Istnieje bardzo wiele książek o Gdańsku, w tym także o „starym Gdańsku”, mieście, które podczas II wojny światowej zostało niemal całkowicie zniszczone. Napisano je z historycznego, urbanistycznego i turystycznego punktu wiedzenia. I tak Peter Oliver Loew, być może najlepszy niemiecki znawca Gdańska, opublikował szereg mądrych książek, a wśród nich obszerną historię miasta nad Motławą od czasów jego założenia w roku 977. Inni autorzy w swych publikacjach przedstawiali los gdańskich Żydów czy też pisali o obozie koncentracyjnym utworzonym przez nazistów w Stutthofie pod Gdańskiem.
Jednak na rynku książki brakowało do tej pory ilustrowanej historii Gdańska o czasach, gdy powiewały nad nim flagi ze swastyką. Zadaniem niniejszej pozycji jest wypełnienie tej luki. Autorowi nie chodzi przy tym o obszerną historię Gdańska ani o jej fragment z lat 1939-1945. Poniższa książka koncentruje się na działaniach narodowych socjalistów w tym mieście: ich karierze zakończonej zdobyciem władzy, stosowanym terrorze i w końcu upadku.
[quote]Celem niniejszej książki jest przypomnienie o tym pełnym cierpienia fragmencie historii miasta oraz ciążącej na narodowych socjalistach odpowiedzialności za zniszczenia i ofiary ludzkie.[/quote]
z przedmowy Autora
WIĘCEJ O WYBITNEJ POSTACI DIETERA SCHENKA – TUTAJ!
Gdańsk dwukrotnie w swojej historii stawał się Wolnym Miastem: raz w czasach napoleońskich, ponownie w dwudziestoleciu międzywojennym. Do dziś echa tego wyjątkowego statusu pobrzmiewają w haśle „Gdańsk – miasto wolności”. Stało się ono jednak pustym sloganem, gdy wolność zastąpiła dyktatura. Po dojściu do władzy nazistów dostojne, hanzeatyckie miasto coraz bardziej zaczęło ulegać prymitywnej i totalitarnej ideologii narodowego socjalizmu. Obłędna polityka Hitlera i jego palatynów doprowadziła do stopniowego upadku Gdańska, którego tragiczny finał nastąpił w 1945 roku. Tymczasowy powrót do Rzeszy zakończył się bowiem wkroczeniem Armii Czerwonej, zniszczeniem miasta i hekatombą mieszkańców. O tym procesie opowiada Dieter Schenk, pisarz i kryminolog, autor m.in biografii Alberta Fostera. W swojej najnowszej książce autor nie pomija tragicznych polskich epizodów w dwudziestowiecznej historii miasta – obrony Poczty Polskiej i Westerplatte.
Fragmenty książki:
Po zakończeniu I wojny światowej zwycięskie mocarstwa i państwa sprzymierzone złożyły odpowiedzialność za wywołanie wojny na barki Niemiec, zobowiązując w traktacie wersalskim Rzeszę Niemiecką do rozbrojenia, oddania części terytoriów oraz wypłaty reparacji wojennych. Rzeczpospo lita Polska zażądała przede wszystkim wolnego i bezpiecznego dostępu do morza poprzez port gdański, powołując się na czternastopunktowy plan prezydenta USA, Woodrowa Wilsona, mający uregulować powojenny porządek w Euro pie. Żądania Polaków wychodziły jednak poza ramy tego planu; chcieli oni odbudować swe państwo w granicach dawnej Korony Polskiej. Te postulaty wywołały oburzenie strony niemieckiej. W nocie protestacyjnej z 15 października 1918 roku magistrat gdański dowodził, że miasto jest „rdzennie niemieckie”, a w 1912 roku, podczas wyborów do Reichstagu, 98% gdańszczan głosowało na partie niemieckie, co odpowiadało mniej więcej liczbie ludności używającej niemieckiego jako języka ojczystego. Wzburzenie osiągnęło punkt kulminacyjny, kiedy w okresie Bożego Narodzenia roku 1918 polski pianista, kompozytor i polityk, Ignacy Paderewski, spotkał się w Gdańsku z członkami polskiej mniejszości. W prasie spotkanie to określono jako „tajne spotkanie polskich rewolucjonistów”, w mieście zaś zaczęły krążyć pogłoski o rzekomo mającym nastąpić w najbliższym czasie zajęciu Gdańska przez wojska pod dowództwem polskiego generała Józefa Hallera
[…] 6 września w bydgoskich koszarach artylerii oraz w Danziger Wald [Las Gdański; przyp. tłum.] rozstrzelano jako „buntowników” 800 Polaków z Bydgoszczy, 13 września zaś,w lasach wokół miasta, dokonano egzekucji ponad 100 dalszych. Potem nadal rozstrzeliwano zakładników. Dużą ich grupę zgromadzono na rynku i zagrożono rozstrzelaniem, jeśli ze strony polskiej padłyby kolejne strzały. Kiedy w nocy z 9 na 10 września ranny został jeden z żołnierzy niemieckich, życie musiało poświęcić 20 zakładników. Funkcjonariusze policji, SD, Einsatzgruppen [grup specjalnych; przyp. tłum.] oraz żołnierze Wehrmachtu (głównie z Flieger-Nachrichten regiment 1 [1. Pułk Łączności Luftwaffe; przyp. tłum.]) rozstrzelali od 200 do 300 polskich cywilów. Stacjonujący w Bydgoszczy hauptsturmführer SS, Leuckel, w postępowaniu prowadzonym po wojnie przez prokuraturę w Monachium zeznał do protokołu: „Wiem, że Gestapo zażądało od nas, byśmy dali ludzi do plutonu egzekucyjnego. Jednego razu byłem obecny przy rozstrzelaniu mniej więcej 20–25 Polaków. Wiem, że rozstrzeliwano także Żydów i nauczycieli. Z informacji, jakie otrzymałem od ludzi z Selbstschutzu i innych, wynika, że w miesiącach jesiennych zlikwidowano w rejonie Bydgoszczy 5000 Polaków”. W tym samym czasie, gdy dokonywano masowych mordów, prominenci partii narodowosocjalistycznej jak gdyby nigdy nic udali się do teatru, który ponownie otwarto 1 października 1939 roku. Jak napisał specjalista od propagandy narodowosocjalistycznej, Wolfgang Diewerge, „fakt ten miał wielkie znacznie dla mieszkańców Bydgoszczy”.
(46)