Myślałem nad tym, jakimi słowy mam przywitać Szanownych biesiadników i przyszedłem do przekonania, że najwłaściwiej będzie, gdy zwrócimy się do Was ze słowami:
Witajcie nam najdrożsi bracia partyzanci i powstańcy Lwowa. Dziesięć lat temu, kiedy podjeliście orężną walkę w obronie Lwowa, nieliczną w Polsce była armia regularna, wszystko to byli przeważnie ochotnicy, powstańcy, partyzanci. Jako żołnierz nie będę długo zajmował Szanownych Słuchaczów swoją mową. Bohaterskie Wasze czyny zna już historia i podziwia świat cały. Przedmówcy zaś moi wszechstronnie w swoich przemowach te bohaterstwa omówili. Powiem zaś to, co serce moje żołnierskie każe mi w tej uroczystej dla wszystkich nas chwili powiedzieć. Jako Wiceprezes Związku b. Uczestników Powstań Narodowych RP w imieniu tegoż Związku i moim osobistym, składam hołd i pozdrowienie od wszystkich powstańców tegoż Związku, rozsianych po całej Polsce, a więc z głębi borów Puszczy Białowieskiej, z dalekiego Polesia i odległej Wileńszczyzny. Jako Bałachowicz dziękuję za serdeczne ciepłe przyjęcie i za zaszczytne miejsce przy Waszym, powstańcy – obrońcy Lwowa biesiadnym stole.
Jeżeli niezbyt poprawną polszczyzną wysłowię się, proszę mi to darować. Matki bowiem nasze, tam na dalekich Kresach najpierw uczyły nas Polskę kochać, a potem już prawidłowo po polsku mówić. Dla mnie i mnie podobnych, elementarzem był od dziecka. Sienkiewicz. Bohaterowie Sienkiewicza byli dla nas wzorem. Naśladując czyny Skrzetuskich, Wołodyjowskich i Kmiciców niejedno, zwycięstwo odnieśliśmy na wojnie i nieraz wychodziliśmy cało z takich opresji, z których wyjścia zdawało się, że już nie było. A chociaż na wojnie Zagłoby nie spotkaliśmy, to jednak jego konceptami sapną wialiśmy niejednokrotnie nasze biesiady żołnierskie, a humor zjednywał nam przyjaciół i sympatyków tak wielce wówczas pożądanych. Nie tylko jednak Sienkiewicz i jego bohaterowie byli bodźcem do czynów wprost szaleńczych, które najczęściej decydowały o wyniku potyczek i walk podejmowanych z hasłem: „za wolność naszą i waszą”. Dolatywały bowiem do nas wieści o bohaterskich czynach dzieci Waszych – orląt Lwowskich, które rączętami slabem! wyrywały karabiny z rak wroga i stawały do szeregu, by zwyciężyć łub zginąć.
Czyny orląt Lwowskich były dla nas partyzantów i powstańców wzorem i podnieta. Wstyd nam dorosłym było nie iść za ich przykładem, a więc odbieraliśmy także broń z rąk wroga i bronią odebraną pokonywaliśmy nieprzyjaciół. Tu przed tym audytorium przedmówcy moi podkreślili, że Polska przy rozpoczęciu zbrojnych zmagań nie prowadziła wojny, ani z Rusinami, ani z Ukraińcami, Białorusinami, a zmagała się z agenturami mocarstw obcych i musiała toczyć wojnę z ludźmi obałamuconymi przez te agentury. Jako dowódca początkowo grupy, a potem Armii Sprzymierzonej, posiadałem w szeregach moich przeważnie obcoplemieńców. Najlepszych synów Rusi, Ukrainy, Białorusini i Rosji tych co Polecę ufali, wierzyli i w ciężkich chwilach walk o Polskę na pomoc przyszli i ramię przy ramieniu z Polskimi żołnierzami w szeregach stanęli. W 1920 roku znany poeta por. Gałuszka w wierszu swym poświęconym rycerzowi armii śmierci uświetnił moment przysięgi obcoplemieńców jak się wyraził synów stepów, sokołów przysięgających na wierność Białemu Orłowi. (Wiersz ten nie był przeze mnie na Zjeździe wygłoszony, jednak przytaczam go, dla charakterystyki).
PRZYSIĘGA
Bruk od kopyt konnicy zatętniał w oddali
drżą proporce w pół białe, w pół amarantowe
W ogromnych białych czapach przed cerkiew zjechali
a na czapie miał każdy srebrną trupią głowę.
Wolni synowie stepów bitewną legendą
Owiani, by rycerze ongiś Artusowi
Zjechali tu pod cerkiew i przysięgać będą
Sokole swe braterstwo Białemu Orłowi…
Tłum ich wkoło otoczył i patrzył w podziwie,
W te stepów melancholią osnute oblicza
W te oczy, w których głębi wolna dusza żyje
Dusza bezmiar pustyni groźna – tajemnicza.
Ktoś głośno wypowiadał zaprzysiężną rotę
Wiatr słowa w pół rozdzielał, rozrywał na ćwierci
Dźwignęły się ku górze dłonie w słońcu złote
– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
To wojsk Bałachowicza szwadron – z Armii Śmierci.
