Jak naprawdę wygląda życie w Izraelu? Dobromir Sośnierz z partii Wolność zostanie posłem do Parlamentu Europejskiego po tym, jak z mandatu rezygnuje Janusz Korwin-Mikke. Polityk ostatnio był w Izraelu i w związku z tym dzieli się swoimi refleksjami z pobytu w tym kraju. Podkreśla, że jechać na pewno warto, ale…
Państwo Izrael — nie mówię o ludziach, tylko o państwie — jest okropnie niegościnne i podejrzliwe. Już na lotnisku cała wycieczka stanęła pod znakiem zapytania, bo mój plan zwiedzania wydał się komuś podejrzany. A jakiś bezczelny babsztyl, któremu pokazałem na telefonie potwierdzenie rezerwacji noclegu, uznał, że ma prawo w tej sytuacji zajrzeć też na Messengera i zapytać mnie kim jest mój kolega Kamil…
– relacjonuje. Z wyjazdem był również problem:
Samolot czekał chyba z 15 minut na naszą przyjaciółkę, która tymczasem w miłej atmosferze terminala odpowiadała na niekończącą się litanię pytań o powody wyjazdu do Egiptu, o to kto komu i dlaczego płacił za bilety i dlaczego właściwie mieszka w Londynie, a jeździ na wycieczkę z ludźmi z Katowic. Lotnisko w Ovdzie ma swoją własną szkołę prowadzenia odprawy. Zgodnie z tą szkołą niebezpieczeństwo ukryte w bagażu ujawnia się dopiero po trzech prześwietleniach na trzech kolejnych stanowiskach (no, jeśli mamy szczęście, to po dwóch). Skupienie na tropieniu niedozwolonych konserw z Biedronki oraz węszeniu egipskich agentów było tak duże, że nawet nie zauważyli, jak gołymi rękami przenieśliśmy przez wszystkie bramki półtoralitrową butelkę wody mineralnej — sprowadzając tym na świat śmiertelne niebezpieczeństwo, bo skądinąd wiemy, że woda w pojemnikach powyżej 100 ml powoduje spadanie samolotów.
Odwiedzających na własną rękę Izrael czekają inne ,,atrakcje”:
Żeby wypożyczyć w Izraelu auto, trzeba się zgodzić na obowiązkowe „ubezpieczenie” — z niepojętego powodu płatne przy zwrocie (może żeby nie ryzykować, że będzie obejmowało jakieś szkody). Generalnie drugie tyle co za wypożyczenie trzeba odłożyć na jakiś haracz, o którym nikt wcześniej nie informuje. Wypożyczałem auto w wielu krajach, ale coś takiego mnie nie spotkało. Serwis Car Scanner odżegnał się od odpowiedzialności, mimo zapewnień, że wszystko w cenie wynajmu — więc nie polecam.
Formalnościom nie ma końca również na granicy.
Przechodzenie lądowej granicy z Egiptem jest przykładem trudnej sztuki walki z bezrobociem — oto jak do pracy, której nie powinien wykonywać nikt — a gdyby nawet, to wystarczyłyby trzy osoby — zatrudnić dwadzieścia. […] Przejście granicy wymaga podejścia do dziesięciu kolejnych „okienek”, a zadanie każdego kolejnego polega w moim odczuciu głównie na tym, żeby sprawdzać, czy w poprzednim aby na pewno dobrze sprawdzono nam paszporty. Ludzie w strefie Schengen przechodzą przez granicę bez takich atrakcyj i jakoś wszystkim żyje się od tego lepiej i nawet dziury w niebie nie ma, przynajmniej na razie. A w Tabie pogranicznicy dzień i noc (przejście jest całodobowe) pracują tylko po to, żeby utrudniać innym przejście z punktu A do B.
Zaznacza, że wyjazd do Strefy Palestyńskiej nie był tak niebezpieczny, jak ostrzegano, ale…
nieprzyjemną sytuację zgotowali nam akurat żydowscy osadnicy. Dwukrotnie przed wjazdem do Strefy A, na rondzie zaatakowała nas wataha podenerwowanych i agresywnych dzieci, próbujących zatrzymać samochód, w celach, których możemy się tylko domyślać. Wojsko starało dość niezdarnie przepędzać je z jednej strony na drugą, więc przy kolejnym okrążeniu ronda udało mi się wjechać w odpowiedni zjazd (córka nagrała krótki filmik poniżej). Później przeczytałem, że parę dni wcześniej Palestyńczycy zabili żydowskiego osadnika — i to co widzieliśmy, to był jakiś rodzaj niezbyt dobrze przemyślanej formy protestu. Osadnicy — rękoma dzieci — próbowali zatrzymywać samochody wjeżdżające do Autonomii, bo wiadomo, że kto tam jedzie, to jest albo Arab, albo co najmniej z nimi trzyma (obywatele Izraela mają zakaz wjazdu poza czerwoną tablicę, a po cywilizowanym człowieku Żydzi nie spodziewają się, żeby miał jakiś rozsądny powód, żeby się tam zapuszczać). Zdaje się, że i tak mieliśmy farta, bo wcześniej potrafili takie samochody obrzucić kamieniami. Ciekawe czy obowiązkowe-choć-płatne-z-dołu ubezpieczenie obejmowałoby dziury po kamieniach rzucanych przez awangardę narodu…
Sośnierz pytał także zwykłych ludzi o ostatnie napięcia między obydwoma krajami, w tym jednego pracownika lotniska.
Stwierdził, że on rozumie polski parlament, bo wie, co tu się wydarzyło — ale ludzie w Izraelu tego nie rozumieją
– zakończył polityk.
A oto nagranie z pobytu w Izraelu:
źródło: Facebook
(6810)
Po tych zachowaniach Żydów nienawidzę ich jeszcze bardziej !!przeklęty naród !!wszystkim narodom dali się we znaki !!żadni pieniędzy i władzy choćby po trupach !!