Portal informacyjno-historyczny

Jeden z najbardziej znaczących zbiorów opowiadań w historii literatury XX wieku. Krótkie i pozornie proste. Niekiedy zabawne, innym razem przerażające. [WIDEO]

w Książki


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze

„Jackson udało się dokonać czegoś, o czym marzy każdy pisarz – napisane przez nią słowa w jakiś niewyjaśniony sposób stawały się czymś więcej niż tylko zbiorem liter”. Stephen King


Krótkie i pozornie proste. Niekiedy zabawne, innym razem przerażające. Przede wszystkim jednak prowokujące do zadumy nad życiem i skłaniające do refleksji. Oto dwadzieścia pięć opowiadań autorki, która prawdziwą sławę zyskała między innymi dzięki tytułowej Loterii, historii rozpoczynającej się jak wiejska sielanka, która finalnie okazuje się przerażającym horrorem i dziś uważana jest za jedno z najsłynniejszych opowiadań literatury amerykańskiej.

Shirley Jackson, Loteria, Wyd. Replika, Poznań 2021. Książkę można nabyć na stronie wydawnictwa Replika.

POD MAŁYM GAZEM

Był akurat dość wstawiony na to i dostatecznie zaprzyjaźniony z gospodarzami, żeby pójść do ich kuchni pod pozorem przyniesienia lodu, ale w rzeczywistości po to, żeby odrobinę otrzeźwieć; miał ochotę się położyć i przespać chwilę na kanapce w salonie, ale nie był tak bliskim przyjacielem domu, żeby sobie móc na to pozwolić. Oderwał się od grupy rozbawionych gości bez większego żalu. Kilka osób otaczało fortepian, śpiewając Gwiezdny pył, a gospodyni rozmawiała poważnie z młodym człowiekiem o opryskliwym wyrazie twarzy i cienkich, czystych okularach na nosie. Przemierzył jadalnię, gdzie kilku gości siedząc sztywno w niewygodnych krzesłach – czterech czy pięciu – prowadziło spokojną dyskusję. Wahadłowe drzwi kuchenne ustąpiły lekko pod naciskiem jego ręki i zamknęły się za nim bezszelestnie. Usiadł przy białym, emaliowanym stole o zimnej, gładkiej powierzchni i postawił swoją szklankę na starannie wybrane miejsce w skomplikowanym wzorze. Poczuł instynktownie, że ktoś przygląda mu się z uwagą. Podniósł więc wzrok i zobaczył, że naprzeciwko niego siedzi młoda dziewczyna.
– Halo. – Uśmiechnął się. – Córka domu?
– Nazywam się Eileen – odparła. – Zgadł pan.
Wydała mu się niekształtna i krępa. One się teraz tak ubierają, pomyślał poprzez opary whisky. Ciemne włosy miała zaplecione w dwa warkocze: była młodziutka, rumiana i widać niezainteresowana modą. Miała na sobie jasnofioletowy sweterek.
– Robisz wrażenie miłego i nawet całkiem trzeźwego dziecka – odezwał się i od razu zdał sobie sprawę, że tak nie mówi się do młodych dziewcząt.
– Właśnie piję kawę. – Uśmiechnęła się. – A pan by się nie napił?
Zachciało mu się śmiać. Pewnie wyobraża sobie, że jest szalenie kompetentna i potrafi sobie świetnie radzić z niezbyt grzecznymi pijakami.
– Owszem, chętnie – powiedział i z wysiłkiem skoncentrował wzrok na jej twarzy. Kiedy postawiła przed nim kubek pełen gorącej kawy, nachylił się nad nim w nadziei, że para rozgrzeje mu twarz i że przejaśni mu się od tego w głowie.
– Pan pije czarną? – zapytała dziewczyna. – Wygląda na to – dodała po chwili bez entuzjazmu – że przyjęcie jest udane.
– Bardzo udane – potwierdził i wziął łyk gorącej kawy. Parzył się, ale chciał jej naocznie okazać swoją wdzięczność. Poczuł się trochę pewniej i uśmiechnął się do niej.
– Już mi lepiej – stwierdził. – Dzięki tobie.
– Tam musi być bardzo gorąco – skomentowała, jak gdyby chciała go pocieszyć.
Roześmiał się na cały głos, a ona zmarszczyła brwi i dodała szybko, zapewne żeby mu pokazać, że wybacza mu jego postępowanie:
– W moim pokoju na górze też jest okropny upał. Dlatego zeszłam do kuchni.
– Pewnie spałaś. Zbudziliśmy cię.
– Nie, skąd. Odrabiałam lekcje.


