Portal informacyjno-historyczny

Gdzie w kraju nad Wisłą znajdują się wrota do piekieł? Bogate w legendy i podania źródło wiedzy na temat polskich diabłów. [WIDEO]

w Bez kategorii/Książki/Mitologia


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze

Jakie sposoby wymyślano, aby pokonać diabła Borutę? Do czego zdolny był najsłynniejszy spośród polskich czartów – Rokita? Z czego tak naprawdę słynął Fugas?

W „Żywotach diabłów polskich” spisanych przepięknym językiem, istoty piekielne zaprezentowane zostały ze swadą i kunsztem. To przebogate kompendium wiedzy na temat polskich czartów poparte ogromną wiedzą autora, a nadto okraszone wybornym humorem. Witold Bunikiewicz przedstawia legendy i podania, zarówno te bardziej, jak i mniej znane, wzbogacając je o charakterystykę poszczególnych diabłów. Mądre, głupie, złośliwe, naiwne, niemiarkujące w jedzeniu czy piciu – wszystkie znane są nam od zarania dziejów, a opowieści na ich temat krążą po całym świecie. „Żywoty diabłów polskich” – przekonaj się, czy naprawdę są takie straszne, jak je malują?

Witold Bunikiewicz, Żywoty diabłów polskich. Legendy i podania, Wyd. Replika, Poznań 2020. Książkę można nabyć na stronie wydawnictwa Replika.

WSTĘP

Pełne uroku, humoru i dowcipu „Żywoty diabłów polskich” Witolda Bunikiewi­cza (1883-1946) przenoszą nas w tajemni­czy świat ludowej demonologii i dawnych wiejskich wierzeń. Pokazują, jak mieszkań­cy wsi postrzegali diabły. A widzieli je jako stworzenia niebezpieczne, złośliwe, prze­biegłe, ale i takie, które dzięki chłopskiemu sprytowi można było pokonać, a niekiedy i wykorzystać do swoich celów.

„Powieści naszego ludu pokazują, że nasz diabeł w rozumie zawsze ustępuje chłopkowi. Czy tym chcieli okazać chłopski rozum, który jest jednym z najdzielniejszych przymiotów naszego narodu” – tak pisał znakomity badacz folkloru Kazimierz W. Wójcicki (1807-1879) w „Klechdach starożyt­nych podaniach i powieściach ludowych”, które po raz pierwszy ukazały się w 1837 r. I dodawał: „Tak chłop oszukał diabła, bo sprzedał mu duszę za pie­niądze, ale pod warunkiem, aż wszystko liście zie­lone opadnie z drzewa. A gdy diabeł przyszedł po dusze jak po swoją, pokazał mu sosny zawsze zie­lone i zadrwił sobie z głupca. Tak drugi wieśniak brał złoto na miarę ćwierci bez dna, pod którą był dół głęboki, a w terminie oddał tą ćwiercią, ale dno wyprawiwszy. Tak wreszcie stracił diabeł na spółce z innym znowu chłopem”.

Ale nie zawsze chłopski spryt dawał sobie radę z rozeznaniem diabelskich poczynań. Nie zawsze był w stanie im przeciwdziałać i przechytrzyć bie­sa. Tak jest w opowiadaniu „Diabla parafia”, gdzie zwycięską walkę ze złem przeprowadził dopiero uczony scholastyk, którego dziś nazwalibyśmy katolickim filozofem. A czarci pomysł był niezwy­kle udany, parafia prowadzona przez diabły do­skonale trafiała w ludzkie oczekiwania.

„Nic też dziwnego, że pleban bardzo się podobał wiernym, więc wędrowali do niego ludzie nie tylko z pobliża, ale nawet z dalekich okolic, bo nigdzie nie można było dostać szybciej odpuszczenia grzechów jak w Niepustowie, nigdzie łatwiej nie przebaczano wiarołomstwa, kłamstwa oszustwa i łamania po­stów jak w nowym kościele, a o pokucie nikt na­wet nie myślał, gdyż proboszcz nie obarczał nią grzeszników i nie domagał się zadośćuczynienia za popełnione winy” – czytamy u Bunikiewicza. Zło często przyjmuje pozór dobra, aby zwodzić i to się nie zmieniło.

