Niewygodny świadek niemieckiego barbarzyństwa, przez gestapo skazana na śmierć. Po wojnie ofiarnie ratowała polską kulturę. „Znam dwa słowa: służba i zasługa. Zasług nie mam. Służyć się starałam”
Profesor Karolina Lanckorońska była jedną z najwybitniejszych przedstawicielek polskiej emigracji we Włoszech, która w swoim długim życiu konsekwentnie służyła sprawie wolności Polski i szerzeniu polskiej kultury.W dowód uznania jej zasług Ojciec Święty Jan Paweł II odznaczył ją Komandorią Orderu Świętego Grzegorza Wielkiego z Gwiazdą.
Gdy w siedzibie Polskiego Instytutu Historycznego w Rzymie wręczano jej przyznany przez ministra spraw zagranicznych RP dyplom uznania „Za zasługi dla kultury polskiej na świecie”, powiedziała, że niczego wielkiego nie dokonała, a to, co zrobiła, było wypełnieniem obowiązku wobec Ojczyzny.
Urodziła się 11 sierpnia 1898 r. w austriackim Buchberg, jako córka hrabiego Karola Lanckorońskiego, wywodzącego się z rodu Potockich i Rzewuskich. Związana duchowo i psychicznie szczególnie z ojcem, który był wielkim kolekcjonerem i mecenasem sztuki, Karolina przejmowała jego wzniosłe ideały chrześcijańskie i patriotyczne, jego zamiłowanie do starożytności i historii, do szeroko pojętej kultury humanistycznej. Dzieciństwo spędziła w wiedeńskim pałacu, którego każdy salon wypełniony był dziełami sztuki. W czasie wakacji przebywała w Polsce w majątku Rozdole, gdzie poznała m.in. Jacka Malczewskiego.
Zakochana w Michale Aniele
Gdy miała dwanaście lat, ojciec zabrał ją do Florencji. Tam, w Akademii Florenckiej, po raz pierwszy ujrzała posąg „Dawida” Michała Anioła. Profesor Lech Kalinowski, uczeń, a później bliski przyjaciel Karoliny Lanckorońskiej uważa, że to była miłość od pierwszego wejrzenia. „Inny artysta już dla niej nie istniał. Tylko Michał Anioł” – wspominał. Po ukończeniu gimnazjum w Wiedniu, w latach 1917-1921 studiowała na tamtejszym uniwersytecie historię sztuki. W 1926 roku obroniła na nim swoją pracę doktorską. Po uzyskaniu doktoratu przeniosła się do Rzymu, gdzie pracowała jako bibliotekarka w Stacji Naukowej PAU, prowadząc równocześnie intensywne studia nad sztuką włoską. Pasjonowała ją przede wszystkim sztuka baroku i twórczość Michała Anioła. W 1935 roku uzyskała na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie habilitację na podstawie rozprawy pt. „Dekoracja malarska kościoła Il Gesu w Rzymie”. Wkrótce potem została jako pierwsza kobieta zatrudniona na owej uczelni w charakterze docenta i kierownika Katedry Historii Sztuki na Wydziale Humanistycznym. Stanowisko to łączyła z funkcją sekretarza Towarzystwa Polskich Badań Historycznych we Lwowie. Dała się poznać jako znakomity dydaktyk, dobry pedagog i coraz bardziej licząca się uczona. Prace naukowe, opublikowane w ciągu zaledwie siedmiu lat, zapewniły Karolinie Lanckorońskiej trwałe miejsce w dziejach historii sztuki.
Działalność konspiracyjna
Po śmierci ojca w 1933 roku objęła administrację jego dobrami w Małopolsce. Gdy wybuchła II wojna światowa, Lanckorońska z zaangażowaniem włączyła się w działalność konspiracyjną. Służyła w szeregach Związku Walki Zbrojnej, a następnie w stopniu porucznika w Armii Krajowej. Z polecenia dowództwa konspiracyjnego brała udział w pracach Rady Głównej Opiekuńczej, utrzymując m.in. kontakt z wieloletnim przyjacielem rodziny, arcybiskupem krakowskim Adamem Sapiehą.
