Jeszcze w 1939 r. Londyn rozważał, jaką cenę można zapłacić za sojusz z ZSRS. Gotów był na wiele
W historiografii dominuje przekonanie, że na zmiany terytorialne i uzależnienie Polski od ZSRS przywódcy zachodni – Churchill i Roosevelt – zgodzili się dopiero w Teheranie i Jałcie pod silną presją Stalina. Rzeczywistość była zgoła inna, a problemem dla obu polityków było jedynie przekonujące wytłumaczenie tych ustępstw wobec własnej opinii publicznej. Trzeba przyznać, że zrobili to z powodzeniem.
Churchill przedstawia alternatywę
W poniedziałek 3 kwietnia 1939, późnym popołudniem do Londynu przybył Józef Beck. Z niecodziennym ceremoniałem zastrzeżonym dla głów państw witał go minister Halifax. Premier Chamberlain uczestniczył w posiedzeniu Izby Gmin, gdzie trwała debata nad jego deklaracją sprzed trzech dni o gwarancjach dla Polski. Późnym wieczorem z obitej zieloną skórą ławy, tuż poniżej tradycyjnych miejsc przeznaczonych dla ministrów, podniósł się Winston Churchill – główny krytyk polityki rządu z łona partii konserwatywnej. Sala obrad była już na wpół pusta, spośród członków Gabinetu na swym posterunku wytrwał tylko Chamberlain. Mówca ocenił gwarancje udzielone Polsce jako „wspaniałe” i godne „pełnego poparcia”. Premier zaczął słuchać go uważnie: znał dobrze oratorskie chwyty starego lisa i domyślał się, co zaraz nastąpi.
Churchill przypomniał swój pomysł sprzed roku: tylko utworzenie Wielkiej Koalicji, obejmującej Rosję, może powstrzymać Hitlera. Od tego czasu sytuacja pogorszyła się znacznie. Dlatego najwyższym celem jest stworzenie wystarczająco potężnej siły.
Półśrodki są bardziej niebezpieczne niż bierność. Ograniczenie się do udzielenia gwarancji Polsce jest zatrzymaniem się na ziemi niczyjej, pod ostrzałem z obu linii okopów, bez osłony znikąd. Przystępując do tworzenia Wielkiej Koalicji przeciwko agresorowi, nie możemy pozwolić sobie na błędy. A takim byłoby powstrzymanie się od współpracy z miłującym pokój potęgą, ponieważ jej ustrój budzi nasze wątpliwości”.
Roztoczywszy wizję pięciu milionów mężczyzn, tworzących Armię Czerwoną i gotowych do marszu na zachód, mówca przeszedł do analizy geopolitycznej.
[quote]Rosja jest potężną przeciwwagą na szali światowego pokoju. Nie jesteśmy nawet w stanie zmierzyć ogromnej wagi pomocy, która może nadejść od Sowietów. Obecnie ich podstawowy interes został głęboko zagrożony przez zamiary niemieckich nazistów. Nikt nie może powiedzieć, że nie występuje trwała identyczność interesów pomiędzy zachodnimi demokracjami a Sowiecką Rosją. Wystarczy nie przeszkadzać temu naturalnemu oddziaływaniu tożsamości interesów. Byłoby najgorszym szaleństwem zimne potraktowanie czy doprowadzenie do uchylenia się od naturalnej współpracy, którą Rosja w jej własnym, najgłębszym interesie uważa za niezbędne nam ofiarować. Najmądrzejszy kurs, jaki możemy wybrać, to zapomnieć o przeszłości bolszewików i wykuć jedność Wielkiej Brytanii, Francji i Rosji w Trójstronnym Przymierzu (Triple Alliance)”.[/quote]
Przemówieniu przysłuchiwał się z galerii uprzedzony wcześniej ambasador Majski. Gdy przed godz. 11.00 wieczorem zakończono obrady, dyplomata sowiecki zszedł do dolnej palarni, gdzie zebrała się grupka posłów z Churchillem i Lloydem George’em. Przed tą nieliczną widownią dwaj mężowie stanu, których w kolejnych wojnach wyniosły i przerosły wydarzenia, zaprezentowali swe zdolności aktorskie. Starannie wyreżyserowany skecz odniósł się do kwestii, którą w swym przemówieniu Churchill ostrożnie pominął: w jaki sposób te 5 milionów sowieckich mężczyzn przedostanie się do Niemiec, by pokonać Wehrmacht?
