O hodowli „rasy Nadludzi” na terenie Polski, czyli seks w imię odnowienia niemieckiej krwi

w II wojna światowa


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze

leb1W ośrodkach Lebensbornu naziści realizowali swoją zbrodniczą ideologię „hodowli nordyckiej rasy Nadludzi”. Jeden z takich ośrodków był w Helenowie pod Łodzią – pisze Joanna Leszczyńska.

Zdzisław Oberbecki z Łodzi nie wiedział, kim jest i kiedy przyszedł na świat. Nosił kilka nazwisk. Był „Ryszardem Lachmanem” i „Rudolfem Gildmeistrem”. Nazwisko „Oberbecki” też nie było prawdziwe. Wiedział tylko tyle, że w przebywał pewien czas w Niemczech w rodzinie zastępczej Gildmaeistra w Wuppertal-Barmen, gdzie mieszkał przy ulicy Gronaustrasse 84.

leb2Później oddano go do zakładu opiekuńczego. Do Polski przybył dwa lata po zakończeniu wojny jako repatriowane dziecko, gdzie wychowywał się w rodzinach zastępczych i zakładach opiekuńczych.

Kiedy Roman Hrabar, nieżyjacy już prawnik i współpracownik Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, w 1975 roku opublikował książkę „Lebensborn. czyli źródło życia”, otrzymał wiele listów od ludzi, którzy nie wiedzieli nic lub niewiele o swoim pochodzeniu. Jedną z tych osób był Zdzisław Oberbecki z Łodzi.

Wiele wskazuje na to, że był on dzieckiem Lebensbornu, jednej ze struktur organizacyjnych SS powołanej z rozkazu Heinricha Himmlera w 1936 roku. Oficjalnie Lebensbron (z niem. „źródło życia”) był stowarzyszeniem opiekuńczo-charytatywnym, którego celem było stworzenie warunków do „odnowienia krwi niemieckiej” i „hodowli nordyckiej rasy nadludzi”.

Niemcom, realizującym nazistowską politykę podboju świata, zależało na jak największej liczbie urodzin „rasowo czystych” Niemców. Chcieli też przeciwdziałać rosnącej liczbie aborcji, prawnie zakazanej w Niemczech.

Miłość na rozkaz

Jak pisze Roman Hrabar, który był jedynym, jak dotąd, polskim badaczem tego zbrodniczego stowarzyszenia, naziści usiłowali stwarzać pozory, że chodzi o propagowanie „słusznej bitwy o urodziny”, a w rzeczywistości instytucja Lebensborn odgrywała rolę utajonych ośrodków populacji dla produkowania nadludzi, a z czasem rozwinęła ideę „miłości na rozkaz”.

Działalność Lebensbornu to jedna z wielu odrażających zbrodni niemieckich. Początkowo Lebensborn działało w Berlinie, potem w Monachium w Bawarii. Pierwszy ośrodek otwarto 15 sierpnia 1936 roku niedaleko Monachium. Potem na terenie Niemiec powstało kolejnych osiem. Po 1939 Lebensborn organizował ośrodki w Austrii, w Belgii, we Francji, Norwegii i także Polsce.

[quote]W Polsce było pięć ośrodków Lebensborn: w Bydgoszczy, Krakowie, Otwocku, Połczynie-Zdroju, Smoszewie koło Krotoszyna i w Helenówku pod Łodzią. Helenowski ośrodek był jednym z największych w Polsce. Został utworzony w lecie 1941 w przedwojennym Żydowskim Domu Sierot w Helenowie, dziś ulica Krajowa 15.[/quote]

Jedynym dokumentem, z którego możemy się dowiedzieć, jak wyglądało życie w tym ośrodku jest sprawozdanie delegata Rządu na Kraj Armii Krajowej, obejmującym czas od 1 listopada 1941 roku do 15 styczna 1942 roku. Dokument, który nosi tytuł „Zbrodnicze eksperymenty” znajduje się w Instytucie Historycznym im. gen. Sikorskiego w Londynie. Przedstawiciel wywiadu polskiego ruchu oporu pisze w nim, że eksperymentalny