Jednym ze specjalnych zadań wyznaczonych prof. Lanckorońskiej przez gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego było zdobycie informacji o mordzie popełnionym na profesorach Uniwersytetu Lwowskiego w lipcu 1941 roku. Zdobyła je, stając się niewygodnym świadkiem niemieckiego barbarzyństwa. 12 maja 1942 roku została aresztowana w Kołomyi przez gestapo i skazana na śmierć.
Po kilku miesiącach pobytu w więzieniach w Stanisławowie i Lwowie przewieziono ją do Berlina. Przesłuchiwał ją m.in. kapitan Hans Krüger, znany z akcji wymordowania polskiej inteligencji w Stanisławowie. W przekonaniu, że aresztowana wkrótce poniesie śmierć, oficer gestapo pochwalił się przed nią swoją wiodącą rolą także w mordzie profesorów lwowskich. Już po wojnie zeznania Karoliny Lanckorońskiej, a także przekazany byłemu rektorowi Uniwersytetu Lwowskiego, Stanisławowi Kulczyńskiemu, tzw. Raport Karli Lanckorońskiej, który został ostatecznie opublikowany w 1977 roku, były ważnymi dowodami przy próbach wyjaśnienia zbrodni lwowskiej. Ostatecznie karę śmierci zamieniono jej na pobyt w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück, w którym znalazła się 8 stycznia 1943 roku.
Tutaj pomimo grozy samego miejsca nie załamała się, lecz podtrzymywała na duchu współwięźniarki, organizując potajemnie wykłady z historii sztuki. Po długich interwencjach wpływowej rodziny została w końcu z obozu uwolniona 5 kwietnia 1945 roku. Swoje przeżycia wojenne opisała w książce pt. „Wspomnienia wojenne 22 IX 1939 – 5 IV 1945”. Zacytujmy tu ich fragment, w którym przypomina początki wojny:
W nocy 22 IX 1939 armia sowiecka zajęła Lwów. Rano wyszłam na zakupy. W małych grupach kręcili się po ulicach żołnierze Armii Czerwonej, która już od paru godzin była w mieście. ‚Proletariat’ palcem nie ruszył na jej powitanie. Sami bolszewicy bynajmniej nie wyglądali ani na radosnych, ani na dumnych zwycięzców. Widzieliśmy ludzi źle umundurowanych, o wyglądzie ziemistym, wyraźnie zaniepokojonych, prawie wystraszonych. Byli jakby ostrożni i ogromnie zdziwieni. Stawali długo przed wystawami, w których widniały resztki towarów. Dopiero po paru dniach zaczęli wchodzić do sklepów. Tam bywali nawet bardzo ożywieni. W mojej obecności oficer kupował grzechotkę. Przykładał ją do ucha towarzyszowi, a gdy grzechotała, podskakiwali obaj wśród okrzyków radości. Wreszcie ją nabyli i wyszli uszczęśliwieni. Osłupiały właściciel sklepu po chwili milczenia zwrócił się do mnie i zapytał bezradnie: ‚Jakże to będzie, proszę pani? Przecież to są oficerowie’. A myśmy tymczasem wchodzili w pierwszą fazę naszego nowego życia. Wiedzieliśmy, że przez całą zimę bolszewicy tu zostaną, że na to rady nie ma, że musimy przetrwać aż do dalekiej wiosny. Mieliśmy radio, słuchaliśmy wszystkich rozgłośni Europy, powtarzaliśmy więc sobie, że nie jesteśmy naprawdę odcięci, bo wiemy o wszystkim, co się dzieje. Wiedzieliśmy też od pierwszej chwili, że Warszawa broni się dalej, zazdrościliśmy jej bez granic. Później dowiedzieliśmy się tą drogą, że mamy rząd w Paryżu i że tym razem ‚Bóg powierzył honor Polaków’ generałowi Sikorskiemu. Z radia też, a to z głośników, które się natychmiast po naprawie elektrowni pojawiły na rogach głównych ulic, dowiedzieliśmy się jeszcze o czymś innym, mianowicie o tym, że Lwów jest stolicą ‚Zapadnej [Zachodniej] Ukrainy’, która nareszcie wchodzi jako nowy członek do wielkiej rodziny szczęśliwych narodów Sowieckiego ‚Sojuzu’. ‚Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!’, dudniło nam zewsząd po raz pierwszy. Równocześnie radio nadawało obelżywe tyrady o ‚pańskiej Polsce’ i jej ‚byłej’ armii. Audycje te były ilustrowane karykaturami, które się pojawiły na murach domów. Te wszystkie występy miały jeden ważny skutek: polski robotnik lwowski został od pierwszej chwili do nowych rządów zrażony, po prostu ‚wściekł się’, zgodnie z wrodzonym temperamentem tego miasta”.
