzydziestych XX wieku Polska przez swoją politykę wielokrotnie blokowała zbudowanie koalicji przeciwko Niemcom hitlerowskim. Częściowo Polska była więc odpowiedzialna za tę katastrofę, do której doszło we wrześniu
– stwierdziła ambasador.
Rosjanie piszą swoją wersję historii i przedstawiają swój kraj w dobrym świetle. Każde złe słowo może zostać ukarane. Tak jak było w przypadku blogera Władimira Luzgina, który w notce poświęconej Stepanowi Banderze napisał, że „komuniści i Niemcy wspólnie zaatakowali Polskę, rozpoczynając drugą wojnę światową 1 września 1939 roku”. Dostał karę 200 tysięcy rubli (około 12 tysięcy złotych). Sąd uznał, że publicznie zaprzecza wyrokom trybunału w Norymberdze i rozpowszechnia fałszywe informacje na temat działań ZSRS w czasie II wojny światowej oraz że próbuje dokonać tzw. rehabilitacji nazizmu, której zakaz obowiązuje od maja 2014 roku. Obrońcy wolności słowa alarmują, że takie prawo ogranicza w praktyce wszelką dyskusję na temat historii i zmusza do kolportowania oficjalnie przyjętej wersji…
(17412)