[quote]„obóz poprawy rasy nordyckiej” jest pierwszą tego typu placówką „na odzyskanych ziemiach wschodnich”. Wówczas polski wywiad nie mógł ustalić, że prowadzi go Lebensborn. Stało się to jasne po procesach norymberskich.[/quote]

leb4Z relacji tej wynika, że warunki pobytu w hele nowskim ośrodku były bardzo dobre. Były tam boiska sportowe, pływalnie, sale szkolne, świetlice. Powstało tam szereg dwuosobowych domków letniskowych. Na początku przywieziono do Helenowa kilkadziesiąt dziewcząt niemieckich w wieku 15-18 lat. Jesienią 1941 roku w polskich rodzinach w Łódzkim i Poznańskim doszło do masowych zaginięć młodych chłopcowi dziewcząt o germańskim typie urody. Cześć zaginionych po kilkunastu dniach wróciła do domów, ale pozostali nie. Później nielegalną drogą zawiadomili bliskich, że przebywają w ośrodku w Helenowie. Polski wywiad ustalił, że Niemcy łapali polską młodzież na ulicach czy w pociągach i wysyłali do Łodzi, gdzie poddawano ją tzw. badaniom rasowym, przeprowadzanym przez ekspertów z Głównego Urzędu Rasy i Osadnictwa pod pozorem badań lekarskich. Jeśli badania wypadły, pozytywnie, po szczepieniach lekarskich młodzież wysyłano do Helenowa.

Życie według regulaminu

W relacji przedstawiciela polskiego wywiadu czytamy:

[quote]We wrześniu każdy z domków na terenie obozu zamieszkały został przez młodocianą parę: Niemca i Polkę lub Polaka i Niemkę. Program dnia obozowego był następujący: o godzinie 6 pobudka, sprzątanie w domku, gimnastyka, mycie, itp. O godz. 7 wspólne śniadanie pod gołym niebem lub, w razie niepogody w świetlicy. Z kolei 2godziny zajęć szkolnych, lekcje niemieckiego, fizyki, przyrody, matematyki. Od godz. 11 do 13-ei zajęcia sportowe: gry, pływanie, lekkoatletyka, itp. 0 13 obiad, potem dwie godziny wypoczynku. Od 15 do 17 co drugi dzień na przemian zajęcia sportowe i lekcje. O 17 podwieczorek, po czym wspólne grupowe wycieczki, marsze, a dla młodzieży męskiej ćwiczenia wojskowe z zakresu przysposobienia wojskowego. O 20 kolacja, po czym gawędy obozowe przy ognisku lub świetlicy. Dzień obozowy kończył się o godz. 22-iej gaszeniem świateł w domkach. Warto podkreślić doskonałe odżywianie w obozie: codziennie mięso, mleko, świeże owoce, duże ilości białego pieczywa i jarzyn. (…) Jedynym obowiązkiem, od którego nie wolno było uchylić się było utrzymywanie stosunków płciowych między mieszkańcami domków. Obowiązek ten był kontrolowany przez personel lekarski obozu, jakiekolwiek wykroczenia przeciw niemu karano najsurowiej.[/quote]

Próby samobójcze

Kilka kobiet, zmuszanych do stosunków seksualnych z Niemcami próbowało odebrać sobie życie. Kierownictwo obozu zareagowało na to… pogadankami, propagującymi współżycie seksualne tutejszych par dla znaczenia czystości rasowej.

Dziewczyny, które zaszły w ciążę, wywożone były do Niemiec. Prawdopodobnie po urodzeniu dziecka kierowane były do pracy w rolnictwie lub w zakładach zbrojeniowych, a także zmuszano je do pracy w domach publicznych dla żołnierzy niemieckich. Natomiast urodzone dzieci trafiały do adopcji do niemieckich rodzin lub zakładów opiekuńczych.

