Rok 1973, odbywają się ćwiczenia wojsk Układu Warszawskiego. Dwa miliony żołnierzy bloku sowieckiego ćwiczą w PRL, CSRS i NRD atak na zachodnią Europę. Tymczasem w kwaterze polowej generał Dmitrij Ustinow, minister obrony ZSRS, nieoczekiwanie dla wszystkich zgromadzonych generałów i sowieckich marszałków wyściskuje polskiego oficera. Był nim pułkownik Ryszard Kukliński.
Wojskowi stratedzy planowali, pozorując użycie broni atomowej, podbicie państw NATO. Pochylają się nad 40-metrową mapą, na której wskazują kierunki natarcia połączonych wojsk Układu Warszawskiego na Zachód. Armia PRL miała zająć Danię, Holandię i północne Niemcy.
[quote]Jednak w trakcie gry sztabowej dochodzi do awantury. Oburzony Ustinow pokazuje błędy w natarciu, nikt nie wie, jak je rozwiązać. Nagle na mapę wchodzi w samych skarpetkach Kukliński i przestawia kilka chorągiewek. Zadowolony Ustinow klepie go po ramionach i krzyczy: „Wot, mołodiec!”.[/quote]
Pochwały sowieckiego generała otworzyły Kuklińskiemu drogę do najściślejszych tajemnic wojskowych bloku sowieckiego. Tymczasem od ponad roku współpracował już z amerykańskimi służbami specjalnymi.
Pułkownik Kukliński był szefem Oddziału Planowania Ogólnego w Zarządzie Operacyjnym Sztabu Generalnego LWP i doskonale znał plany mobilizacyjne, plany wojenne Układu Warszawskiego, strategię ataku. Sam przygotowywał kolejne warianty wojny z Zachodem.
Atomowe zgliszcza
W pierwszych minutach przewidywanej wojny Kreml planował odpalenie 320 głowic atomowych. Celem ataków były ośrodki dowodzenia NATO, infrastruktura, centra komunikacyjne, transportowe, łączności. Na tereny zniszczone przez atak jądrowy miały wkroczyć jednostki pancerne (tzw. operacyjne grupy manewrowe), które były kluczowym elementem w strategii pancernego ataku Kremla. Natarcie planowano przeprowadzić wzdłuż Bałtyku i Morza Północnego do kanału La Manche. Po trzech dniach miały być opanowane zachodnie Niemcy i Dania, a cała Europa w ciągu trzydziestu dni.
[quote]Dywizjom LWP wyznaczono szturm na Danię w roli typowego „mięsa armatniego”. Straty polskich wojsk w pierwszej fazie ataku miały sięgać ponad 50 procent. Na mapach sztabowych zaznaczono, że Polacy wkraczają na te tereny zaraz po kilkudziesięciu atakach jądrowych, np. desant „czerwonych beretów” w Danii miał nastąpić kilkanaście minut po zrzuceniu tam pocisków atomowych.[/quote]
[quote]W dodatku według przewidywań atomowe kontruderzenie NATO miało nastąpić na terytorium Polski. Przez Polskę miał przejść drugi rzut wojsk Układu Warszawskiego, ok. 3 milionów żołnierzy i 40 tysięcy czołgów i pojazdów pancernych. Zachód, aby przerwać tę ofensywę wojsk sowieckich, musiał odciąć ich od dostaw, zaopatrzenia, odwodów. Z Polski zostałyby nuklearne zgliszcza. Sowieckie plany, zwłaszcza możliwość zniszczenia Polski, były kolejnymi impulsami podjęcia współpracy Kuklińskiego z Amerykanami.[/quote]
Strategia katastrof, terroru i dywersji
Prace nad planami ataku na Zachód Moskwa prowadziła od zakończenia II wojny światowej, ale zintensyfikowała je w okresie rządów Leonida Breżniewa, ówczesnego I sekretarza sowieckiej partii komunistycznej. Kreml rozbudował wojska potrzebne do desantu i globalną siatkę wywiadowczą, zainstalował grupy „nielegałów”, wspierał reżimy w krajach Trzeciego Świata, prowadził na szeroką skalę akcje dezinformacyjne i propagandowe.
Według sowieckich planów, wybuch wojny miał być poprzedzony serią katastrof, klęsk ekologicznych, pożarów lasów, olbrzymich wypadków, zatonięć statków w portach wojennych, zniszczeń sieci komunikacyjnych, rafinerii, rurociągów, strategicznych mostów itd. Na strategię tę wpłynął generał Nikołaj Ogarkow, szef Sztabu Generalnego i zastępca ministra obrony Związku Sowieckiego. Pod koniec lat 60. był szefem XIII Zarządu SG Armii Czerwonej. Zajmował się m.in. dezinformacją i tzw. wojną informacyjną z Zachodem. Był twórcą kampanii w zachodnioeuropejskich agencjach prasowych.
