Listy pisane łzami z miejsca, gdzie „ludzie zrobili się wprost nie ludźmi”. Ale świadectwo więźniów pokazuje, że zachowali człowieczeństwo

w Mocne słowa


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze
Portret żony i córki Józefa Patzera. Rysunek wykonany w listopadzie 1944 r. w KL Stutthof przez nieznanego więźnia. Przekazany Muzeum Stutthof przez Józefa Patzera
Portret żony i córki Józefa Patzera. Rysunek wykonany w listopadzie 1944 r. w KL Stutthof przez nieznanego więźnia. Przekazany Muzeum Stutthof przez Józefa Patzera

25 stycznia mija 69 rocznica ewakuacji więźniów obozu koncentracyjnego Stutthof. Wśród różnych dokumentów przechowywanych w Archiwum Muzeum Stutthof znajdują się notatki sporządzane z trasy ewakuacji, jak również listy pisane przez więźniów do rodzin, czy osób im nie znanych, a którzy nieśli więźniom pomoc w postaci dostarczanych paczek żywnościowych, czy nawet listów podtrzymujących więźniów na duchu. Jednym z nich jest list napisany przez Józefa Patzera do rodziny z obozu ewakuacyjnego w Rybnie 3 marca 1945 r. :

Moja Najdroższa Żonusiu, Moi Kochani!
Dziękuję z całego serca za czwartą z kolei paczkę, którą przy dobrym zdrowiu odebrałem, jak również za skreślone słowa. Moja [Lolenko?] – brak mi słów, jakimi mam Tobie i wszystkim, którzy mnie ratują, podziękować. Wiem dobrze, jakie trudności macie w zdobyciu prowiantu i jak uciążliwa i ciężka jest droga do mnie. Wasze poświęcenie nie ma doprawdy granic. Dlatego dziękuję szczególnie Tobie i Marysi za te ciężkie przeprawy, jakie każdorazowo Was czekają na drodze do obozu. Składam również najserdeczniejsze podziękowania w imieniu wszystkich tych kolegów, dla których przynosicie również paczki. Tutaj kawałek chleba jest droższy od złota.

Pierwsze dwie paczki odebrałem w całości – w pierwszej był tytoń, w drugiej nie było, w trzeciej znów był, a w czwartej znów nie było – czy się zgadza? Tytoń jest wspaniały i […] bardzo za niego dziękuję, jak również za wszystkie lekarstwa i witaminy. Z drugiej i czwartej paczki wyjęli przy odbieraniu w mojej obecności po jednym bochenku chleba, tak że mi tylko jeden zostawili i tak robią z innymi. Po za tym wszystko odebrałem. Proszę na przyszłość, jeśli możliwe, włożyć do paczki jeden chleb większy, albo jeszcze lepiej zrobić dwie paczki i jedną zaadresować na moje nazwisko, a drugą na nazwisko kolegi[…], do której możecie włożyć tylko chleb i coś mniej wartościowszego.

Loluś! Bardzo żałujesz, że mnie nie możesz zobaczyć i sądzisz, że to moja wina. Mylisz się kochanie, ja jak szło to całemi dniami uważałem i tak przecież chętnie bym chciał Ciebie zobaczyć – lecz niestety nie miałem szczęścia, a teraz jest zupełnie źle, bo chodzimy co dnia do roboty i kopiemy rowy. Moja Loluś! Może już niedługo, jak się zobaczymy na zawsze i wówczas już nikt nie będzie nam bronił, byśmy stale razem byli.[…] Możesz napisać list i możliwie uda Ci się go wręczyć temu koledze, co pracuje w lesie – którego się o mnie pytałaś i który mnie od Ciebie przyniósł pozdrowienia. Daj nam trochę chleba i parę papierosów.

listyU nas w obozie szaleje tyfus plamisty i bardzo dużo kolegów na niego choruje, lecz przebieg choroby jest tu dość łagodny, tak że na tyfus mało umiera. Jak dobrze, że wówczas nie wybrałaś się z paczką – pomyśl, taka okropna droga i w dodatku na próżno.

Mamusiu, dziękuję za wiadomości i dobre masełko z 15.2.45. Tytoń najpewniej włóż do paczki. Poza tym nic nowego – że ja jeszcze żyję, to tylko Wasza zasługa. Jak powrócę nigdy Wam tego nie zapomnę. Zapasów żadnych nie mogę tu zrobić, jak mi radzi mama, bo tu kradną i zabierają z rąk, jeśli ktoś trzyma kawałek w ręce. Nie można się dziwić, bo głód panuje tu okropny – ludzie zrobili się wprost nie ludźmi.

