Niezwykła, poruszająca powieść o sile wspomnień i rodzinnych wartościach. Wyszła spod pióra jednej ze współczesnych ikon literatury.

w Bez kategorii/Książki


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze

W wieku dziewięćdziesięciu jeden lat Ptolemeusz Grey jest człowiekiem zapomnianym przez świat – przyjaciół, rodzinę, a nawet przez siebie samego. Zamknięty w czterech ścianach mieszkania pogrąża się samotnie w demencji.


Pewnego dnia na pogrzebie siostrzeńca spotyka siedemnastoletnią Robyn i doświadcza znaczącej odmiany – w głowie, w sercu i w życiu.
Robyn jest inna niż wszyscy. Zabrania Ptolemeuszowi żyć w zapomnieniu, wśród dręczących go wspomnień, i całkowicie odmienia jego egzystencję. Z jej pomocą, a także za sprawą eksperymentalnej terapii, Ptolemeusz wynurza się z izolacji. Znów doświadcza radości życia, a jego blaknący umysł odzyskuje klarowność i wigor, co pozwala odkryć niedostępne od dekad tajemnice.

Majstersztyk. Opowiadana intymnym szeptem książka wbija nas głęboko w umysł wiekowego człowieka, który zachował resztki wspomnień i poszukuje klucza do rozwiązania starej zagadki. – “The New York Times Book Review”.

Na podstawie książki powstał serial z Samuelem L. Jacksonem dostępny na platformie Apple TV+.

Fragment książki Walter Mosley, Ostatnie dni Ptolemeusza Greya, Wyd. Replika, Poznań 2022. Książę można nabyć na stronie Wydawnictwa Replika.

Fragment
– Halo? – odezwał się do słuchawki bardzo, bardzo stary, czarnoskóry mężczyzna.
Telefon według jego własnych obliczeń nie dzwonił już od ponad półtora tygodnia, ale tak naprawdę milczał zaledwie od trzech dni. I wówczas ktoś wybrał jego numer, kobieta. Wydawała się smutna. Pamiętał, że telefonowała więcej niż jeden raz.
W tle cicho sączyły się z radia dźwięki klasycznej muzyki fortepianowej. Z pocieszyciela telewizora dobiegała paplanina, gdyż nastawiony był na stację, która przez dwadzieścia cztery godziny na dobę nadawała wiadomości.
– Kto mówi? – zapytał stary człowiek, zanim usłyszał głos rozmówcy.
– Papa Grey? – dotarł do niego męski głos.
Był to głos człowieka młodego, wolnego od stresu i ciężaru starczego wieku.
– To ty, Reggie? Gdzie się podziewałeś, chłopaku? Czekam na ciebie od tygodnia. Nie, nie, od dwóch tygodni. Właściwie to nie wiem dokładnie, ale od bardzo długiego czasu.
– Nie, papo Grey, nie, to ja, Hilly.
– Kto? A gdzie jest Reggie?
Hilly milczał przez dwie sekundy i stary człowiek szybko zapytał:
– Jest tam kto?
– Jestem, papo Grey – zapewnił go głos. – Jestem.


Tak, z pewnością ktoś tam był, na drugim końcu linii telefonicznej. Ale właściwie kto? Grey rozejrzał się po pokoju w poszukiwaniu jakiejś wskazówki, która pozwoliłaby mu zidentyfikować rozmówcę, ale zobaczył tylko sterty gazet, pudła każdego rozmiaru i kształtu, no i meble. Stało tu przynajmniej dziesięć krzeseł oraz wielkie biurko, podparte w miejscu wyłamanej nogi. Dwa stoły jadalne były przysunięte do południowej i wschodniej ściany.
– „Nadaliśmy etiudę As-dur numer 2 Fryderyka Szopena” – oznajmił spiker z radia. – „A teraz wspólnie posłuchamy…”
– Papo Grey? – odezwał się głos z telefonu.
– „…dzisiaj w Bagdadzie i okolicach miasta eksplodowało pół tuzina bomb. Zginęły sześćdziesiąt cztery osoby…”
Czy źródłem głosu było radio, czy może telewizor? Nie. To jego własne ucho. Telefon…
– Kto mówi? – zapytał Ptolemy Grey, przypomniawszy sobie, że prowadzi rozmowę telefoniczną.
– To ja, Hilly, papo. Syn twojej siostrzenicy. Syn córki June.
– Kto?
– Hilly – odparł młody człowiek, lekko unosząc głos. – Twój siostrzeniec.
– Gdzie jest Reggie? – zapytał Ptolemy. – Gdzie jest mój syn?
– On dzisiaj nie może przyjść, wujku – odparł Hilly. – Mama poprosiła mnie, żebym do ciebie zatelefonował i zapytał, czy czegoś nie potrzebujesz.
– Do diabła, tak – powiedział Ptolemy, zastanawiając się, co właściwie ma na myśli rozmówca.
– Tak?
– Co tak?
– Potrzebujesz czegoś?
– Oczywiście. Potrzebuję bardzo wielu różnych rzeczy. Reggie nie dzwonił do mnie pewnie od tygodnia, ale może minęły dopiero trzy dni. Zostały mi cztery puszki sardynek, a on zawsze kupuje mi karton z czternastoma. Codziennie zjadam jedną puszkę na lunch. Ale Reggie nie zadzwonił i nie wiem, co będę jadł, kiedy skończą się ryby i… i… i… płatki owsiane.
Rozpoczęła się sonata fortepianowa.
– Co mam ci przywieźć? – zapytał Hilly.
– Przywieźć? Tak, tak. Przyjedź tutaj i zawieź mnie na zakupy. Razem z Reggiem.
– Mogę sam z tobą pojechać, wujku – powiedział Hilly bez entuzjazmu.
– Wiesz, gdzie jest sklep? – zapytał stryjeczny dziadek.
– Jasne, że tak.
– No nie wiem. Nigdy cię tam nie widziałem.
– Ale wiem, gdzie jest sklep.
– Przyjdzie Reggie?
– Nie dzisiaj.
– Dlaczego? Nie… nie, nie mów mi, dlaczego. Nie rób tego. A więc ty przyjdziesz… hmmm… hmmm, Hilly? – Ptolemy uśmiechnął się, zadowolony, że zapamiętał to imię.
– Tak, papo Grey?
– Kiedy?
– Za godzinę.
Staruszek zerknął na zegar, stojący na kulawym biurku.
– Mój zegar mówi, że jest piętnaście po czwartej – powiedział Ptolemy do wnuka swojej siostry, Hilly’ego Browna.
– Jest za dziesięć druga, wujku, a nie czwarta piętnaście.
– Ale musisz jeszcze dodać czterdzieści pięć minut. Będę na ciebie czekał krótko po piątej. No, przynajmniej przed szóstą.
– No tak, oczywiście.

(352)

Chcesz podzielić się z Czytelnikami portalu swoim tekstem? Wyślij go nam lub dowiedz się, jak założyć bloga na stronie.
Kontakt: niezlomni.com(at)gmail.com. W sierpniu czytało nas blisko milion osób!
Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.