„No, ambasadorze – zaatakował teraz Majskiego – jeśli nasza nowa polityka ma przynieść sukces, potrzebujemy pomocy Rosji. Nie obchodzi mnie wasz ustrój, ale Polakom i Rumunii nie podoba się bardzo… Jeśli w ostateczności pozwolą wam wejść, będą z pewnością chcieli jakichś zapewnień, że wy ostatecznie wyjdziecie. Może pan dać nam takie zapewnienia?” Lloyd George zaczął bronić ambasadora, tłumacząc, że bez instrukcji rządu nie może składać takiej deklaracji. Wziął pod rękę Majskiego i udawał, że chce go wyprowadzić z salki. Churchill nie ustępował: „Nie możesz tego robić, mój drogi, chcesz włożyć kij między szprychy koła historii”. Zebrani śmiali się, to prawdziwy kabaret.
W rzeczywistości był to dopiero antrakt do tragedii.
Plan Chamberlaina
W krótkim czasie pomiędzy wkroczeniem Niemców do Pragi a wizytą Becka w Londynie gabinet brytyjski przygotował plan działania. Sytuacja była bez porównania lepsza niż przed rokiem. Zakończono budowę gęstej sieci stacji radarowych od Szkocji do wyspy Wight na kanale La Manche, a większość dywizjonów myśliwskich wyposażono w Hurricany i Spitfiry. Zakończono pierwszą fazę formowania Korpusu Ekspedycyjnego, wyremontowane najsilniejsze okręty floty wróciły do swoich eskadr. Skok w zbrojeniach nastąpił również we Francji. Przygotowania wojenne nie zostały zakończone, lecz było to zjawisko powszechne. Wielka Brytania jednak przestała być bezbronna, Chamberlain uzyskał niezbędny oręż.
Celem premiera była nie wojna, lecz pokój. Dysponując przewagą ekonomiczną, w ciągu paru lat wyścigu zbrojeń mocarstwa zachodnie uzyskałyby taką wyższość nad Niemcami, że Hitler nie byłby w stanie rozpocząć wojny. Gdyby jednak Hitler mimo wszystko zdobył się na taką awanturę, Zachód dysponował już wystarczającymi siłami obrony.
[quote]Obok zbrojeń Zachodowi potrzebny był sojusznik zagrażający Niemcom ze wschodu. W grę wchodziły tylko Polska i ZSRS. Dla Chamberlaina wybór był oczywisty. Z zasady wykluczał porozumienia z krajami skrajnie totalitarnymi idące dalej niż deklaracja o nieagresji. Ponadto w toku kryzysu sudeckiego premier zrozumiał, że celem sowieckim jest sprowokowanie wojny, z czego korzyści wyciągnie jedynie ZSRS. Był to cel całkowicie sprzeczny z planami brytyjskimi. Prócz tego Chamberlain wątpił w możliwości militarne Rosji. Po doświadczeniach poprzedniego roku premier zaczął natomiast doceniać Polskę. Jej stanowcza i konsekwentna postawa oraz niewzruszony spokój w toku kryzysu sudeckiego nie sprzyjały ówczesnym taktycznym manewrom mocarstw zachodnich – budziły irytację. Lecz gdy emocje osłabły, w Londynie zrozumiano, że Polska może być wiarygodnym i poważnym partnerem. W dodatku Rzeczpospolita zajmowała kluczową pozycję strategiczną. Polacy nie ukrywali swych obaw wobec ZSRS, co wykluczało ich udział we wspólnym sojuszu. Chamberlain obawiał się ponadto, że wybór Rosji groził zepchnięciem Polski w orbitę niemiecką. Dla Moskwy było to rozwiązanie najlepsze z możliwych, dla Londynu najgorsze: Hitler uzyskiwał silną osłonę od wschodu i mógł całością sił uderzyć na Francję.[/quote]
Kłopotliwe analizy strategiczne
Potwierdzały to analizy militarne. Szefowie sztabów doszli do wniosku, że mimo znacznej liczebności i dużej ilości nowoczesnego sprzętu siła Armii Czerwonej jest niewielka. Trzeci rok trwała krwawa czysta, która doprowadziła do wymordowania większości dowódców i sztabowców wyższego i średniego szczebla, a nieprzerwane poszukiwanie „wrogów i zdrajców” zdezintegrowała całą strukturę obrony. Dochodziła do tego ogromna dysproporcja pomiędzy ledwie piśmiennymi żołnierzami, powoływanymi głównie z kołchozów, a nowoczesnym sprzętem.
Wnioski były oczywiste: armia sowiecka nie jest zdolna do prowadzenia operacji ofensywnych, co najwyżej może statycznie bronić przygotowanych uprzednio pozycji. Ponieważ zwykły rozsądek nakazywał przeprowadzenie koncentracji za osłoną Dniepru, realny i skuteczny opór Sowieci mogli zorganizować dopiero na linii tej rzeki.
