Norwegom coraz mocniej zaczął doskwierać problem gwałtów – w Stavanger 3/4 z nich w ostatnich trzech latach popełnili imigranci. Władze znalazły na to sposób…
Specjalnie organizowane zajęcia na temat norweskiej kultury są obowiązkowe dla wszystkich, którzy starają się o azyl. Jeśli nie przychodzą, obcina im się zasiłki.
Poniższy reportaż pochodzi z Moi, miejscowości liczącej niespełna dwa tysiące mieszkańców.
Na zajęciach prowadząca wyjaśnia imigrantom, że pozostaje w związku ze swoim mężem nie dlatego, że ten ją kontroluje, a dziewczęta, mimo różnych strojów, niczym się nie różnią od kobiet w islamie.
W programie cytowani są imigranci, którzy wygłaszają ciekawe tezy, np. jeden z nich pyta, czy nie powinni przyglądać się kobietom w krótkich spódniczkach. Dodaje od razu, że Norwegowie przyglądają się kobietom, które noszą tradycyjny hidżab, zakładając, że to dowód ignorancji i zacofania. Udowadnia, że obie strony powinny uczyć się o sobie nawzajem.
W wywiadzie z autorką reportażu prowadząca mówi, że bez wątpienia dochodzi do zderzenia kultur. Wspomina o uporczywym patrzeniu się na skąpo ubrane kobiety oraz seksie w małżeństwie: kiedy kobieta mówi nie, to na pewno tak jest i trzeba to zaakceptować.
Jeden z Syryjczyków mówi, że to przypomina trochę dom wariatów. Twierdzi, że ich kultura nie jest rozumiana. Mężczyzna, który jest chirurgiem, dodaje, że Norwegowie nie zdają sobie sprawy z cywilizacji, która istniała w Syrii. Ich wiedza oparta jest na nagłówkach gazet.
Inny z Syryjczyków uważa, że niektóre prace są lepsze dla kobiet, a inne dla mężczyzn, tymczasem w Norwegii chcą nauczyć ich absolutnej równości. Kobiety lepiej sprawdzają się w przedszkolach, a mężczyźni w naprawach urządzeń domowych.
Może lepiej byłoby, gdyby kobiety nie były równe we wszystkim
– śmieje się Syryjczyk.
Inny przyznaje, że część imigrantów traktuje kobiety skąpo ubrane jak „dziwki”. Ale sam zmienił takie postrzeganie.
(1769)