Gazeta Wyborcza: Nie chciała pani być w partii? Alina Janowska: Uderz się w głowę, człowieku! Opowiada również o swoim udziale w Powstaniu Warszawskim

w Bez kategorii/Bohaterowie/Mocne słowa


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze

GAZETA WYBORCZA: – Nigdy nie chciała pani należeć do partii?
ALINA JANOWSKA: – O Matko Święta! Ty się uderz w głowę, człowieku, na miłość boską! Stryj zginął w Katyniu, my mieszkaliśmy na Wschodzie i wskutek wojny wszystko straciliśmy. Jakby pan żył wtedy, gdy oni nas „wyzwalali”, toby pan wiedział. Po Katyniu zadaje mi pan takie pytania?!

(…) Nie chciałam być od nikogo zależna. Nie chciałam być niewolnicą. A partii w szczególności.

Alina Janowska, wywiad przeprowadza Dariusz Zaborek: „Z góry przewidziane” („Gazeta Wyborcza”, dodatek „Wysokie obcasy”, 24 maja 2008 r.)

Alina Janowska dla Rzeczpospolitej (02.10.04 Nr 232)

Jestem aktorką od „wesołych rzeczy”. Zdążyłam się przyzwyczaić do tej opinii. Rozmowa na temat wojny i Powstania Warszawskiego jakoś rzadko wchodziła w grę. Żyłam w takich czasach, że udział w patriotycznym zrywie, jakim było Powstanie Warszawskie, uważałam za normalny obowiązek i starałam się spełniać go najlepiej, jak mogłam. To wyniosłam z domu.

alinaW czasie powstania byłam łączniczką w III Plutonie Batalionu „Kiliński”. Pełniłam tę służbę po przeniesieniu się w najbliższe sąsiedztwo najbardziej strategicznego punktu w Warszawie, czyli skrzyżowania Marszałkowskiej z aleją Sikorskiego, dzisiejszymi Alejami Jerozolimskimi. W poprzek alei ustawiona była ogromna barykada, która dość skutecznie chroniła przed ostrzałem od strony zachodniej. Tę pozycję nazywaliśmy Żywiec, od baru, który znajdował się niedaleko na parterze, w tym miejscu, gdzie teraz stoi rotunda PKO.

Atakowani byliśmy właściwie bez przerwy, każdym rodzajem broni. Najbardziej dotkliwe były strzały oddane z tak zwanej Grubej Berty – ciężkiego działa nazwanego tak na pamiątkę żony Kruppa. Ostatni meldunek brzmiał (zacytuję za książką Nycza, który opisał dzieje naszego batalionu): „VIII kompania batalionu Kiliński przez cały czas powstania warszawskiego utrzymała pozycję, walcząc z nieprzyjacielem, który bezskutecznie usiłował się przebić i oczyścić arterię wschód – zachód wzdłuż alei Sikorskiego i południe – północ wzdłuż ulicy Marszałkowskiej”. To były nasze zadania.

Łączniczki miały do wykonania zarówno to, co zwykle należy do kobiet, jak to, do czego przeznaczeni są mężczyźni. Tak więc oprócz normalnych zadań wojskowych były jeszcze czynności sanitarne i gospodarcze. Po każdym dniu wracałyśmy do naszej kwatery w dawnym kinie „Stylowy”. Ponieważ zabrakło miejsc w pomieszczeniach administracyjnych – te zajmowali koledzy – mnie i Lilce, drugiej łączniczce, ustawiono łóżka na widowni kina tuż pod balkonem. Po każdym dniu padałyśmy na nie bez ducha. Wychowanie mego ojca bardzo się przydało. Pamiętam, że był on szalenie dokładny. Wymagał od nas porządku w pokoju, bardzo dokładnego składania rzeczy na krześle lub przy stoliku nocnym. Mówił: „Tak to składaj, że jak będzie pobudka, musisz wskoczyć w ubranie w trzy minuty”. To mi zostało do dzisiaj. Tato był wychowawcą leśników po SGGW i tuż przed wojną wypuścił bardzo dużo młodzieży, która potem stanowiła trzon partyzantki leśnej. Niemal każdy z jego wychowanków trafił do lasu.

Czy jako powstańcy mieliśmy świadomość osamotnienia w walce? Na początku liczyliśmy na pomoc aliantów. Od 8 września, kiedy usłyszeliśmy w radiu Londyn, że wojska sowieckie stanęły na Wiśle „celem przegrupowania i odpoczynku”, zrozumieliśmy, że praktycznie jesteśmy skazani na siebie.

Jako były więzień Pawiaka długo nie byłam w stanie wejść po raz drugi w te mury. Od lat związana jestem z warszawskim Teatrem Syrena i zawsze dojeżdżałam tam ulicą Marszałkowską, choć znacznie wygodniej byłoby przez aleję Szucha. Ta jednak, jak wiadomo, wiąże się z najbardziej mrocznymi wspomnieniami.

Pamiętam, jak Andrzej Wajda zaproponował mi udział w filmie „Samson”. Z przefarbowanymi włosami grałam Żydówkę, która zgłasza się do gmachu gestapo właśnie przy alei Szucha. W czasie jednego z ujęć zaczął padać śnieg. Wszyscy schowaliśmy się więc do środka. Doznałam wstrząsu, bo poczułam zapach tych sal, który znałam z czasu wojny. Przed kamerą pojawiłam się więc w nastroju adekwatnym do tego, co przeżywała grana przeze mnie bohaterka.

alina-janowska„Zakazane piosenki” obejrzałam dopiero po latach. Nie byłam zaproszona na premierę, bo przecież grałam w nich epizod. W tym roku, otwierając wystawę powstańczą w Paryżu, miałam okazję zaśpiewać znów „Czerwone jabłuszko”. I co ciekawe, dopiero teraz nauczyłam się go na pamięć. W filmie bowiem śpiewałam z kartką w ręku, czego na szczęście nie było widać. Pierwszy raz, kiedy obejrzałam film, poczułam pewne rozczarowanie. Wydawało mi się, że Warszawa nie była nigdy tak rozśpiewana, jak tego chcieli scenarzyści. Za każdym następnym razem oglądało mi się go jednak coraz lepiej. I myślę, mimo zastrzeżeń, że dobrze, iż taki film powstał.

W naszej historii przez całe lata było wiele przekłamań. Długo nie godzono się na budowę pomnika Powstania Warszawskiego. Potem wybudowano go po decyzji generała Jaruzelskiego w kształcie takim, jaki możemy obserwować na placu Krasińskich. Bardzo się cieszę, że wtedy nie zgodziłam się wejść do komitetu honorowego. Kiedy popatrzyłam niedawno na rzeźby dwóch zabandażowanych głów autorstwa Igora Mitoraja, pomyślałam, że to właśnie byłby piękny, symboliczny pomnik ku czci powstańców. Z Muzeum Powstania było jeszcze gorzej. Skandaliczne jest to, że nie udało się uratować reduty przy Bielańskiej. Mam nadzieję, że sprawa nie jest jeszcze przesądzona. Cieszę się jednak, że w ogóle udało się je otworzyć. I że ja dożyłam tych czasów. Nieprawdopodobne!

(5204)

Chcesz podzielić się z Czytelnikami portalu swoim tekstem? Wyślij go nam lub dowiedz się, jak założyć bloga na stronie.
Kontakt: niezlomni.com(at)gmail.com. W sierpniu czytało nas blisko milion osób!
Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.