Media szeroko informowały o wydarzeniu, które miało mieć miejsce na Marszu Niepodległości: podawano, że spalono flagę Ukrainy. Ukraiński MSZ wystosował nawet specjalną notę. Tymczasem narodowcy wyjaśniają, że doszło do podania błędnej informacji.
Marsz Niepodległości zgromadził dziesiątki tysięcy patriotów z różnych zakątków Polski. Z Górnego Śląska do Warszawy przyjechało bardzo wiele osób, spośród których wyróżniała się delegacja śląsko- zagłębiowskiej Młodzieży Wszechpolskiej, która była widocznie oflagowana w barwy narodowe i regionalne. Stało się to jednak przyczyną pewnych incydentów, które pragniemy tu stanowczo potępić z dwóch powodów. Po pierwsze, kilku naszych działaczy było notorycznie zaczepianych, a czasem wręcz atakowanych, przez niektórych uczestników Marszu, którzy interpretowali żółto-niebieskie barwy Górnego Śląska jako niebiesko-żółtą flagę Ukrainy. Nie pomagały tłumaczenia, nie pomagał wizerunek piastowskiego orła na niektórych flagach śląskich, nie pomagała sama obecność na naszym wspólnym polskim Marszu. W efekcie tego doszło do kilku nieprzyjemnych sytuacji i nie przepuszczono nawet dziewczynom. Kulminacją tego „zachowania” było spalenie flagi Śląska, którą część mediów z Gazetą Wyborczą na czele (mylnie, a być może celowo) uznała jako spalenie flagi ukraińskiej. Sprawa ma już wydźwięk międzynarodowy
– pisze śląski Ruch Narodowy w oficjalnym komunikacie.
Na marginesie przypominamy, że Gazeta Wyborcza nie miała akredytacji na Marsz Niepodległości, a stara się mocno podkreślać cały incydent, chcąc wywołać z tego powodu aferę i zyskać pogłos wśród opinii publicznej. Ubolewamy nad ignorancją niektórych ludzi (zachowanie ich miało znamiona jawnej prowokacji) i zdecydowanie potępiamy takie występki jak i dalsze wykorzystywanie tego nagannego zdarzenia dla własnych celów politycznych, przez środowiska nie utożsamiające się z Państwem Polskim
– czytamy.
(1656)