Służba i zasługa
Karolina Lanckorońska, nie mogąc powrócić do wcielonego do Związku Sowieckiego Lwowa i nie chcąc przenieść się do zniewolonego kraju, pozostała we Włoszech na emigracji. Zaraz po uwolnieniu z obozu podjęła jako oficer prasowy współpracę z 2. Korpusem Polskim generała Andersa. Zajęła się m.in. organizacją studiów dla zdemobilizowanych żołnierzy na emigracji. W 1945 roku wraz z ks. Walerianem Meysztowiczem założyła Polski Instytut Historyczny w Rzymie, w którym objęła stanowisko dyrektora. W ramach Instytutu zainicjowała wydawanie czasopism „Antemurale”, „Elementa en Fontium Editiones” – monumentalnej serii źródeł do dziejów Polski, a także „Acta Nuntiaturae Polonae” – relacji i korespondencji nuncjuszy apostolskich w Polsce. W 1951 roku została profesorem Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie. Sytuacja polityczna, w której znalazła się Polska, wpłynęła na decyzję prof. Karoliny Lanckorońskiej o zaniechaniu badań nad sztuką i poświęceniu się pracom naukowym z zakresu historii.
„Losy Kraju tak mną pokierowały, nakłoniły do wyrzeczenia się ukochanych badań nad historią sztuki. (…) Wydawało mi się wtedy – i myślę, że miałam rację, była to jedyna w moim życiu bolesna ofiara – że służba kulturze polskiej obecnie ode mnie wymaga nie badań nad Michałem Aniołem, lecz pracy zupełnie innej. Jasnym dla mnie było, że trzeba poświęcić wszystkie siły badaniu i wydawaniu źródeł do historii Polski z archiwów Zachodu
– podkreślała.
Funkcjonowanie Instytutu oraz prowadzoną równocześnie działalność charytatywną Karolina Lanckorońska finansowała początkowo z własnych, dość ograniczonych środków. W celu wsparcia tej działalności w roku 1960 jej brat Antoni założył Fundusz im. Karola Lanckorońskiego. Faktycznie jednak utworzona dopiero w 1967 roku Fundacja z Brzezia Lanckorońskich pozwoliła nadać szeroki rozmach działaniom dla dobra nauki i kultury polskiej. Fundusz wspierał zarówno polskie instytucje emigracyjne, tj. Polski Instytut Historyczny w Rzymie, Bibliotekę Polską w Paryżu, Instytut Sikorskiego w Londynie, jak i krajowe, w szczególności biblioteki uniwersyteckie i indywidualnych polskich naukowców, dla których przyznawano liczne stypendia. Dzięki Karolinie Lanckorońskiej i jej Fundacji setki humanistów, w tym wielu historyków, historyków sztuki, archeologów, historyków filozofii, filologów ze wszystkich ważniejszych środowisk naukowych w Polsce miało możliwość prowadzenia badań w zagranicznych bibliotekach, archiwach i muzeach.