Nieprzypadkowo pojawia się na kartach żywotów diabelski wojewoda Boruta, którego legenda łączy z zamkiem w Łęczycy. Był to diabeł znany nie tylko w tamtych okolicach, ale w różnych ziemiach roz­ległej terytorialnie I Rzeczypospolitej. „Podania o Borucie, który zajęty był straszeniem ludzi nocą po groblach i lasach i płataniem psot przez spro­wadzanie ich z dobrej drogi, a ukazywał się nie­raz w postaci psa czarnego, krążyły w całym kraju, zarówno u ludu, jak szlachty, z tą różnicą, że lud w nie wierzył, a szlachta z nich się śmiała” – pisze Zygmunt Gloger (1845-1910) w pierwszym tomie „Encyklopedii Ilustrowanej Staropolskiej”.

Ety­mologię polsko-słowiańskiego imienia Boruta wy­wodzi wybitny badacz folkloru od borów iglastych: „Że zaś w dawnych pojęciach narodu, przechowa­nych dotąd przez lud wiejski, istniał zły duch czyli czart borowy, leśny, borowiec, borowik, skutkiem więc podobieństwa w brzmieniu i związku z poję­ciem boru, lud przeniósł nazwisko ludzkie Boruta (jak to potwierdza i Karłowicz) na diabła, zwane­go także borowym, rokitą, rokickim, wierzbickim, łozińskim, jako na ducha, mieszkającego w boru, rokitach, łozach i suchych wierzbach”.

Stare, spróchniałe wierzby miały być miejscem zamieszkania demona, któremu Bunikiewicz po­święca „Opowieść o nieprzyjemnym diable Roki­cie”. Diabeł ten swe imię przyjął od wierzby, któ­rą w dawnych czasach nazywano rokitą. „W wielu województwach Polski i na Rusi, lud powszechnie uważa, że najulubieńszym pomieszkaniem diabła jest stara i spróchniała wierzba. W niej przemie­niwszy się w puszczyka (strix ulula), lubi śmierć ludziom przepowiadać. Stąd wieśniak wierzby stojącej, choć spróchniałej, nie ścina, aby nie ob­razić diabła, co w niej przesiaduje i w rozmaitych postaciach okazuje się ludziom” – wyjaśnia Kazi­mierz W. Wójcicki w „Klechdach starożytnych po­daniach i powieściach ludowych”. Rokita uchodził za niezwykle złośliwego ducha, który mścił się na chłopach, bo nie mógł od nich kupić ziemi. „Jed­nego wepchnie w bagno, innemu gnaty przetrąci w sprzeczce, są tacy, na których spuści taki tuman, iż błądzą po ostępach i nie mogą trafić do domu. Niejednemu upuścił krwi lub zamroził na zimnie, i tak czyniąc łajdactwa, raduje piekło i gubi dusze ludzkie” – pisze Bunikiewicz w „Opowieści o nie­przyjemnym diable Rokicie”.

Wśród diabłów polskich, podobnie jak w ówcze­snym społeczeństwie I Rzeczypospolitej, wystę­powały różnice stanowe. Wojewoda Boruta repre­zentował magnaterię. Rokita, chociaż złośliwy dla chłopów, jest przedstawicielem stanu włościań­skiego – bo jak pisze autor „Żywotów..” – „pań­skich diabłów nie znosi, a gdy go zagadną wykręca się do nich zadem i takie brzydkie słowa mówi, iż lepiej nie słuchać”. Na kartach książki pojawiają się też paradujące w kontuszach diabły szlachec­kie. Nie brak i diabłów zagranicznych, charakte­ryzujących się cudzoziemskim strojem, ale one nie cieszą się sympatią krajowych pobratymców.

Przykładem jest niemiecki czart Mefistofeles, któ­ry został pobity i wypędzony z naszych ziem przez rodzime diabły. „(…) zdążał jak mógł najspieszniej do swego kraju, obawiając się, że w razie zwłoki może jeszcze po raz drugi wpaść w ręce polskich diabłów” – czytamy w „Pokaraniu Mefista”.

Warto również wspomnieć o autorze opowiadań, postaci współcześnie praktycznie nieznanej, o któ­rej informacji trudno szukać w słownikach pisarzy pisarzy czy encyklopediach. Witold Kazimierz Bu­nikiewicz urodził się 21 lipca 1883 r. w Dobrkowie (Małopolska), zmarł w kwietniu 1946 r. w Pro­boszczewicach (Mazowsze).