Spojrzał na nią uważnie i zaraz wyobraził ją sobie nachyloną nad zeszytem, obłożoną książkami, przeciskającą się ze śmiechem pomiędzy szkolnymi ławkami.
– W której jesteś klasie?
– W przedostatniej licealnej. Straciłam rok, bo miałam zapalenie płuc.
Nic więcej nie chciało mu wpaść do głowy. Nie wiedział, o czym można by z nią pomówić (o chłopcach, o koszykówce?), więc udawał, że nasłuchuje głosów dochodzących z głębi domu.
– Naprawdę bardzo udane przyjęcie – rzekł wreszcie.
– Pan pewnie lubi przyjęcia?
Zaskoczony pytaniem wpatrywał się tępo w pustą
filiżankę. Bo ja wiem, może i lubię, pomyślał. Stwierdziła to tonem lekko zaskoczonym, jakby się spodziewała, że w gruncie rzeczy woli walki gladiatorów z dzikimi bestiami albo podglądanie szaleńców tańczących solo walca w ogrodach zakładów dla obłąkanych. Jestem zapewne dwa razy starszy od ciebie, moja mała, pomyślał, ale jeszcze bardzo niedawno też odrabiałem lekcje.
– Grasz w koszykówkę? – zapytał.
– Nie.


Ogarnęła go nagła irytacja. Pomyślał, że ponieważ znalazła się w kuchni przed nim i że to jej dom, trzeba prowadzić z nią towarzyską rozmowę.
– Co masz zadane? – zapytał.
– Muszę napisać wypracowanie o przyszłości świata. – Uśmiechnęła się. – To brzmi idiotycznie, no nie? Moim zdaniem to bardzo głupi temat.
– Wasi goście właśnie go omawiają. Dlatego, między innymi, uciekłem do kuchni. – Wiedział dobrze, że dziewczyna orientuje się, że przyszedł tu z zupełnie innych powodów, więc dodał szybko: – No ale powiedz, co myślisz o przyszłości świata?
– Wydaje mi się, że świat w ogóle nie ma przyszłości. Chyba że się coś radykalnie zmieni.
– Żyjemy w ciekawych czasach – rzekł zdawkowo, jak gdyby ta rozmowa toczyła się tam, w salonie.
– Trudno – stwierdziła. – Ostatecznie wszystko było jasno przepowiedziane.
Spojrzał na nią z zainteresowaniem, ale ona wpatrywała się w czubek swojego półbucika. Przesuwała rytmicznie nogę i wiodła za nią wzrokiem.
– Co to za czasy, jeżeli szesnastoletnie panienki mają takie czarne myśli – odezwał się i chciał dodać: „Za moich młodych lat dziewczyny myślały wyłącznie o koktajlach i randkach”, ale się powstrzymał.
– Skończyłam siedemnaście lat. – Uśmiechnęła się. –
To kolosalna różnica.
– Za moich młodych lat – powiedział z naciskiem – dziewczyny myślały wyłącznie o randkach i koktajlach.
– To też jest jedna z przyczyn – odparła z powagą. – Gdybyście się bali, kiedy byliście młodzi, uczciwie bali, to nie znajdowalibyście się dzisiaj w takiej sytuacji.
– Zdawało nam się, że się dostatecznie boimy. – W głosie jego było więcej irytacji, niż zamierzał jej okazać („Kiedy byliście młodzi!”). Odwrócił się bokiem, jak gdyby chciał jej dać do zrozumienia, że owszem, wdał się z nią w rozmowę, choć jest dużo starszy, ale nie przykłada większej wagi do jej poglądów. – Myślę, że jak się ma szesnaście, siedemnaście lat, to się człowiek boi wszystkiego, a szczególnie przyszłości. Normalna sprawa. Jak oglądanie się za chłopcami.
– Nie przestaję o tym myśleć – mówiła teraz cicho, ale bardzo wyraźnie, nie do niego, ale do określonego punktu na przeciwległej ścianie. – Wyobrażam sobie, że zacznie się od kościołów. Najpierw pójdą kościoły, nawet chyba przed Empire State Building. A potem wielkie kamienice czynszowe. Te na skarpie. Będą się powoli, ale nieuchronnie zsuwały do rzeki. Ze wszystkimi mieszkańcami. Potem szkoły. Może w czasie lekcji łaciny, podczas rozbioru tekstów Cezara. – Spojrzała mu prosto w twarz. W oczach jej malowało się podniecenie.
– Ilekroć rozpoczynamy nowy rozdział z Cezara, zastanawiam się, czy go skończymy. Może się okaże, że jesteśmy ostatnimi uczniami na ziemi, którzy czytali Cezara.
– To by nawet było nieźle. – Roześmiał się. – Zawsze nienawidziłem Cezara.
– Jak pan był młody, to nienawidziło się Cezara – odparła chłodno.