Porównanie pomiędzy strategicznymi możliwościami Polski i Sowietów dawało jednoznaczne wyniki. Rzeczpospolita nie była wprawdzie w stanie toczyć z Niemcami długotrwałej i samotnej wojny, ale w krótkiej kampanii reprezentowała sporą siłę. Wojsko polskie należało do grupy pięciu najsilniejszych; wprawdzie ustępowało ilościowo, ale nie ogólnym poziomem nowoczesności sprzętu i jakości wyszkolenia. W konkretnej sytuacji na froncie przeciwniemieckim Polska dysponowała dwukrotnie większymi siłami niż Rosja w sierpniu 1914 r. Wówczas armię niemiecką zaatakowały wojska liczące 500 tys. ludzi – 22 dywizje przeliczeniowe, gdy Polska wystawiała 1 200 tys. w wojskach operacyjnych (mobilizowała 1 550 tys.) – równowartość 45 dywizji. W dodatku Rosjanie w 1914 r. rozpoczynali wojnę na linii Kowno–Grodno, gdy Polacy w 1939 r. na linii Toruń–Bydgoszcz. Tworzyło to sytuację uniemożliwiającą Hitlerowi rozpoczęcie wojny uderzeniem na Francję, bo najpierw musiał pokonać Polskę.
[quote]Chamberlain wybrał sojusz z Polską nie dlatego, że był niechętnie nastawiony wobec Sowietów, tylko po starannej analizie geopolitycznej i strategicznej.[/quote]
Tego wszystkiego Churchill nie rozumiał. Wystarczały mu płytkie doświadczenia minionej wojny. Wierzył, że nowa będzie również pozycyjna i długotrwała, a Rosja – niepokonana dzięki ogromowi swojej przestrzeni, zwiąże na lata poważną część Wehrmachtu – aż do momentu, gdy wskutek blokady Niemcy załamią się wewnętrznie.
Siedem lat współpracy
[quote]Można się zastanawiać, w jakim stopniu „Triple Alliance” był koncepcją Churchilla. Pomysł już 9 lutego 1939 przedstawił Majski kilku parlamentarzystom na lunchu w ambasadzie. 17 kwietnia propozycję sojuszu trzech mocarstw oficjalnie złożył minister Litwinow. Szczególnie mocno podkreślił konieczność „zapewnienia bezpieczeństwa” grupie krajów leżących pomiędzy Bałtykiem a Morzem Czarnym i sąsiadujących z Sowietami, co sprowadzało się do zgody na wprowadzenie Czerwonej Armii na ich terytoria. W tym kontekście przemówienie Churchilla wyglądało jak rozwinięcie pomysłu Majskiego oraz przeniesienie go na forum parlamentu, aby stworzyć odpowiedni klimat dla formalnej propozycji Litwinowa.[/quote]
Domysł mógłby wydać się zbyt daleko idący, gdyby nie zwierzenia samego Churchilla. Bliski kontakt z sowieckim ambasadorem nawiązał już siedem lat przed wybuchem wojny. Nie znamy szczegółów tych utajnionych rozmów, ale może znajdzie się coś w archiwach postsowieckich. Począwszy od 1938 r., Churchill zaczął publicznie występować w roli niemalże oficjalnego męża zaufania ambasady sowieckiej. We wrześniu 1938 r. – tuż przed apogeum kryzysu sudeckiego – Majski przekazał mu tekst noty sowieckiej, wcześniej, niż doręczono ją w Foreign Office. Po co? Obaj panowie tłumaczą to w pamiętnikach mętnie, lecz wiemy, że Churchill wykorzystał uzyskany dokument, aby urabiać opinię publiczną na korzyć propozycji sowieckich, zanim przeanalizował je rząd. Tak powstawała zarówno korzystna dla Moskwy atmosfera, jak wrażenie, że Chamberlain pragnie ukryć przed Brytyjczykami rosyjska ofertę pomocy.