Inny więzień. Aleksander Dużdal w grypsie napisanym w obozie w Luzinie dziękował za okazaną pomoc nieznanej osobie:
Droga i szlachetna Polko!

Stokrotne dzięki chciałbym złożyć do serca Pani, gdyż naprawdę nie mam słów, w których bym chciał moją wdzięczność dla szanownej… wypowiedzieć… Dość już późno było w piątek wieczorem, gdy Julek, kapo kuchni mnie zawołał, jak zwykł to nie raz czynić, zapraszając mnie na kolację. Tym razem to jednak co innego było – a mianowicie list od drogiej, nieznanej osoby.

[quote]Proszę mi wierzyć, że list Pani był moimi łzami zalany (zakrapiany), gdy go czytałem wszyscy już pogrążeni byli we śnie. Światła u nas nie ma, więc zrobiłem drzazgę i zapaliłem ją. Przy takim świetle czytałem i z radości płakałem, nie dlatego, że mi Pani pomoc żywnościową dała, ale że są ludzie, którzy zdrowo myślą i poświęcają się w imię idei, by ratować swoich rodaków…[/quote]

0004Przykro mi było otrzymywać pomoc, a nie wiedzieć od kogo, a teraz wiem, za co na razie serdeczny „Bóg – zapłać”. Żyjemy w chwili bardzo poważnej, w chwili, w której się rozwiązują losy Europy – mało powiedziane – losy świata. Chwila ta dość bliska, w której dobry Bóg uczyni zadość sprawiedliwości… Wówczas ziści się to, co w moim sercu noszę dla osób tych, które podały mi rękę… Proszę mnie wcześniej takimi listami wzmacniać na duchu i tą samą drogą, jak pierwszy list przez Julka – kapa, podać, lub też można ukryć w chlebie, w rogu otwór zrobić i ukryć go, ale w tedy tylko jeden chleb proszę przysłać, nie dwa, gdyż jeden wachmani zawsze zabierają dla siebie…

Ja takowy list od szanownej w chlebie odnajdę… Chciałbym Panią widzieć, gdy Pani tu będzie, to proszę przez Julka mnie zawezwać lub przez kogokolwiek. Ja będę pilnował i chusteczka dawał znak, że to ja jestem, a Pani niech torebkę uniesie do góry, gdybym nie mógł blisko się z Panią zobaczyć… Ślę ponownie za wszystko serdeczne „Bóg zapłać” Pozdrawiam jak najserdeczniej Panią i paniną mamuśkę. Ściskam obu Paniom dłoń. Do prędkiego zobaczenia w naszej ojczyźnie….

Jak ważna była ta pomoc, świadczy gryps wysłany z obozu w Rybnie przez Włodzimierza Sosnowskiego:

Pani Pisowacka!
Jestem teraz blisko Państwa, tak dziwnie los rzuca mnie. Byłem ranny, leżałem w rewirze, obecnie jestem zdrów, lecz strasznie wycieńczony marszem i głodem. Pani Pisowacka! Proszę o udzielenie mi pomocy w postaci żywności, albowiem z braku takowej zginę. Pani Pisowacka! Proszę o natychmiastowe powiadomienie p. Zielke z prośbą, aby natychmiast wysłała żywność dla mnie, albowiem jestem w bardzo ciężkich warunkach. Paczki należy doręczać osobiście do lagru lub przez kogoś, a ponieważ lager odwiedza wiele osób, to proszę przesyłać paczki przez te osoby.

Pani Pisowacka! Jeszcze raz proszę o udzielenie mi natychmiastowej pomocy, niech Pani nie zapomni o soli, której tutaj w ogóle nie ma. Co do artykułów żywnościowych, niech Pani wysyła wszystko, co jest jadalne, albowiem tutaj mam sposobność ugotowania. Pani Pisowacka! Jeżeli można, proszę o wysłanie mąki, jest to produkt, z którego można wszystko zrobić. Mając nadzieję, że Pani nie odmówi mej prośbie, łączę wyrazy głębokiego szacunku.

List kończył się apelem więźnia do ewentualnego jego znalazcy: Rodaku! Twoim obowiązkiem jest dołożyć wszelkich starań, by list doręczyć wg adresu. Chodzi tutaj o życie człowieka wartościowego. Wręczyć list komuś z Gdyni, a ten w biurze meldunkowym odnajdzie dokładny adres tych Pań. Rodaku! Spełnij swój obowiązek.

źródło: Stutthof.org

(124)

Chcesz podzielić się z Czytelnikami portalu swoim tekstem? Wyślij go nam lub dowiedz się, jak założyć bloga na stronie.
Kontakt: niezlomni.com(at)gmail.com. W sierpniu czytało nas blisko milion osób!
Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.