Sowieccy agenci ulokowani w zachodnich mediach przekonywali tamtejsze społeczeństwa, że Kreml jest najbardziej pacyfistycznym państwem świata. Jednocześnie Ogarkow rozbudowywał wojskowe jednostki specjalne Specnaz oraz wywiad wojskowy GRU, zwłaszcza siatkę „nielegałów” w państwach Zachodu. Żołnierze tych jednostek mieli na tyłach wojsk NATO prowadzić działania terrorystyczne, dywersyjne, sabotażowe, siać panikę wśród ludności cywilnej. Działania takie przygotowywał również sowiecki wywiad cywilny – KGB.
Dzięki odtajnionym dokumentom KGB z tzw. archiwum Wasilija Mitrochina ujawniono niektóre szczegóły takich przedsięwzięć. Ten były sowiecki archiwista KGB przekazał Anglikom wiele cennych dokumentów. Opisał tajne skrytki, kontenery, arsenały z bronią i materiałami wybuchowymi, które były ukryte w zachodniej Europie, a które miały posłużyć do ataków dywersyjnych w Europie, USA, Japonii. Zakopywano je w specjalnych kontenerach w pobliżu celów ataków. Ukrytymi arsenałami opiekowała się siatka „nielegałów”, czyli sowieckich agentów działających pod fałszywą tożsamością. Po ucieczce Mitrochina Anglicy przekazali informacje o skrytkach kilku państwom NATO, w 1998 r. odkopano takie kontenery w Belgii.
Rozmieszczano również ładunki jądrowe wokół strategicznych zakładów przemysłowych (np. rafinerii), portów wojennych, dowództw wojsk.
Ofensywa Kremla
W latach 70. XX wieku Związek Sowiecki osiągnął szczyty potęgi nie tylko wojskowej, ale również politycznej i dyplomatycznej.
Moskwa odniosła sukcesy w krajach Trzeciego Świata. Rządy biednych państw Ameryki Południowej, Azji, Afryki nie kryły komunistycznych sympatii, przyjmowały sowiecką pomoc, przesuwając się w orbitę wpływów Kremla. Rosjanie lokowali w tych krajach swoich doradców, szkolili tamtejsze siły zbrojne i służby specjalne.
Od dziesięcioleci prawdziwym lotniskowcem Rosjan była Kuba, dzięki której rozszerzała się ideologia komunistyczna w krajach Ameryki Łacińskiej.
W marcu 1975 r. Moskwa wygrała wojnę z USA w Wietnamie. Umożliwiło to ekspansję i penetrację sąsiednich krajów basenu Pacyfiku.
W 1978 r. Rosjanie przeprowadzili zamach stanu w Afganistanie, prozachodni prezydent Muhammad Daud został obalony i zamordowany. Szturm na pałac prezydencki przeprowadził sowiecki oddział desantowy „Alfa”.
Ważnym państwem w północnej Afryce stał się Egipt, który za czasów prezydenta Gamala Abdela Nasera nazywany był „Egipską Republiką Sowiecką”. Dzięki wpływom w Egipcie Rosjanie mogli prowadzić działania wywiadowcze oraz propagandowe w krajach arabskich. Egipt był również bramą do południowej Europy.
Moskwa szkoliła kadry wielu państw z tego kontynentu. W Somalii sowieccy doradcy pomagali w stworzeniu tamtejszej policji politycznej – Narodowej Służby Bezpieczeństwa, która słynęła z represji i tortur.
Krwawym terrorem wsławił się reżim Mengystu Hajle Marjama w Etiopii. Tamtejsze służby bezpieczeństwa były szkolone przez KGB i wywiad komunistycznych Niemiec.
W 1975 r. prezydentem Ludowej Republiki Angoli został Agostinho Neto, który poprosił Rosjan o pomoc m.in. w tworzeniu służb specjalnych. Dzięki doradcom z NRD i Związku Sowieckiego powstała Dyrekcja Wywiadu i Bezpieczeństwa Angoli. Wyżsi oficerowie byli szkoleni w Instytucie KGB w Moskwie. W tym samym roku do stolicy Mozambiku przybyła misja KGB, która zajęła się budową „sojuszniczych służb specjalnych”.
W przypadku wybuchu globalnego konfliktu reżimy państw Trzeciego Świata stałyby się sojusznikiem Moskwy, ich terytorium, siły zbrojne, zasoby gospodarcze, służby specjalne zostałyby wykorzystane do ataku na państwa NATO.
