Erika Steinbach – szefowa Związku Wypędzonych (BdV) ustępuje, jej następca jest jej całkowitym przeciwieństwem: pojednawczy, rzeczowy i – homoseksualista. Łatwo mu nie będzie, pisze niemiecki „Der Spiegel”.
Wszystko to cechy, które dogmatykom są solą w oku, pisze „Der Spiegel” w portretującym Bernda Fabritiusa artykule „Prywatność jako broń”. Swojego ukierunkowania seksualnego Fabritius wprawdzie nie ukrywa, ale też nie miał zamiaru upubliczniać go w taki sposób, stwierdza hamburski tygodnik. Przypuszczalnie konkurent Fabritiusa wysłał w jego imieniu oficjalne zaproszenie na uroczystość zaręczyn 49-letniego polityka konserwatywnej CSU z mężczyzną. Zaproszenie trafiło do czołowych polityków Bawarii, łącznie z premierem Bawarii Horstem Seehoferem, do wysokich funkcjonariuszy Związku Wypędzonych (BdV) i różnych mediów. Intrygę Fabritius odkrył dopiero, kiedy zaczął dostawać listy z gratulacjami i uprzejmymi odmowami udziału w uroczystości. „Nie po raz pierwszy konkurent Fabritiusa posłużył się jego życiem prywatnym jako bronią przeciwko niemu. I przypuszczalnie nie po raz ostatni” – stwierdza „Der Spiegel”. Fabritius ma zostać następcą „żelaznej” Eriki Steinbach, prowadzącej BdV od 16 lat. Da radę?, zastanawia się gazeta.
W kosmosie niemieckich wypędzonych Towarzystwo Niemców z Siedmiogrodu, z których pochodzi Fabritus, jest młodsze i bardziej otwarte na świat niż inne grupy, zauważa tygodnik z Hamburga. Jest ich kilkadziesiąt – 20 ziomkostw federalnych i 16 landowych. W tych ostatnich, jak choćby w Turyngii przeciętna wieku wynosi 70 lat, duże ziomkostwa, takie jak Ślązaków czy Niemców Sudeckich, mają w swoich szeregach „sędziwe, konserwatywne i wielodzietne panie i panów”. Bezdzietny homoseksualista może wywołać wśród nich „irytację”, stwierdza „Der Spiegel”. Sam Fabritius ma inne zdanie. Homoseksualiści są w BdV od dawna a związek jest wobec nich może nawet bardziej otwarty, niż inne stowarzyszenia. „Nasi członkowie doświadczyli sami, co znaczy wykluczenie”, cytuje Fabritiusa „Der Spiegel”.
Tolerancja członków BdV może się jednak skończyć na zbyt pojednawczym nastawieniu Niemców z Siedmiogrodu, uważa hamburska gazeta. Byli oni bardziej przesiedleńcami, niż wypędzonymi, dodaje. „Towarzystwo Fabritiusa może nawet być w stanie przekonać Rumunię do wypłacenia wywłaszczonym niemieckim Siedmiogrodczykom odszkodowań”, pisze „Der Spiegel”.
[quote]W Polsce jest to wykluczone, dodaje. Steinbach była w Polsce w czołówce polityków budzących najwięcej obaw, zaraz po Putinie, stwierdza gazeta i wskazuje na zasadniczą różnicę między Rumunią i Polską. Na „Dniach Ojczyźnianych” przemawiają rumuńscy politycy wyrażając swój „smutek” po utracie Niemców. „Zostawili pustkę”, cytuje ich „Der Spiegel”. „Podobne wystąpienie polskiego czy czeskiego ministra jest nie do pomyślenia”, stwierdza gazeta. Ale też nic dziwnego – zwraca zaraz uwagę, skoro Erika Steinbach potrafiła powiedzieć, że Polska była współwinna wybuchu II wojny światowej „a podczas obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego była w stanie domagać się odszkodowań dla wypędzonych”. Mimo to osiągnęła sukces, zauważa „Der Spiegel”.[/quote]
Największym jest forsowane przez nią Centrum przeciwko Wypędzeniom. Fabritus, który postrzega się jako „związany z wartościami liberalnymi” chce osiągać podobne sukcesy, ale „mimo to chce być miły”. Zamierza przyjąć rzeczowy ton. „Ale może jego wypędzeni wcale nie chcą tej rzeczowości? – zastanawia się tygodnik – „Steinbach prewencyjnie broni tej zmiany kursu. Niemcy z Siedmiogrodu jako mniejszość przez dziesięciolecia nauczyli się aranżować ze swoim otoczeniem. Fabritusa to kształtowało”, cytuje „Der Spiegel” ustępującą szefową BdV.
(65)