Jednym z zupełnie zapomnianych epizodów kampanii wrześniowej 1939 roku było spektakularne zwycięstwo 49. Huculskiego Pułku Strzelców nad elitą niemieckiej armii – esesmanami z pułku zmotoryzowanego SS-Standarte Germania (jeden z trzech pułków Waffen SS w r. 1939 – obok SS–Leibstandarte Adolf Hitler i SS–Standarte Totenkopf).
Podczas przebijania się z Przemyśla do Lwowa w nocy z 15 na 16 września Hucułowie dowodzeni przez ppłk. dypl. Karola Hodyłę wraz z 53. Pułkiem Strzelców w nocnej akcji opodal Sądowej Wiszni zaatakowali w Mużyłowicach sztab i jeden z batalionów Germanii i rozbili je w ciągu niecałej pół godziny. Niemcy stracili m.in. cały tabor motorowy oraz artylerię. Była to jedna z najbardziej upokarzających klęsk jednostki SS w czasie II wojny światowej. Warto pamiętać, że polscy żołnierze poszli do tego ataku z rozładowanymi karabinami (aby przypadkowy strzał nie zaalarmował przeciwnika). Pokonali przeciwnika bagnetem, kolbą i granatem.
Warto odwołać się tutaj do relacji świadków. Oto fragment wspomnień gen. Prugar-Ketlinga:
„Padło kilka strzałów artyleryjskich czy moździerzowych i odezwały się ciężkie karabiny maszynowe, które grały całymi taśmami. Wiedziałem, że to niemieckie, bo nasi idąc do nocnego natarcia rozładowali z mojego rozkazu broń. Na pewien czas zatrzymałem kolumnę, a sam z podpułkownikiem Popielem podjechałem bliżej. Walka trwała dalej, ale ogień słabł. Strzelcy 49. Pułku Piechoty i 53. Pułku Strzelców wtargnęli już do środka wsi, siekąc i kłując bagnetem każdego, kto się im pod rękę nawinął. Odzywające się od czasu do czasu seriami strzały pistoletów maszynowych urywały się nagle w połowie magazynków. Czuło się, że ręka, która jeszcze przed ułamkiem sekundy naciskała spust, martwieje i bezwładnie opada, paraliżowana uderzeniem kolby lub pchnięciem bagnetu.
Nie słychać było żadnych okrzyków. Bój toczył się w ciemnościach i złowrogiej ciszy. Nikt już nim nie kierował – nikt o pardon nie prosił. Wrażenie było niesamowite. Toteż groza, jaka opanowała Niemców, musiała przewyższać wszystkie dotychczasowe ich przeżycia. Z takim zaskoczeniem i z takim atakiem nie spotkali się na pewno nigdy. Trupy, które oglądaliśmy później, miały wyraz straszny. Trwoga, wśród której ginęli, nie znikła z ich twarzy.
Wysiedliśmy z samochodu i pieszo podążaliśmy za cichnącym i dogorywającym odgłosem nocnego szturmu. W coraz jaśniejszym brzasku porannym odróżnialiśmy domy, drzewa, opłotki, a później… działa, jaszcze, ciągniki, samochody – najpierw pojedyncze, potem grupy, całe parki. Przecieraliśmy oczy, by się upewnić, czy to nie złudzenie, tak nieprawdopodobnie zdobycz ta wyglądała. Duża i bogata wieś zawalona była po brzegi sprzętem i materiałem wojennym (…) Zaskoczenie było kompletne, więc walka trwała nie dłużej niż pół godziny”.
Niemcy ponieśli w tym starciu ciężkie straty osobowe i sprzętowe. Stracili większość taboru motorowego (ok. 200 pojazdów) i artylerii. Niestety, z braku możliwości ewakuacji Polacy musieli zniszczyć tę imponującą zdobycz.
Na skutek haniebnej klęski pułk SS–Germania został po tej kampanii rozwiązany i nie miał już ciągłości w strukturach Waffen SS. Strzelcy Huculscy potwierdzili swoją renomę elitarnego pułku, zdolnego do walki z każdym przeciwnikiem. Po II wojnie ich macierzysty region znalazł się poza granicami Polski.
Piotr Pacak, źródło: Nowa Gazeta Jaworska
(10024)
Tytuł jest błędny – pułk SS „Germania” NIE BYŁ ELITĄ armii niemieckiej.
Ba, nie był jednostką wojskową , a jedynie policyjną.
Tworzone od 1933 r. oddziały Waffen SS, w przypadku SS Germania który należał do – tzw. oddziałów dyspozycyjnych SS (SS-Verfügungstruppe, w skrócie SS-VT, zorganizowanej i wyszkoloną na sposób wojskowy rezerwę sił policyjnych, przeznaczonej do zapewniania bezpieczeństwa wewnętrznego w Niemczech.
Wojskowe Waffen SS zostało utworzone w rzeczywiście wojskowym kształcie dopiero w 1940 r.
Wojskowi dowódcy z Wehrmachtu wystawili oddziałom SS we wrześniu 1939 r. bardzo niską notę i traktowali je jedynie jako pomocniczą tyłową siłę policyjną>
„Uwojskowienie” Waffen SS dokonało się dopiero od 1940 r., a pełną parą ruszyło dopiero w 1941 r. jako sposób Himmlera na obejście zakazu Hitlera przyjmowania do Wehrmachtu obcokrajowców (zwłaszcza z państw bałtyckich i obywateli ZSRS).
To o czym pisze Paweł jest trochę mniej istotne. Wg. mnie autorowi artykułu chodziło o to ze podczas kampanii jesiennej 1939 także Niemcy przegrywali a zwycięzcami (nie tylko moralnymi) byli Polacy. Takich przykładów można oczywiście znaleźć
więcej.