Feministki przedstawiają się jako obrończynie kobiet. Tymczasem jedna z nich bezlitośnie wypunktowała postulaty uczestniczek ,,czarnego wtorku”. W zaledwie trzech punktach.
Organizatorzy zbierali podpisy pod projektem liberalizującym prawo do aborcji. Wśród protestujących widzieliśmy polityków opozycji, którzy obiecują spełnienie postulatów. Tymczasem z tymi rozprawia się internautka [niezapominajka] na profilu Żelazne Damy, która wypunktowała hipokryzję popierających protesty:
Smutne, sfrustrowane, pełne złości feministki wyszły dziś na ulice, żeby pochwalić się czarnymi „outfitami” i powygrażać parasolkami mężczyznom i tym kobietom, które, w przeciwieństwie do nich, wieszaki trzymają w szafie.
Starsze panie dzierżą transparenty „Nie urodzę”, choć w tym wieku ciąża to ostatnia rzecz, która mogłaby im „zagrażać”.
Wulgarne dziewczyny deklarują: „Moja c***, moja sprawa”, nie czując nawet, jak absurdalnie brzmi to hasło wywrzaskiwane w przestrzeni publicznej.
Ci sami ludzie, którzy za Trybunał Konstytucyjny daliby się pokroić, protestują dziś przeciwko… orzeczeniu TK z 28 maja 1997 roku.
„Obrońcy konstytucji” domagają się aborcji na życzenie, nic sobie nie robiąc z artykułu 38. ustawy, którą jeszcze niedawno wycierali sobie usta.
„Wrażliwcy”, którzy płakali nad ściętym drzewem, aborcję mają za zabieg, a kiełkujące ludzkie życie nazywają tkanką.
Świat oszalał? Na szczęście nie cały. Co nam pozostało? Bardzo pozytywna akcja #kolorowyProtest i nadzieja, że sączący się dziś z nieba deszcz w końcu zmyje z polskich ulic te opary absurdu.
[niezapominajka]
(37138)
Ja uważam że całkowity zakaz aborcji do niczego dobrego nie może doprowadzić,która kobieta będzie chciała usunąć to pojedzie za granicę i usunie ciąże i nikt nikogo do niczego nie zmusi.Uważam że kobiety powinny mieć prawo wyboru w tej kwesti ,każdy powinien odpowiadać sam za siebie.