Kulisami niektórych sędziowskich karier czytelnicy będą mocno zaskoczeni – mówi współautor „Resortowych dzieci” Maciej Marosz o swojej najnowszej książce „Resortowe togi”.
NIEZŁOMNI.COM: Pojawił się już fragment Twojej najnowszej książki. Mówi o nieznanym szerokiej opinii publicznej fakcie, o działalności pierwszej prezes Sądu Najwyższego Małgorzacie Gersdorf w Socjalistycznym Związku Studentów Polskich. Mocna rzecz. Czego jeszcze mogą się spodziewać czytelnicy po „Resortowych togach”?
MACIEJ MAROSZ, autor książki „Resortowe togi”: W przypadku prawników, takich wpływowych jak prezes Gersdorf starałem się naświetlić całe ich otoczenie, nie tylko takie fakty, jak pełnienie wysokiej funkcji w komunistycznej organizacji na uczelni. Kieruję też uwagę na to, jak w wypromowaniu obecnych tuzów prawa liczył się cały układ powiązań sięgający PRL. Książka miała za zadanie ukazać prawdziwe korzenie elit prawniczych, które dziś pouczają, czym jest praworządność w demokratycznym państwie prawa. Mówiąc jeszcze bardziej ogólnie, „Resortowe togi” miały zedrzeć maskę z wizerunku establishmentu prawniczego, który odegrał najważniejszą rolę w utrzymaniu tzw. kompromisu okrągłostołowego. To prawnicy okazali się najistotniejszym gwarantem wpływów przeniesionych z komunistycznego państwa. Dziś zamiast uprzywilejowanej pozycji powinni odpowiadać za uniemożliwienie przecięcia więzów z PRL-em. Konkretne osoby tworzyły system prawny III RP i strzegły, by nie został naruszony. Stąd w książce roi się od nazwisk i błyskotliwych karier sędziów Sądu Najwyższego i innych sądów, Trybunału Konstytucyjnego i ministrów. Kulisami niektórych sędziowskich karier czytelnicy będą mocno zaskoczeni.
Wytykasz sędziom nieprawidłowości, piszesz o rodzinnych koteriach, sprzeniewierzaniu się etosowi zawodowemu i zwykłej uczciwości. Krótko mówiąc obalasz prawnicze autorytety. „Nadzwyczajna kasta” powinna się bać tego, o czym piszesz w książce?
Samozwańcze autorytety obalają się same przez swoją działalność. Stosują wszelkie chwyty, by nie dopuścić do tego, by było to naświetlone i dostrzeżone, jakie są naprawdę.
Nie obawiasz się, że książka będzie blokowana?
Na pewno „Resortowe togi” wzbudzą opór i reakcje obronne wśród prawników. Nawet jeśli książka będzie blokowana, należało zebrać i opublikować fakty, które nie mogą być zamilczane w interesie elit nie mających mandatu społecznego. Fakty zebrane w książce przekonują nie tylko o konieczności gruntownego zreformowania wymiaru sprawiedliwości ale także i o tym, że realne zmiany w państwie zajdą dopiero w jej następstwie.
Ktoś może zapytać, a jakie ma znaczenie, że sędzia był dyspozycyjny w czasach PRL i orzekał zgodnie z oczekiwaniami komunistycznej władzy?
To że tacy sędziowie ze swojej służby dla systemu totalitarnego płynnie przeszli do ról znawców prawa, autorytetów sędziowskich i akademickich III RP umożliwiło proces reprodukowania ich mentalności i moralności w kolejnych pokoleniach prawników. Dziś nierzadko młody sędzia, który teoretycznie nie powinien być skażony PRL-em, zasądza bardziej skandaliczne wyroki, niż jego starszy kolega, który dawniej skazywał mając legitymację partyjną w kieszeni. Dopiero prawdziwe potępienie takich postaw sędziowskich, pozbawienie wpływów na sądownictwo sędziów nie mających kręgosłupa, da szansę na uleczenie zdemoralizowanej nadzwyczajnej kasty.
Dziękujemy za rozmowę.
Maciej Marosz, Resortowe togi, Editions Spotkania, Warszawa 2017. Książkę można nabyć TUTAJ.
„Resortowe togi” przedstawiają funkcjonowanie Trybunału Konstytucyjnego, wskazują na jego historyczne uwikłanie i rolę jaką odegrał w sporze konstytucyjnym trwającym od 2015 roku. Obok Trybunału Maciej Marosz sportretował także Sąd Najwyższy, Krajową Radę Sądownictwa oraz instytucję Rzecznika Praw Obywatelskich.
Dzisiaj wymiar sprawiedliwości, sięgający korzeniami połowy lat 40-tych, ochraniają kasty prawnicze. System prawny i prawnicy wypełniają kluczową rolę w zapewnianiu trwałości całego rozkładu powiązań i wpływów ustalonego przez komunistów i koncesjonowaną opozycję przy Okrągłym Stole.
Dla kogoś, kto nie śledził pilnie, jak działało ministerstwo powołane do strzeżenia ładu prawnego, może wydać się zaskakujące, że jego obsada układa się w ciąg agentów bezpieki komunistycznego państwa.
Pierwszym ministrem sprawiedliwości w rządzie utworzonym po wyborach do sejmu kontraktowego został TW „Arnold” vel „Kamil”. Przekazał on pałeczkę TW „Spółdzielcy”. Po dwóch latach przerwy ministerstwo wróciło we właściwe ręce – objął je KO „Carex”. Tekę ministra przejął od niego TW „Prym”, „Prymus”. Z tych jakże właściwych rąk resort został przekazany byłemu prominentowi prawniczemu PRL-u, który doświadczenie pracy w resorcie sprawiedliwości nabywał w latach stalinowskich. „Resortowe togi”, rozdział „Ministrowie sprawiedliwości”.
Przeprowadzona w książce diagnoza wymiaru sprawiedliwości potwierdza konieczność wprowadzenia gruntownych zmian zasad jego funkcjonowania. Wskazuje na nieodzowność nie tylko zmian systemowych ale także wymiany całych składów instytucji prawnych państwa. Pozostawienie na szczytach władzy sądowniczej osób zdegenerowanych moralnie, skończyłoby się jedynie dalszym replikowaniem się takich kadr.
Podstawowymi źródłami informacji w książce są akta IPN, jak i 6-letnie doświadczenie z sal sądowych z setek procesów, jakie miały miejsce przed Sądem Najwyższym, sądami niższych instancji, czy Trybunałem Konstytucyjnym oraz zbierane przez wiele lat materiały dziennikarskie.
Wstęp do książki napisał Wiesław Johann, Sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku.
Maciej Marosz ukończył wydziały: matematyki PW, filozofii UW i grafiki ASP. Jest dziennikarzem „Gazety Polskiej”, „Gazety Polskiej Codziennie” (od jej powstania) oraz portalu Niezalezna.pl. Wraz z Dorotą Kanią i Jerzym Targalskim stworzył serię książkową „Resortowe dzieci”.
Rozmowa z autorem:
http://vod.gazetapolska.pl/16602-resortowe-togi-nowa-ksiazka-macieja-marosza
Patronami książki są: Gazeta Polska, Gazeta Polska Codziennie, portal internetowy www.niezalezna.pl, Telewizja Republika, Radio WNET, Kurier Wnet.
(1745)
Teraz ci ludzie „bronią” demokracji …