Pełna koncenpcja Jałty
[quote]Począwszy od 3 kwietnia, Churchill prowadził intensywną kampanię propagandową wspierającą sowieckie postulaty. Prowadził ją w parlamencie, w prasie, na licznych spotkaniach z politykami i wyborcami. Podczas debaty nad propozycjami Litwinowa 19 maja rozwinął jego myśl o potrzebie przejęcia przez „Triple Alliance” kontroli nad bezpieczeństwem państw sąsiadujących z ZSRS. Tylko „pancerny parasol” Czerwonej Armii, stwierdził, że może je obronić przed napaścią niemiecką. Początkowo wstrzymywał się od krytyki Polski, ale 4 czerwca 1939 ogłosił w „Daily Telegraph” artykuł wprost wymierzony w Warszawę. „Dziesięć czy dwanaście dni upłynęło, odkąd Rosjanie oferowali swoją pomoc (wsparcie Armii Czerwonej w ramach „Triple Alliance”). Naród brytyjski ma prawo, wespół z Francuzami, domagać się od Polski, aby nie budowała przeszkód na drodze wspólnej sprawy”. Churchill dobrze wiedział, że to rząd JKM odrzucił projekt sojuszu z ZSRS, choć gotów był na ten temat rozmawiać z Moskwą – co Beck milcząco akceptował. Chodziło o zablokowanie ewentualnego zbliżenia pomiędzy Moskwą a Berlinem, przed czym ostrzegali szefowie sztabów. Przeciągniecie sprawy do połowy września uniemożliwiało agresję niemiecką, gdyż warunki pogodowe nie pozwalały w pełni wykorzystać lotnictwa i czołgów.[/quote]
Churchillowi łatwiej było atakować Polaków niż Chamberlaina. Wypominając Polakom rzekomo samolubne działania, wynikające z historycznych animozji i bezzasadnego braku zaufania do ZSRS, Churchill nie tylko podważał zasadność porozumienia polsko-brytyjskiego, lecz także wynosił wartość sowieckiej oferty.
Przez całe lato 1939 współpraca Churchilla z Majskim rozwijała się w najlepsze. Głównym łącznikiem został syn Winstona – Randolf, wówczas oficer w służbie czynnej. Przesiadywał on godzinami w ambasadzie sowieckiej. Zirytowany tym Chamberlain pisał w liście do siostry: „jest to faktyczna konspiracja (a regular conspiracy) [powinno być: spisek, zmowa – ang. conspiracy], w której uczestniczy Majski, a bliską łączność zapewnia Randolf”. Dopiero po agresji niemieckiej na Polskę Churchill zaczął zabiegać, by Londyn wykonał swoje zobowiązania, ale chodziło mu głównie o to, aby przekształcić lokalny konflikt w wojnę światową. Gdy do tego doszło, Churchill nagle stracił całe zainteresowanie Polską.
Napaść sowiecka na Polskę została powszechnie potępiona, ale inny pogląd mieli Lloyd George i Churchill. Pierwszy powtarzał w „Sunday Express” 24 września tezy sowieckiej propagandy: Polską rządził „nędzny rząd klasowy”, gnębiący brutalnie robotników i chłopów, a także rosyjską ludność zagarniętej przez Polaków Ukrainy. Stalin nie domaga się ani jarda kwadratowego rdzennie polskiej ziemi. Trzeba odejść od pochopnej opinii o rzekomym wbiciu Polsce noża w plecy. Tydzień później, 1 października, przed mikrofonami BBC stanął Churchill. Po patetycznych zapowiedziach, że „dusza Polski niezniszczalna, tak jak skała, które może zalana być falą przypływu, ale pozostaje skałą”, przeszedł do rzeczy. Rosja ujawniła swą ogromną siłę. „Ceniłbym bardziej, gdyby wojska rosyjskie obsadziły zajmowaną przez siebie linię jako przyjaciele i sojusznicy Polski niż jej najeźdźcy. Lecz zajęcie przez Rosjan tej pozycji było oczywistą koniecznością, zapewniającą Rosji bezpieczeństwo przed niemieckim zagrożeniem… Wojska rosyjskie znalazły się tam, gdzie są – i nie ma wątpliwości, że w ten sposób powstał front wschodni, którego Niemcy nie mają odwagi zaatakować”. Działania sowieckie należy dostrzegać w kontekście interesu narodowego Rosji. Jej potęga zapewnia bezpieczeństwo nie tylko ziemiom etnicznie rosyjskim, lecz także nadbałtyckim i nadczarnomorskim (Rumunia). Broniąc swego interesu narodowego, Rosja sowiecka powstrzymała niemiecką ekspansję na wschód. O wiele bardziej skutecznie niż w 1914 r. To powoduje, że sytuacja jest znacznie korzystniejsza niż przed 25 laty. Tworząc front wschodni i zapewniając bezpieczeństwo krajom tej części Europy przed Niemcami, ZSRS ma prawo decydować zgodnie z własnym narodowym interesem.
To pełna koncepcja Jałty. Jeszcze nienadająca się do realizacji, ale już w pełni ukształtowana i sprecyzowana. Skądinąd jedyny wielki projekt polityczny, jaki stworzył Winston Spencer Churchill.
Leszek Moczulski, tekst ukazał się w miesięczniku „Uważam Rze Historia”
(244)