Ostatnia reduta wolności w państwie stalinowskim. O Niezłomnych, którzy po dziś dzień przegrywają walkę o pamięć, praktycznie nie istniejąc w świadomości

w Bohaterowie/PRL


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze
zygmunt-kaczynski
Ks. Zygmunt Kaczyński, redaktor i męczennik: zmarł w 1953 roku w więzieniu

Ostatnia ostoja wolności w stalinowskiej Polsce – z prof. Tomaszem Sikorskim i Marcinem Kuleszą, autorami książki “Niezłomni w epoce fałszywych proroków. Środowisko Tygodnika Warszawskiego (1945-1948)” rozmawiam Mateusz Rawicz.

– Dlaczego zainteresowali się Panowie Tygodnikiem Warszawskim i środowiskiem skupionym wokół pisma?
– Odpowiedź wydaje się dość oczywista. O Tygodniku nie mówiono i nie pisano jak dotąd wiele. Dzieje tego środowiska inteligencji katolickiej pozostawały zawsze niejako w tle historii “Tygodnika Powszechnego”. Nasza książka miała przypomnieć rodowód, dzieje i losy tego pisma i środowiska z nim związanego. Oczywiście istniały tekże powody sctricte naukowe. Pracujemy nad biografią: Kazimierza Studentowicza (Marcin Kulesza) i Wiesława Chrzanowskiego. Przypomnijmy jedynie, że obaj byli publicystami Tygodnika, ciekawymi myślicielami, reprezentntami polskiej powojennej inteligencji

– Kto współpracował z tygodnikiem?
[quote]– „Tygodnik Warszawski” skupiał wokół siebie katolicką elitę intelektualną ówczesnej Polski o czym świadczą nazwiska występujące na łamach Tygodnika, takie jak: Zygmunt Kaczyński, Jerzy Braun, wspomniany już Kazimierz Studentowicz i Wiesław Chrzanowski, Czesław Strzeszewski, ks. Stefan Wyszyński, Stefan Kisielewski, Feliks Koneczny, ks. Zygmunt Wądołowski, ks. Aleksander Usowicz, ks. Aleksander Wóycicki, o. Jacek Woroniecki, Konstanty Turowski, ks. Jan Skarbek, Tadeusz Przeciszewski, Józef Maria Święcicki, Stanisław Rymar, Stanisław Grabski, Wacław Reyndel, Henryk Dembiński, Stanisław Kozicki, Paweł Jasienica.[/quote]

Powyższe nazwiska wskazują, że nie było to środowisko jednolite, wywodziło się z różnych szkół politycznego myślenia. Pismo to było bez wątpienia salonem elit intelektualnych, tych, które wojnę przeżyły. Byli tam zarazem młodzi i starzy, łączyło ich to, że nie mogli zgodzić się na marksistowską wizję państwa, w którym jak pokazała historia nie było dla nich miejsca. . W „Tygodniku Warszawskim” pisali wybitni ekonomiści (absolwenci prestiżowych amerykańskich uczelni, jak choćby Kazimierz Studentowicz) Stanisław Grabski, historycy, prawnicy, wybitni politycy Polskiego Państwa Podziemnego (Jerzy Braun, był ostatnim Delegatem Rządu na Kraj), znani jeszcze z przedwojnia publicyści.

Wspierali ich „młodzi”, to pokolenie, które przeszło przez „konspiracyjny uniwersytet życia”. Wywodzili się tak z nurtu chrześcijańsko-społecznego, jak i z narodowego – Dominik Morawski, Konstanty Turowski, Wiesław Chrzanowski i Tadeusz Przeciszewski (np. z Młodzieży Wszechpolskiej, Młodzieży Wielkiej Polski).

tygodnik-warszawski

Co więcej nie było to pismo stricte polityczne. Przeprowadzając analizę ilościową doszliśmy do wniosku, że było to pismo raczej kulturalno-polityczne. Treści polityczne niejednokrotnie musiałbyć maskowane, gdyż cenzura wobec „Tygodnika” była szczególnie skrupulatna. Porównując maszynopisy poszczególnych artykułów Studentowicza i ks. Kaczyńskiego z tymi już opublikowanymi w Tygodniku doszliśmy do przekonania, że niejedokrotnie redaktorzy musieli bardzo wysilać się intelektualnie, aby artykuł „przeszedł” przez cenzurę w miarę nienaruszony zachowując przy tym pierwotny sens. Podobnie analiza dokumentów Ministerstwa Informacji i Propagandy wskazywała jednoznacznie na negatywny stosunek władz wobec środowiska Tygodnika.