Był absolwentem rzeszowskiego gimnazjum (1904), zastępcą nauczyciela w VII (1910/11-1912/13), a następnie w VIII Gimnazjum (1910/11-1911/12) oraz w VI Gimnazjum we Lwowie (1913/14). We Lwowie, Berlinie, Monachium i Paryżu studiował filozofię, historię literatury i sztuki. W 1913 r. uzy­skał doktorat z filozofii. Podczas I wojny światowej jako mieszkaniec zaboru austriackiej zmobilizo­wany do armii austriackiej, ranny na froncie czar­nogórskim. Nie wrócił już do armii, ponieważ do zakończenia wojny przebywał na rekonwalescencji w Pradze. Tam poznał miejscowy język i twórców literackich, co zaowocowało wydaniem w 1924 r. dobrze ocenianego przez krytyków tomiku przekła­du pt. „Współczesna liryka czeska”. Oficer rezerwy piechoty w stopniu kapitana ze starszeństwem od dniem 1 czerwca 1919 r. Obrońca Lwowa, w 1920 r. walczył w wojnie z bolszewikami. Później praco­wał w dyplomacji odrodzonego państwa polskiego. W 1926 r. zajął się dziennikarstwem, był redakto­rem czasopisma „Panowa” i stałym recenzentem artystycznym związanej ze Stronnictwem Chrze­ścijańsko-Narodowym gazety codziennej „Kurier Warszawski”. Okupację spędził w resztówce ma­jątku ziemskiego w Proboszczewicach pod Płoc­kiem, gdzie osiadł z żoną Marią pod koniec lat 30. Majątek został rozparcelowany w 1945 r. w wyni­ku reformy rolnej przeprowadzonej przez władze komunistyczne. Maria, również literatka, przeżyła męża o dwa lata. Zmarła w 1948 r. i spoczęła obok męża na cmentarzu w Proboszczowicach Starych.

Zadebiutował w 1909 r. tomikiem wierszy „Kome­dia olimpijska”. Autor m.in. tomików poetyckich: „Wiosna” (1910), „Ballady” (1920), „Rapsod ma­zowiecki”, „Rycerz śmierci” (1930); komedii po­etyckich i legend dramatycznych pisanych w for­mie balladowej: „Ostatni husarz Króla Jegomości”, „Zet” (1910),„Złote czasy” (1912), „Piosenki ułań­skie” (1917), „Sowizdrzały” (1918), „Wazon i róża” (1922), „Cud miłości” (1928); misterium bożona­rodzeniowego „Wesoła nowina (1934) oraz zbioru opowiastek anegdotyczno-fantastycznych „Magia drogich kamieni” (1932). spod jego pióra wyszły powieści: „Żywoty polskich diabłów” (1930), „Ży­cie w kolorach” (1936, przedstawiające szkołę ga­licyjską na przełomie stuleci) i „Czarny karnawał” (1938). Był również autorem kilku studiów z hi­storii sztuki. Jego utwory były wystawiane na war­szawskich scenach teatralnych.

W krótkim biogramie Bunikiewicza, który zamy­ka wydanie „Żywoty diabłów polskich” z 1960 r. anonimowy autor podkreślił, że jego twórczość po­etycka i dramaturgiczna to „epigońskie kontynu­owanie poetyki Młodej Polski”, a największy wpływ literacki na nią mieli czołowi pisarze epoki: Artur Górski (1870-1959), Antoni Lange (1862-1929) i Stanisław Przybyszewski (1868-1927). Wierność trendom epoki, zdaniem cytowanego autora spra­wiła, że większość dzieł, które wyszły spod pióra Bunikiewicza zostały po jego śmierci zapomniane. „Pozostała po nim jedynie zaczęta w późniejszych latach życia twórczość prozatorska, z czego na­joryginalniejszym i pełnym swoistego uroku jest właśnie nasz tomik humorystycznych opowiadań, napisanych na podstawie rozproszonych podań i klechd ludowych oraz literackiej tradycji, cykl jednolitej w rubasznym tonie i dowcipnej demo­nologii polskiej” – wskazano w pierwszym powo­jennym wydaniu książki, którą dziś Państwo trzy­macie w rękach.

 

(623)

Chcesz podzielić się z Czytelnikami portalu swoim tekstem? Wyślij go nam lub dowiedz się, jak założyć bloga na stronie.
Kontakt: niezlomni.com(at)gmail.com. W sierpniu czytało nas blisko milion osób!
Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Idź na górę