Pomoc dla pracowników nauki obejmowała jednocześnie przysyłanie niedostępnych w kraju w czasie PRL-u lekarstw i paczek żywnościowych. Opieką otoczone zostały polskie uniwersytety, w tym zwłaszcza Uniwersytet Jagielloński oraz odrodzona Polska Akademia Umiejętności; dokonywano zakupu książek do bibliotek i finansowano niektóre wydawnictwa.
[quote]W 1990 roku Karolina Lanckorońska został przyjęta w poczet członków Polskiej Akademii Umiejętności. Za jej wybitne zasługi nadano jej doktoraty honorowe m.in. Uniwersytetu Jagiellońskiego w 1983 roku, Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie w Londynie w 1988 roku, Uniwersytetu Wrocławskiego w 1990 roku. Została także odznaczona m.in. Krzyżem Walecznych w 1942 roku, Krzyżem Armii Krajowej w 1968 roku, Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski w 1991 roku, Krzyżem Zasługi z Mieczami, orderem Al Merito della Repubblica Italiana („Zasłużony dla Republiki Włoskiej”) w 1997 roku. Z okazji 100. rocznicy urodzin w 1998 r. otrzymała z rąk Ojca Świętego Jana Pawła II Krzyż Komandorski Orderu św. Grzegorza Wielkiego z Gwiazdą.[/quote]
Kolekcja rodu Lanckorońskich
W 1994 roku przekazała Ojczyźnie niezwykły dar – dzieła sztuki należące do kolekcji rodu Lanckorońskich, których wartość artystyczna i historyczna nie ma sobie równej w Polsce. Do Zamku Królewskiego na Wawelu trafiły m.in.: portrecik siedzącego za biurkiem Karola Lanckorońskiego z 1892 roku, gipsowe popiersie Karola Lanckorońskiego z 1870 roku, portret ks. Józefa Poniatowskiego oraz trzy akwarele pędzla Hansa Ludwika Fischera. Sporą wartość mają również cztery późnobarokowe fotele włoskie. Dzięki darom profesor Lanckorońskiej Wawel posiada obecnie najważniejszą kolekcję wczesnego malarstwa włoskiego w Polsce i jedną z najbardziej liczących się w Europie. Ofiarodawczyni przekazała także wiele cennych obrazów i rysunków Zamkowi Królewskiemu w Warszawie (w tym dwa obrazy Rembrandta), Bibliotece Jagiellońskiej, Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego, Muzeum Narodowemu w Warszawie oraz Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.
Uwrażliwiona na krzywdę, potrzeby i ubóstwo drugiego człowieka zawsze spieszyła z pomocą potrzebującym. Tak było zarówno w okresie PRL-u, szczególnie w czasie stanu wojennego, jak i po upadku komunizmu w Ojczyźnie i w państwach ościennych. Zatroskana o losy rodaków i Kościoła na Wschodzie wspierała też wydatnie działalność archidiecezji lwowskiej obrządku łacińskiego. Do końca swoich dni Karolina Lanckorońska pozostała wierna wartościom chrześcijańskim i zawsze znajdowała sposób, by dzielić się z innymi bogactwem swego serca i ducha. Była bardzo skromną osobą. Warto przypomnieć, że gdy dostawała srebrny medal „Cracoviae Merenti”, jako druga osoba po Ojcu Świętym Janie Pawle II, powiedziała wówczas:
„Znam dwa słowa: służba i zasługa. Zasług nie mam. Służyć się starałam”.
Zmarła w Rzymie 25 sierpnia 2002 roku w wieku 104 lat i spoczęła na rzymskim cmentarzu Campo Verano przy bazylice San Lorenzo fuori le mura.
Piotr Czartoryski-Sziler, źródło: Nasz Dziennik
(1743)
Chcesz podzielić się z Czytelnikami portalu swoim tekstem? Wyślij go nam lub dowiedz się, jak założyć bloga na stronie. Kontakt: niezlomni.com(at)gmail.com. W sierpniu czytało nas blisko milion osób!
Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com
Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.