– Wokół pisma skupili się ludzie, którzy mieli bardzo różne poglądy, przed wojną działali w różnych ugrupowaniach politycznych, najogólniej mówiąc stali po przeciwnej stronie barykady? Co sprawiło, że wspólnie tworzyli tygodnik?
– Jeśli spojrzymy na rodowód polityczny, czy też ideowy środowiska „Tygodnika Warszawskiego”, to zauważymy, że zasadnicza część redakcji i współpracowników wywodziła się z trzech źródeł.

Pierwszym źródłem był oczywiście Kościół Katolicki. Tygodnik Warszawskie co prawda nie był instytucjonalnie wprost powiązany z hierarchią Kościoła , jednak poprzez duchownych, głównie Ks. Wądołowskiego i ks. Zygmunta Kaczyńskiego (udziałowców) utrzymywał bezpośredni kontakt z Episkopatem.

Drugie źródło stanowili byli działacze ruchu narodowego, którzy z powodu braku zgody władzy na zalegalizowanie Stronnictwa Narodowego szukali, swojego „przytuliska”, nisz, w których mogliby przeczekać czasy stalinowskiej trwogi.

Trzecim źródłem dominującym od połowy 1946 roku byli ludzie związani w czasie okupacji hitlerowskiej w konspiracyjną organizacją Unią i Stronnictwiem Pracy. To właśnie oni nadawali ton w najważniejszych kierunkom polityki pisma.

Co ciekawe, z zachowanych dokumentów podziemnej organizacji Unia wynika, ze przejęcie „Tygodnika Warszawskiego” było zaplanowane przez kierownictwo orgazniacji jeszcze przede dniu „wyzwolenia” przez Armię Czerwoną i NKWD. Współpraca w miarę haronijna reprezentantów dwóch różnych nurtów politycznych i dwóch pokoleń polskich elit stała się możliwa dzięki zdolności do twórczego myślenia, umiejętności wyjścia poza spory typowe dla czasów II RP. Przed wojną oba obozy polityczne były do siebie często wrogo nastawione. Sytuacja zaczeła się powoli zmieniać po 1939 roku, choć nie od razu.

Studentowicz dla przykładu niewyobrażał sobie współpracy ze środowiskiem ONR-u, uważał bowiem, że religia katolicka jest tylko dla nich narzędziem politycznym. Myślę, że zarówno narodowcy, jak i chadecy dojrzeli do syntezy ideowej. Rolę spoiwa spełniała tutaj bez wątpienia katolicka nauka społeczna jak i przekonanie, że jednym z najistotniejszych elementów tworzących świadomość narodową Polaków była religia katolicka. Nie bez znaczenia było oczywiście pojawienie się ideowego przeciwnika „bezbożnego komunizmu”.

– Dlaczego historia Tygodnika Warszawskiego trwała zaledwie trzy lata?
– W dobie zaostrzenia się „walki klas” środowiska niemarksistowskie musiały jednoznacznie podporządkować rządowi. Było to żądanie zwerbalizowane, które jednoznacznie zostało postawione przez wiceministra Oświaty Władysława Bieńkowskiego, który wyznaczył granice działalności środowisk katolickich. Domagał się on porzucenia postulatów politycznych i społecznech wynikających z katolickiej nauki społecznej i zajęcie się jedynie sprawami religijnymi. De facto oznaczało to wycofanie się z dyskusji nad kształtem powojennego Panstwa Polskiego i zaakceptowanie marksistowskiego porządku.

