To był 2002 lub 2003 rok. Jeden z „Przystanków Woodstock” jakie jako dziennikarz relacjonowałem, a byłem na szeregu edycjach tej imprezy. Pierwszy raz w 2001 r, ostatni w 2012 r. Żary. Tłumy pod sceną. Roman Polański- kolejarz, uroczyście daje sygnał do otwarcia imprezy.
[quote]Mija godzina 17-ta. W tym czasie w wielu miastach Polski ludzie stają na baczność, w milczeniu oddając hołd Powstańcom Warszawskim. A w Żarach na scenę wychodzi Owsiak. Podstarzały szołmen w kolorowych spodniach. I dokładnie w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego wrzeszczy do tych młodych, zgromadzonych pod sceną,obraźliwe słowa pod adresem Polski, coś że pieprzy Polskę, że Polska to… i tu padają bardzo wulgarne słowa. Zachowanie w stylu pewnego pajaca, który sporo czasu później wtykał polskie flagi w psie kupy. Ale to przecież nie był Wojewódzki, ani Raczkowski, to był człowiek, którego kreowano, i do dziś niektórzy jak choćby Monika Olejnik próbują kreować na bohatera narodowego.[/quote]
To był jeden razy, gdy Owsiak ze sceny tak mocno, tak obrzydliwie wyraził się o moim kraju, obraził w ten specyficzny, wyjątkowy dzień tych, którzy za wolną i niepodległą Polskę oddali życie. Poniosły go emocje, spadła maska z twarzy cynicznego społecznika, sztucznie wylansowanego przez centro-lew medialnego autorytetu z peerelowskimi korzeniami. Wyszła twarz karierowicza, który jeszcze w PRL swoimi „chińskimi ręcznikami” swoim ”uwolnić słonia” kanalizował, pacyfikował antysystemowy bunt młodzieży. Wyszła twarz resortowego bachora, który za nic ma Polskę i jej bohaterów.
To był jedyny raz, gdy Owsiak publicznie, na „Woodstocku” zbluzgał mój kraj. Dzień później zdarzenia to opisała część mediów, jedne ostrzej, inne z pewnym pobłażaniem. Ale na twórcę WOŚP spadło wówczas sporo krytyki. Nota bene, następnego dnia, po południu występując na scenie próbował się z tego tłumaczyć. Jak to Owsiak, masa słów, masa populistycznych sloganów byle znów założyć maskę szlachetnego gościa, który wyrywa sobie serce dla polskich dzieci. Później, podczas kolejnych edycji już się mocno pilnował- było 1 sierpnia wspólne śpiewanie hymnu narodowego, przypominanie o Powstańcach.
Ale dla mnie, jak pewien urzędnik kiedyś stwierdził- stosunkowo młodego, bo 30-letniego wówczas człowieka, ten pierwszy bezpośredni kontakt z Owsiakiem był przełomem. Z człowiekiem, który, w rocznicę wybuchu Powstania obrażał mój kraj. Tego się nie przeskoczy, tego się nie zapomni. Więc wal się pan, panie Owsiak.
Wojciech Wybranowski, dziennikarz „Do Rzeczy”, artykuł ukazał się TUTAJ
(155)