Sławomir Cenckiewicz na łamach „Gazety Polskiej” mówi, że sprawa nagonki na likwidatorów WSI obnaża prawdę o działaniach Platformy Obywatelskiej.
Sprawa obnaża kulisy systemu Tuska, który wobec swoich politycznych przeciwników wykorzystuje prokuraturę i tajne służby. W tym wypadku robi to w obronie WSI. (…) Jedno z wymienionych śledztw dotyczących likwidacji WSI prowadził niejaki Robert Skawiński, prokurator, który – o czym mało kto pamięta – prowadził w przeszłości zastanawiająco nieskutecznie śledztwo w sprawie porwania Krzysztofa Olewnika. Jaką trzeba mieć determinację w obronie WSI i ściganiu ich likwidatorów, by w 2009 r. powierzyć śledztwo człowiekowi, który tak się skompromitował tamtą sprawą!
– twierdzi historyk.
W rolę obrońcy wcielił się m.in. płk. Aleksander Makowski.
– [quote]To bardzo ciekawe, że właśnie Makowski stał się obecnie osią całej obrony WSI. (…) Kiedy pewnej soboty zobaczyłem oficerów WSI ze łzami w oczach zagradzających Macierewiczowi i mnie dostęp do szafy z dokumentami Makowskiego i nerwowo wydzwaniających do ministra Sikorskiego z prośbą o interwencję, zrozumiałem, że WSI nam tego nie przepuści. Pojawiły się groźby, z grożeniem śmiercią włącznie, a minister Macierewicz i ja zaczęliśmy otrzymywać koperty z oficjalną korespondencją, w których nasze nazwiska wpisane były w coś, co przypominało nekrolog lub klepsydrę[/quote]
– ujawnia historyk.
Sprawa likwidacji WSI to niezwykle drażliwa kwestia…
– Pamiętam, jak jeden z oficerów WSI zwrócił się do mnie i Piotra Woyciechowskiego pełen oburzenia: „Co wy tu, k…a, będziecie podłogi zrywać w poszukiwaniu papierów?”. Później były kolejne przełomy, z których chyba największym było zlokalizowanie w WSI czołowego esbeka cenionego przez Kiszczaka – płk. Aleksandra Makowskiego. Wówczas ludzie WSI popadli w histerię i zaczęły się groźby.
Cenckiewicz twierdzi, że wokół premiera Tuska dominują ludzie związani z WSI.
[quote]Niewątpliwie jest to efekt nacisku lobby WSI na premiera. Wokół Tuska są i byli ludzie silnie, choć niekoniecznie formalnie związani z tymi służbami. Pamiętajmy o niejasnej roli Pawła Grasia, czyli bliskiego współpracownika Tuska, w tzw. aferze marszałkowej. Chodzi o prowokację, zapoczątkowaną zresztą przez dziennikarzy ówczesnego „Dziennika”. (…) Widać też związki ludzi WSI z dziennikarzami, którzy są przez nich wykorzystywani w prowadzeniu wojny z Antonim Macierewiczem. To wszystko trzeba będzie kiedyś dokładnie przeanalizować również pod kątem kontrwywiadowczym, bo zdaje się, że mieliśmy do czynienia z czymś o wiele poważniejszym niż chociażby „szafa Lesiaka”, być może również w wymiarze zewnętrznym[/quote]
– twierdzi.
źródło: Gazeta Polska
(501)