W sądzie w Tybindze dobiega końca proces Syryjczyka, który w lipcu 2016 roku w Reutlingen zamordował Jolantę Kijak. Wielce prawdopodobne, że winowajca uniknie surowej kary.
Jak informuje Newsbook.pl, powołujący się m.in. na doniesienia Agnieszki Wolskie z Dziennika Berlińskiego, obrońcy Syryjczyka robią wszystko, by ten nie został ukarany za zamordowanie Polski. Niestety nie przeszkadza im w tym adwokat, który reprezentuję rodzinę jako oskarżyciel posiłkowy. Przede wszystkim pozwolił na to, by przez cały proces podtrzymywana była wersja o „intymnym związku” Jolanty z oskarżonym. Przyjaciółka zamordowanej p. Agnieszka Ordon, która nic nie wiedziała o rzekomym uczuciu, została przesłuchana dopiero wtedy, gdy wyprosiła to córka ofiary Syryjczyka. Adwokat wcześniej nie widział takiej potrzeby.
Reprezentant rodziny Jolanty Kijak nie zapobiegł też zakwalifikowaniu mordercy jako człowieka o „znacznie ograniczonej zdolności rozpoznawania czynów”. Oznacza to, że dzięki temu uniknie dożywocia, bowiem nie można ze 100-procentową pewnością stwierdzić, że w momencie zbrodni był poczytalny.
Jak czytamy, sprawę bagatelizują również konsulaty, podobnie jak organizacje polonijne.
Niewykluczone więc, że kara za zabójstwo Polki będzie kompletnie nieadekwatna do skali zbrodni. A wszystko w imię tolerancji i miłości do uciekających z ogarniętej wojną Syrii uchodźców…
(2137)