W aktach Okręgu Lubelskiego Związku Walki Zbrojnej – Armii Krajowej znajduje się tajemnicza teczka. Tajemnicza, bo zawierająca twórczość anonimowego żołnierza-poety.
Teczka zawiera sporządzane przez nieustalonego żołnierza leśnego oddziału należącego do radzyńskiego Inspektoratu AK Obwodu Biała Podlaska zapiski z życia partyzanckiego. Po tekście widać, że ich autorem musiał być człowiek nie pozbawiony talentu literackiego, gdyż prozę leśnych opowieści przeplatają wiersze.
„Wiersze wyklęte”, których udziałem musiał być również los ich autora, gdyż dokumenty te znalazły się w aktach śledczych komunistycznego Urzędu Bezpieczeństwa i dopiero w latach 90. XX w. zostały przekazane przez Wojewódzki Urząd Spraw Wewnętrznych w Lublinie do Archiwum Państwowego.
Poniżej prezentujemy wiersz „Na drogach czyjegoś odwrotu” – swoistą apoteozę lasu. Tym istotniejszą, że wyszła spod pióra „leśnego człowieka”. Oto ten wiersz napisany w 1943 r. gdzieś w lasach Inspektoratu Radzyń AK.
Nie było nas był las.
Nie było nas – słyszycie?
Tam w murach hańbionych wrogiem miast
Bracia i towarzysze!
Wyszliśmy wolni jak ptaki
W las, dymiący wiosną las
Co bielał konwaliami i zakwitł amarantem
Wyszliśmy Boże junaki.
W lesie tak było prosto:
Poszum śpiewny i rozgwar płaczący
Z bratem-świerkiem i dobrą siostrą-sosną
Żyliśmy wygnańcy na pustelni.
Las nas garnął jak ojciec miłujący
Las się żalił nad nami jak matka
On w pogwiździe kul gorejący
Naszym ciałem – stał jak żołnierz niezłomny.
I jak warta.
I rozszumiał się naszym zwycięstwem
I utulił poległych modrą ciszą
Las – partyzant, towarzysz, druh najmilszy
Co nasz sen o wolności kołysał.
(130)