Środowisko Tygodnika Warszawskiego jako jedyne z pośród trzech (chodzi o Dziś i Jutro i Tygodnik Powszechny) najbardziej opiniotwórczych pism katolickich postanowiło nie ugiąć się pod presją komunistów. Patrząc z perspektywy 65 lat, taka decyzja redakacji, wydaje się, że nie mogła zakończyć się inaczej.

[quote]Bowiem „Tygodnik Warszawski” był ostatnią redutą wolności w państwie stalinowskim.[/quote]

Nie bez znaczenia były również kontakty z emigracyją polityczną. Z. Kaczyński był przecież ministerem w emigracyjnym rządzie Sikorskiego. Utrzymywał stały kontakt z ambasadą Stanów Zjednoczonych. Do 1947 roku „Unia” posiadała całkiem niezłą siatkę emisariuszy (najbardziej znanym był Wacław Felczak).

Bezpośrednim pretekstem do zlikwidowania „Tygodnika” była nieudana próba ucieczki Studentowicza, który próbował zorganizować stały kanał przerzutowy z kraju. Wtedy to”krawa Luna” w obawie, że mogliby się oni wyknąć postananowiła o zatrzymaniu członków redkacji i jej współpracowników.

Władze zastosowały wobec redakcji ostre represje. Część osób skazano na długoletnie więzienia. Niektórzy, jak np. ks. Zygmunt Kaczyński nie przeżyli uwięzienia…
[quote]– Faktycznie władzę były wyjątkowo brutalne. Oprócz najprawdopodobniej zakatowanego ks. Z. Kaczyńskiego zmarł również Antoni Antczak i Zdzisław Macierewicz. Jednokrotnie władze bezpieczeństwa stosowały metody bestialskie jak w przypadku Turowskiego, Brauna i Studentowicza, gdyż oprócz nich zostały aresztowane ich żony. Ten ostatni wspominał, że w jego umyśle wyryły się krzyki torturowanej przez pare dni kobiety, a klawisz sugerował, że to jego żona. Która notabene zmarła pare lat po wyjściu z więzenia. Ponadto spędził prawie cały okres śledztwa – 3 lata – w izolatce. Możemy sobie wyobrazić jaki miało to wpływ na jego psychikę. Ci którzy doczekali popaździernikowej „odwilży” 1956 r. i wyszli na wolność. Zostali również zrehabilitowani. Pogruchotani przez opresyjny, totalitar­ny system, w następnych latach żyli w ciągłym lęku i strachu. Nieliczni jednak doczekali wolnej Polski takiej o jakiej marzyli.[/quote]

Julia Brystygierowa
Julia Brystygierowa

– Czym „Tygodnik Warszawski” różnił się od ukazujących się wówczas tygodników skierowanych do katolików, „Tygodnika Powszechnego” oraz „Dziś i Jutro”?
– „Tygodnik Powszechny” pomimo intacji jego jednego z twórców ks. Piwowarczyka obrał mniej kolizyjną linie aniżeli Tygodnik Warszawski.
Charakteryzował się swoiście pojętym realizmem, unikając bezpośredniego zaangażowania się w bieżącą politykę. Taka optyka sprawiła, że środowisko tygodnikowe przyjęło wespół z redakcją miesięcznika „Znak” postawę „minimalizmu społecznego” ograniczającą się do „obrony” jedynie sfery kulturowej i religijnej.

 

[quote]Oznaczało to rezygna­cję z obecności katolickich postulatów społecznych w życiu publicznym, a w ślad za tym z otwartej konfrontacji z marksistami. Faktycznie było to wypełnienie warunków, jakie postawił obóz komunistyczny przed środowiskami katolickimi, a to z kolei pozwoliło im przetrwać najcięższe czasy stalinizmu.[/quote]

