W USA do głosu dochodzi skrajna lewica, która zdobywa dużą popularność na kampusach uniwersyteckich. Lewicowi bojówkarze zakłócają wykłady konserwatywnych mówców czy wręcz blokują spotkania z niepoprawnymi politycznie gośćmi.
O agresywnej lewicy zrobiło się głośno przy okazji ostatnich wyborów prezydenckich, kiedy deklarujący się jako zwolennicy demokracji przeciwnicy Donalda Trumpa długo nie mogli pogodzić się z wynikami wyborów, doprowadzając do ulicznych burd. Nie do końca z całą sytuacją radziły sobie służby porządkowe, bo każda ostrzejsza interwencja zostałaby natychmiast wyolbrzymiona i przedstawiona w lewicowo-liberalnych mediach jako początek dyktatury (przeciwnicy Trumpa wierzyli w kolportowane przez lewicowe media informacje, że planuje on otworzyć sieć obozów koncentracyjnych dla swoich przeciwników – sic!).
Zdecydowanie prostszy sposób na walkę z zadymiarzami znalazła matka jednego z nich. Kiedy dostrzegła swojego syna w porannej relacji na żywo z protestów, nie przejmując się poprawnością polityczną ruszyła na ulicę, by w dosadny sposób przekazać mu, co sądzi o jego pomysłach…
Ja ci dam gnoju lewackie protesty!
Matka oglądała poranną relację na żywo z protestów,kiedy nagle dostrzegła wśród uczestników syna pic.twitter.com/Xe4WyaN0Fw— Prawa strona 🇵🇱 (@PrawyPopulista) 30 kwietnia 2017
(4550)