[quote]Ceremonia chrztu dziecka adoptowanego przez niemiecką rodzinę z ośrodka Lebensborn odbywała się zawsze pod portretem Adolfo Hitlera. Uroczystość była podniosła, a rodzice adopcyjni im więcej mieli dzieci, tym bardziej mogli liczyć na finansową gratyfikację.[/quote]

"Verein Lebensborn", TaufeW 1942 w ośrodku w Helenowie znajdowało się 500 dziewcząt i chłopcowi. Obóz prawdopodobnie istniał do jesieni 1944 roku. – Z relacji osób patrzących na ten obóz z zewnątrz, wynikało, że „pensjonariusze” mogli opalać się, skupiać się w grupki, co mogło sprawiać wrażenie niebywałej swobody – mówi Artur Ossowski, historyk łódzkiego IPN. – Nie spotkałem się jednak z żadną bezpośrednią relacją, dotyczącą życia w tym Obozie. Zapewne dlatego, że sprawa jest bardzo delikatna i wstydliwa.

Jak pisze Roman Hrabar, istniały plotki rozpowszechniane zarówno podczas wojny, jak i po wojnie, że ośrodki Lebensborn były domami publicznymi dla wysokich oficerów, którzy pod pozorem płodzenia „najwartościowszych rasowo” dzieci, pławili się w rozpuście. Pogłoski te rozpuszczało samo gestapo.

Stowarzyszenie Lebensborn zajmowało się także „rabunkiem wartościowej krwi” w ramach realizowanego na terenach okupowanych przez III Rzeszę programu rabunku dzieci.

[quote]Przymusowo zgermanizowano według różnych danych od kilkudziesięciu do 200 tysięcy dzieci, głównie z okupowanych krajów Europy Wschodniej. Dzieci te przekazywano do adopcji niemieckim rodzinom.[/quote]

Norymberga uniewinnia

Himmler, szef Lebensbornu, szacował, ze w ciągu 30 lat wyhoduje armię liczącą 400 tysięcy wyselekcjonowanych genetycznie mężczyzn. W rzeczywistości, jak stwierdzono w czasie procesu norymberskiego, do końca wojny w Lebensbornie urodziło się 18 tysięcy dzieci, a 90 tysięcy było pod jego „opieką”.

[quote]Niestety, stowarzyszenie Ubnsborn wybroniło się w Norymberdze od kary, gdyż nieosiągalne były wówczas wystarczające dowody zbrodni. Po wojnie, podczas procesów norymberskich w latach 1947-1948, Amerykański Trybunał Wojskowy w Norymberdze wystąpił z oskarżeniem przeciwko tej organizacji o zbrodnie przeciwko ludzkości, grabież mienia prywatnego i publicznego, pochodzącego głównie z polskich i żydowskich szpitali oraz przynależność do organizacji uznanej przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy za przestępcze.[/quote]

Działalnością Lebensborn zajął się ósmy proces norymberski 10 marca 1948 sąd uznał Lebensborn za „instytucję opiekuńczą”. Inaczej ocenił działalność stowarzyszenia w 1950 niemiecki Trybunał Denazyfikacyjny w Monachium, uznając działalność Lebensbornu za zbrodniczą.

Po zbrodni nie ma już śladu

Drewniane domki na Helenowie zostały rozebrane na opał po wojnie. Natomiast zrujnowany budynek, w którym znajdował się przedwojenny dom żydowskich sierot, został rozebrany kilka lat temu.

Historia helenowskiego Lebensbornu jest słabo zbadana. Powojenna Główna Komisja Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce skupiała się przede wszystkim na zbrodni na Radogoszczu, obozach przesiedleńczych, obozie dla dzieci i młodzieży przy Przemysłowej i działalności gestapo.

Z pewnością żyją jeszcze dzieci, zrodzone w wyniku zbrodniczej działalności Lebensbornu. Większość z nich nie ma pojęcia o swojej dramatycznej przeszłości. Ta historia ciągle jest mało znana…

Joanna Leszczyńska

lebensborn

(6726)


Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.