Lewackie dezinformacje
Jednocześnie w państwach zachodnich sowieckie służby specjalne prowadziły akcje dezinformacyjne. W latach 60., 70. i 80. Kreml przeprowadził, przy pomocy służb specjalnych, aparatu partyjnego, dyplomacji wiele operacji dezinformujących państwa NATO, służby specjalne, polityków, opinię publiczną. Komunistyczne służby specjalne fałszowały informacje i poprzez agenturę wpływu oddziaływały na zachodnie społeczeństwa. Przeprowadzały także lokalne akcje terrorystyczne, podrabiały dokumenty.
Jedną z takich operacji była pomoc w rozwoju, finansowaniu europejskich organizacji pacyfistycznych. Środowiska te pod szyldem działań „na rzecz pokoju” sprzeciwiały się budowaniu baz wojskowych NATO i USA w Niemczech. Organizacje pacyfistyczne i ekologiczne przeciwstawiały się także zachodnim programom rozwoju broni jądrowej. Demonstrowano przeciwko wojnie w Wietnamie, a potem rozmieszczeniu pocisków Pershing, które były odpowiedzią na zwiększenie przez Związek Sowiecki ilości pocisków SS-20.
[quote]Zachodni pacyfiści organizowali te protesty w sytuacji, gdy Moskwa ulepszała swój plan ataku nuklearnego na Europę. KGB wykorzystywała komitety pokojowe do zorganizowania w całej Europie i sfinansowania manifestacji przeciwko amerykańskim bazom.[/quote]
Jednocześnie GRU przekazywała swojej agenturze wpływu fałszywe informacje na temat prawdziwego charakteru nowego pocisku, jako broni defensywnej, w rzeczywistości rakieta ta miała ofensywny charakter i naruszała układ SALT I.
Siła uderzeniowa sowieckiego arsenału jądrowego była dwukrotnie większa niż amerykańskiego. Zachód znajdował się w defensywie w sferze militarnej, wywiadowczej i propagandowej.
Odprężenie dzięki Kuklińskiemu
[quote]Dlatego informacje pułkownika Kuklińskiego były przełomem w polityce USA. Amerykanie poznali nie tylko szczegóły techniczne wojsk Układu Warszawskiego, plany ataku na Europę, ale również rozmieszczenie tajnych bunkrów sowieckiej armii. Informacje te zostały wykorzystane w trakcie rozmów rozbrojeniowych z Rosjanami w Reykjaviku w 1986 roku. Amerykanie powiedzieli wtedy wprost, że znają położenie ich schronów na wypadek wojny atomowej. Kreml został zaszachowany własną bronią.[/quote]
Dzięki planom zdobytym przez Kuklińskiego Stany Zjednoczone uzyskały przewagę informacyjną nad Związkiem Sowieckim. Informacje przekazane Amerykanom okazały się kluczowe dla zatrzymania komunistycznego marszu. Państwa NATO poznały strategię Moskwy, jej plany błyskawicznego ataku, ale i słabe punkty wschodniego imperium. Ta wiedza uchroniła Europę od nuklearnej destrukcji, zaś cały świat uwolniła od widma dominacji komunistycznego systemu. Był to ostatni moment na powstrzymanie Kremla.
Sowiecki straszak wojny nuklearnej został rozbrojony. Pozornie Moskwa wygrała trwający przez blisko pół wieku wyścig zbrojeń. Wprawdzie rozwinęła do olbrzymich rozmiarów swoją ofensywną armię, ale nie była w stanie zmodernizować jej i wyposażyć w nowoczesne środki walki końca XX wieku. W dodatku nie wytrzymała rywalizacji w sferze gospodarczej. Komunistyczny przemysł ukierunkowany na ciągłe dozbrajanie armii pancernej nie mógł sprostać nowym wyzwaniom technologicznym.
Należy pamiętać, że gdyby pułkownik Ryszard Kukliński nie zaalarmował w porę Zachodu, Związek Sowiecki skwapliwie skorzystałby z kilkuletniej przewagi militarnej, Polska zaś obróciłaby się w atomową pustynię.
Piotr Bączek, artykuł ukazał się w „Naszym Dzienniku”, Sobota-Niedziela, 8-9 lutego 2014, Nr 32 (4874)
Autor był członkiem Komisji Weryfikacyjnej ds. WSI. Do grudnia 2007 r. pełnił funkcję szefa Zarządu Studiów i Analiz Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Po objęciu urzędu prezydenta RP przez Bronisława Komorowskiego został wyrzucony z Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
(360)