W nocy z 16 na 17 grudnia pod parlamentem trwały protesty przeciwko obecnej władzy. Demonstranci kładli się na ziemię, policja postanowiła ich usunąć: doszło do ostrych spięć.
Kiedy politycy przejeżdżali, manifestanci robili wszystko, aby nie wypuścić polityków z terenu Sejmu. Doszło do przepychanek. Niektórzy zostali powaleni na ziemię, zostali skuci w kajdanki.
„Policja ostrzega przed użyciem środków przymusu bezpośredniego” – poinformowała protestujących policja. „Wzywa się do opuszczenia miejsca zgromadzenia osoby postronne: posłów, senatorów oraz inne osoby posiadające immunitet”. Policja użyła gazu łzawiącego.
Sama policja twierdzi z kolei, że stosowała jedynie siłę fizyczną – ,,wobec osób stwarzających bezpośrednie zagrożenie dla życia własnego i innych”.
Świecę dymną rzuciła jedna z protestujących osób. Nie mam informacji o osobach poszkodowanych. Jest kilkuset policjantów, którzy zabezpieczają teren parlamentu, po to, by dbać o bezpieczeństwo wszystkich –
mówił Mariusz Mrozek dla stacji TVN24.
Jak informowała TVP Info, kamera operatora TVP została zniszczona przez jednego z protestujących.
Politycy PiS wyjeżdżają z Sejmu. 2.48 w nocy. @TOKFM_NEWS pic.twitter.com/sXeLI7GWAP
— Michał Janczura (@jan_czura) 17 grudnia 2016
— Adam Szłapka (@adamSzlapka) 17 grudnia 2016
(1556)