Drugim pismem katolików świeckich, które przez pierwsze lata ukazywania się stało na pozycjach katolicyzmu społecznego, był tygodnik „Dziś i Jutro”. To środowisko wywodziło się spośród byłych działaczy Obozu Narodowo–Radykalnego „Falanga”, przed­wojennej młodzieży ze Stronnictwa Narodowego i konspiracyjnej „Konfederacji Narodu”. W ramach tej grupy wypracowano koncepcję potrójnego zaangażowania: patriotycznego, socjali­stycznego i katolickiego, w myśl zasady wieloświatopoglądowości w państwie socjalistycz­nym. Oznaczało to przyjęcie pryncypiów marksistowskich i z punktu widzenia środowiska „Tygodnika Warszawskiego“ funkcjonowanie tej grupy było działalnością rozbijacką i pełniła de facto rolę konia trojańskiego.

[quote]To, co zdecydowanie różniło „Tygodnik Warszawski” od pozostałych pism katolików świeckich, to była bez wątpienia bezkompromisowa krytyka założeń marksizmu, a zarazem głoszone konsekwentnie i niezmiennie postulaty obecności w przestrzeni publicznej „ka­tolickiego wzorca cywilizacyjnego”, obcego tak liberalnemu indywidualizmowi, jak i mark­sistowskiemu kolektywizmowi. Nie uginali się, przed oczywistą dominacją polityczną komunistów, bowiem wierzyli, że prędzej czy później historia upomni się o nich i przyzna im słuszność. Niestety zazwyczaj „nizłomni“ mają rację, ale przegrywają, dowodem tego jest prawie zupełna nieobecność ich w pamięci historycznej.[/quote]

Jerzy Braun
Jerzy Braun

– Czy „Tygodnik Warszawski” pozostawił po sobie dziedzictwo ideowe?
– Na łamach „Tygodnika Warszawskiego“ znajdziemy szeroki program chrześcijańsko–społeczny, który według ich twórców był alternatywą dla dezyderatów marksizmu. Był to program chrześcijańsko-demokratyczny. Bowiem osią spajającą ich koncepcje była katolicka nauka społeczna. Twórcom tygodnika chodziło przede wszystkim o „chrystianizację od dołu”, to znaczy wypełnienie pierwiastkami katolickimi wszystkich płaszczyzn życia społecznego. Nadawał się do tego doskonale wypracowany w okresie wojny dorobek ideowy „Unii”, najbardziej dostosowany do zmieniającej się rze­czywistości.

Punktem wyj­ścia był swoisty mariaż idowy: kreacjonizmu, mesjanizmu i personalizmu. Celem „Tygodnika“ było ustanownie państwa bożego, czyli takiego, które byłoby zarówno w sferze publicznej jak i prywatnej przesączone chrześcijaństwem. chodziło przede wszystkim o przełamanie tradycyjnych antynomii, dokonanie ideowej syntezy moralności prywatnej i publicznej, wolności i ładu (autorytetu), prawa ziemskiego i Bożego, uprawnień i powinności jednostki z prawami wspólnoty, narodów i społeczności międzynarodowych, kultury i pracy. W tak rozumia­nym ustroju antynominalnym — jak go określano — należało zadbać o odnowę moralną wspólnoty, zatroszczyć się o narodową kulturę, naukę, słowem — stworzyć ład organiczny wsparty instytucjami publicznymi i prawem państwowym.

W sferze ekonomiczno–spo­łecznej publicyści „Tygodnika Warszawskiego”, polemizując z komunistycznymi planami kolektywizacji rolnictwa, nacjonalizacji przemysłu, stworzyli własny program społeczny oparty na fundamencie własności prywatnej. Powyższy model realizacyjny nie był expressis verbis kopią wskazań Kościoła, ale próbą dostosowania fundamentów społecznego nauczania kościołado wyzwań epoki.

Wywiad ukazał się w tygodniku “Nasza Polska”

KSIĄŻKĘ MOŻNA ZAKUPIĆ TUTAJ

(146)

Chcesz podzielić się z Czytelnikami portalu swoim tekstem? Wyślij go nam lub dowiedz się, jak założyć bloga na stronie.
Kontakt: niezlomni.com(at)gmail.com. W sierpniu czytało nas blisko milion osób!
Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.