Odczekał dobrą chwilę, a potem powiedział:
– Nabijasz sobie niepotrzebnie głowę tymi ponurymi myślami. Kupiłabyś sobie jakiś tygodnik filmowy i poczytała sobie o gwiazdach.
– Będę mogła przebierać w magazynach filmowych, ile mi się tylko będzie podobało – powiedziała z naciskiem. – Bo widzi pan, kolejka podziemna przebije się z tunelu na ulicę i kioski gazetowe zostaną zmiażdżone. Będzie można wziąć, co się będzie chciało. Pisma, batoniki czekoladowe, pomadki do ust. Sztuczne kwiaty i suknie będą się poniewierały po bruku, bo wielkie magazyny też się rozlecą. Nawet futra będą do wzięcia.
– Mam nadzieję, że sklepy monopolowe też się rozpadną – zażartował. Zaczynała mu działać na nerwy. – Wezmę sobie skrzynkę koniaku i będę miał spokój do końca życia.
– Biurowce zamienią się w kupę gruzów. – Spojrzała mu prosto w oczy. – Pewnie chciałby pan znać dokładnie co do minuty czas, w którym to się zacznie.
– Zrozumiałem – parsknął. – Zginę tak samo jak wszyscy. Zrozumiałem.
– A potem wszystko zupełnie się zmieni. To, co teraz rządzi światem, zginie. Będziemy mieli nowe porządki, zupełnie nowy styl życia. Nawet nie wykluczam, że nie wolno będzie ludziom mieszkać w domach, żeby jedni nie mogli mieć tajemnic przed drugimi. Rozumie pan?
– I może wszystkim siedemnastoletnim dziewczynkom każą siedzieć w szkole i nauczą ich rozumu – dodał wstając.
– Szkół nie będzie. Żadnej nauki. Na wszelki wypadek. Żeby znowu nie powstał taki sam świat jak nasz.
– To szalenie ciekawe perspektywy. Bardzo żałuję, że tego nie zobaczę. – Zamilkł, oparłszy się ramieniem o drzwi prowadzące do jadalni. Ogromnie chciał powiedzieć coś bardzo dorosłego i bardzo ciętego, ale tak, żeby jej nie pokazać, że słuchał jej uważnie i że kiedy był w jej wieku, młodzież nie mówiła i myślała w ten sposób. – Gdybyś miała trudności z łaciną – odezwał się wreszcie – chętnie służę ci pomocą.
Zachichotała. Wzdrygnął się.
– Niech się pan nie martwi. Ja mimo wszystko co wieczór bardzo porządnie odrabiam lekcje.
Wrócił do salonu. Tu panował dobry nastrój, przy fortepianie śpiewano teraz Dom na ranczo, a gospodyni prowadziła poważną rozmowę z wysokim, eleganckim mężczyzną w granatowym garniturze. Odszukał ojca dziewczyny i zagaił:
– Przed chwilą przeprowadziłem szalenie interesującą rozmowę z waszą córką.
Oczy gospodarza szybko zlustrowały salon.
– Z Eileen? A gdzie ona jest?
– W kuchni. Odrabia tam łacinę.
– Gallia est omnis divisa in partes tres – zadeklamował gospodarz. – Znam to.
– Bardzo niezwykła dziewczyna.
Jej ojciec zasmucił się i potrząsnął głową.
– Dzisiejsza młodzież – rzekł i westchnął.

(140)

Chcesz podzielić się z Czytelnikami portalu swoim tekstem? Wyślij go nam lub dowiedz się, jak założyć bloga na stronie.
Kontakt: niezlomni.com(at)gmail.com. W sierpniu czytało nas blisko milion osób!
Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Idź na górę