Trina Papisten zginęła na stosie w 1701 r. Przed śmiercią była brutalnie torturowana. Kobiecie po zawiadomieniu miejscowego aptekarza zarzucono, że paktuje z diabłem. – Czas, aby ją zrehabilitować. Teraz będzie miała swoje rondo – mówi prezydent miasta Robert Biedroń.
Taką informację podaje dzisiejsza Gazeta Wyborcza.
Na stronie miasta Słupsk czytamy z kolei:
Niektóre państwa, np. Niemcy, Szwajcaria, Szwecja, USA rehabilitują czarownice. M.in. ulicom w wybranych miastach nadawane są ich imiona. My też chcemy, aby “nasza” czarownica nie została zapomniana i aby głośno mówić o tym, jak traktowano kobiety, także w naszym kraju.
Jest tylko jeden problem: Słupsk w 1701 roku nie leżał w granicach Polski. Biedroń, chcący pokazać ciężki los kobiet w Polsce, nieświadom tego faktu pokazuje, jaki los dotykał kobiety w Prusach.
Zwykle lewica zrzuca odpowiedzialność za wszystko co złe na Kościół Katolicki. Czy smutny los Papisten to potwierdza? Komentarze czytelników Wyborczej nie pozostawiają wątpliwości:
„Beciara-Bt” pisze:
Katolickie ultrasy są oburzone, bo chętnie nadal by kobiety na stosach palili.
Tymczasem nawet Wyborcza przyznaje:
Naprawdę nazywała się Katarzyna Zimmerman, była żoną rzeźnika i znała się na ludowej medycynie. Trina Papisten, jak jest dziś powszechnie nazywana, była pogardliwym określeniem. Wskazywało, że kobieta jest wyznania katolickiego. A w pruskim Słupsku większość mieszkańców stanowili wówczas luteranie. Wyznania protestanckiego były także władze.
Tymczasem nieświadome tego faktu fanki Biedronia emocjonują się.
Świetny pomysł. Powinniśmy zacząć głośno mówić o tych zbrodniach i uczcić ofiary chociaż w taki sposób. Inne miasta niech biorą przykład”
ZuzannaWszystkie współczesne czarownice dziękują za inicjatywę”
Aleksandra
Inicjatywa cenna, ale czytelniczki Wyborczej powinny rozpocząć poszukiwanie kolejnych ofiar na terenie Prus. Będzie zdecydowanie łatwiej niż w katolickiej Rzeczypospolitej…
(1722)