Nazistowskie idee są słusznie kojarzone najbardziej z Adolfem Hitlerem i czasami II wojny światowej. Okazuje się jednak, że już 1000 lat temu niemieckie plemiona miały bardzo podobne podejście do swojej i sąsiadów roli w świecie.
Niemiecka wizja świata w połowie X wieku opierała się na przekonaniu, że germańskie plemiona są lepsze od sąsiedzkich. Szczególnie słowiańskich. I tym usprawiedliwiały brutalne zbrodnie. ,,Zabijamy słowiańskich podludzi, więc nic złego się nie dzieje” – czytamy na Ciekawostkihistoryczne.pl.
Już za czasów Karola Wielkiego Słowianie w jednej z legend byli przedstawiani jako dzikie bestie, które miały biegać nago po zaroślach i cuchnąć jak nieboskie stworzenia. Taki widok miał zastać na ziemiach Słowian misjonarz o imieniu Sturm. Jak się jednak okazało tak naprawdę natknął się tylko na zwierzęta, a nie ludzi. To jednak wystarczyło do zbudowania przerażającej opowieści.
Po 100-150 latach sytuacja się zmieniła, bo Germanie mieli regularny kontakt ze Słowianami i powyższa opowieść o bestiach przestała mieć rację bytu. Dlatego uderzyli z innej strony, zarzucając, że ich sąsiedzi lubują się w czynieniu zła. Porównywali Słowian do psów i bydła, jak biskup Merseburga Thietmar, który żył w czasach Bolesława Chrobrego. Ogólnie nadal pokutował pogląd o podludziach, którzy co prawda mają ręce i nogi, ale już duszę niekoniecznie.
Nie brakowało takze głosów, że Słowianie mają niższą kulturę i jako tacy powinni podporządkować się Niemcom. Jakiekolwiek bliżesze relacje z nimi były niepożądane,a a władcy wręcz obsesyjnie dbali o czystość swojej krwi.
Takie postawienie sprawy łatwo usprawiedliwiało wszelką agresję. Tym bardziej, że wszystko przedstawiano jako skrócenie cierpienia (życia) takiej postaci. Taką zasadą kierował się w 939 roku Geron, który zaprosił 30 pogańskich wodzów na ucztę i wytruł. Przeżył jeden. Potem za radę tegoż Gerona ścięto głowy 700 jeńcom.
Przykładem traktowania Słowian jako podludzi była też historia ksiecia Mściwoja i jego syna. Wódz Obodrytów starał się zaaranżować małżeństwo swojego potomka z siostrzenicą saskiego księcia, Bernarda I. Germański książe w zamian za rękę dziewczyny zażądał pomocy w wyprawie do Italii. Mściwój wysłał syna z potężną armią, która zawsze musiała walczyć w pierwszym szeregu i została zdziesiątkowana. Po powrocie Bernard kompletnie zapomniał o umowie. Sprawę przejął Teodoryk, który uznał, że nie godzi się oddawać siostrzenicy księcia za żonę psu…
Ten sam Teodoryk kilka lat później pozwolił jednak na ślub Mieszka I z margrabianką Odą, swoją córką. Pierwszy król Polski zyskał sobie jednak ogromny szacunek i zdobył u Ottona I status równy najwyżej urodzonym niemieckim arystokratom.
(3201)
Mało się dziś o tych sprawach mówi.
Mieszko I nie był królem.