Do tej przysięgi ja ich przywiodłem, świadkiem naocznym i jej wykonania byłem, niejednemu z tych właśnie sokołów zamknąłem oczy na sen wieczny, a pełen zaszczyty i chwały Kurhany mogił tych bohaterów rozsiane na szlaku działań mojej b. Armii od Buga aż do Dniepru, są świadectwem dobrowolnej rycerskiej ofiary życia złożonego przez obcoplemieńców dla Polski i gdy o obcoplemieńcach obałamuconych jest tu mowa, którzy stanęli przeciw Polsce, moim obowiązkiem, jako byłego dowódcy tej lepszej i większej części, jest podkreślić ich sympatię, zaufanie i poświecenie dla Polski.
Dziś o tym mówię, posiadając za sobą szereg czynów na potwierdzenie tych dzisiejszych moich słów. – (Drukowane w piśmie „Na Czatach” w styczniu 1929 roku str. 22).
A jaką sympatią i uznaniem cieszą się u mnie Lwowianie i Lwów czynem znów pragnąc zadokumentować, oddałem syna swego do Korpusu Lwowskiego z myślą tą, że w tern gnieździe Orłem nauczy się on kochać Polskę ponad życie, talk jak Wy i Wasze dzieci, a gdy zajdzie potrzeba będzie jeszcze lepiej bił wroga niż biliśmy my.
Stosunku mego do mniejszości narodowych, do ludzi lojalnych nie zmieniłem i nie zmienię. Prawdę głosiłem i głosić zawsze będę. Byłem i jestem propagatorem bezwzględnej walki z komunistami i ich adherentami, do walki z którymi jak Rząd tak i całe społeczeństwo zdrowe wystąpić musi. – Że dobrze się orientuję w sytuacji i odczuwam najżywotniejsze potrzeby i bolączka naszego życia codziennego oraz potrzebę zastosowania środków zapobiegawczych przeciwko bezkarnej działalności komunistów były moje słowa wygłoszone w moich poprzednich odczytach, znajduje to dziś potwierdzenie w zarządzeniu władz zmierzającym do oczyszczenia organizmu Państwa od pasożytów i zbrodniarzy. – Wielki był ku temu czas i wielka potrzeba, gdyż bezczelne wystąpienia komunistów, za daleko idąca tolerancja ich propagandy i minimalne kary za zbrodnie przez nich dokonywane musiałyby w końcu końców wywołać w łonie państwa zbiorową reakcję wśród obrońców prawa, ładu i porządku. – Walki jednak podobnego rodzaju przyniosłyby państwu niepowetowane straty na forum międzynarodowym i pociągnęłyby za sobą dużo niewinnych ofiar. – Zarządzenia te są na czasie, są aktualne. – Zdrowy odłam społeczeństwa winien przyjść z pomocą władzom bezpieczeństwa, wskazując winowajców i miejsca ich zamieszkania w celu jak najszybszego zlikwidowania agentur obcych mocarstw i najemnych zbirów. – Drugie do czego wzywam, to jest bezwzględna walka z plotkarstwem i oszczerstwem ludzi przez złą wolę lub przez lekkomyślność, przynoszących szkodę nie tylko rodzinom organizacjom i zespołom, lecz już i samemu państwu. – Twierdziłem i twierdzę, że z komunistami walka jest możliwa i zwycięstwo tylko wówczas pewne, jeżeli będzie stosowana u nas w kraju ta sama metoda działania, jaką komuniści stosują na terenach objętych przez ich rządy do swych przeciwników politycznych. – Na straży ich regim’u stoi dziś GRU. – U nas w kraju dla zwalczania komunistycznej zarazy i wyplenienia tego chwastu, samo życie wymaga utworzenia pewnej takiejże samej organizacji pod inną nazwą, znajdującej się do dyspozycji Rządu organizacji składającej się z wypróbowanych pionierów walki z komunistami, ludzi zasłużonych w obronie i budowie Państwa, który żelazną ręką w imię dobra Państwa zniszczą to diable nasienie! Wojny nie ma, wojna jednak trwa i to trwa pod inną postacią! Na całym, świecie bez przerwy są przygotowania do wojny. – Pomimo haseł pokojowych przemysł wojenny jest w największym rozkwicie, doszły do olbrzymiego rozwoju niszczycielskie aparaty przyrządy i pociski, aż ciarki niejednemu przechodzą gdy czyta się artykuły fachowców, jeżeli są one nawet i przesadzone, przed widmem ewentualnej wojny szatańskich sposobów samotępienia się stron wojujących. – Taki artykuł z rewelacjami pojawił się w prasie niemieckiej i angielskiej, ujrzał światło dzienne w „Kurierze Porannym” w Warszawie dnia 15 sierpnia r. b. – Pominąć go milczeniem nie mogę i podaję do do wiadomości uważając to za mój obowiązek, gdyż podzielam zdanie omawiane w prasie, że najszerszy ogół o tern, co go może spotkać, wiedzieć powinien.
Uroczystości obrony Lwowa, 22 listopada 1928 r., Lwów.
Gen. Stanisław Bułak-Bałachowicz, były dowódca Armii Ochotniczej Sprzymierzonej.
(547)