Czy pamiętają państwo listę Orwella? Warto przypomnieć jej historię, a to z okazji wydania Idwudziestu kilku esejów c autora „Roku 1984″ pod tytułem złożonym z tytułów dwóch jego świetnych szkiców: „Refleksje nad Gandhim” i „W brzuchu wieloryba”. Teksty te, znakomicie przełożone przez Bartłomieja Zborskiego, niestrudzonego popularyzatora w Polsce twórczości Orwella, poszerzają naszą wiedzę o brytyjskim pisarzu, jednym z najważniejszych w minionym stuleciu.
Jednak miało być o liście. Otóż ujawniona ona została w latach 90. – pół wieku po tym, jak pisarz ją zestawił. A był to spis osób, na które, ze względu na ich poglądy polityczne, nie można będzie liczyć w godzinie próby.
[quote]Lapidarne, jednoznaczne opinie Orwella o poputczykach i kryptokomunistach nie musiały się podobać. Ktoś tam według niego był „zwykłym karierowiczem, lecz sprawiającym silne wrażenie, że jest jakimś agentem”. „Nadzwyczaj obleśny” ktoś inny był „nadzwyczaj nieuczciwy (tj. intelektualnie)”, a jeszcze inny „nadzwyczaj głupi”. Niemniej niektóre charakterystyki wydają się zadziwiająco trafne, choćby G. B. Shawa: „Bez jakichś ścisłych powiązań, ale we wszystkich ważkich kwestiach wypróbowanie prorosyjski” czy Martina Kingsleya: „Prawdopodobnie żadnych powiązań. Zgniły liberał. Nadzwyczaj nieszczery”.[/quote]
Dla osób wymienionych przez George’a Orwella w jego sporządzonej w 1949 r. liście fakt ten mógł mieć jednak tylko takie znaczenie, że Ministerstwo Informacji nie zamówiło u nich propagandowych tekstów, za które zresztą ponoć kiepsko płaciło. Jeśli odcięcie jednej z wielu możliwości chałturzenia jest prześladowaniem, to nie wiemy, o czym mówimy.
Źródło: Cały tekst w tygodniku „Do Rzeczy”.
George Orwell, Gandhi w brzuchu wieloryba, Fronda, Warszawa 2014.
(130)