Real Madryt pisze historię: sobotnie zwycięstwo to trzecie z rzędu w finale Ligi Mistrzów. Ale w sukcesie ,,Królewskich” niebagatelny udział miał bramkarz rywali Loris Karius, który zawalił dwa gole.
W pierwszej odsłonie spotkania to Liverpool sprawiał lepsze wrażenie, ale ,,The Reds” mieli pecha – gwiazdor drużyny, Mohamed Salah, w 31. minucie opuścił boisko po tym, jak upadł na murawę. Werdykt: pierwsze doniesienia mówią o wybitym barku i niewykluczone, że Egipcjanin nie weźmie udział w Mundialu.
Później uwagę kibiców skupił Karius, który zawalił pierwszą bramkę, a także Gareth Bale, wprowadzony na boisku w 61. minucie. Mimo wyrównania Liverpoolu to właśnie Walijczyk dwoma trafieniami w 64. (niezwykle efektowne trafienie przewrotką) i 83. minucie rozstrzygnął losy meczu. Przy bramce na 3:1 znów nie popisał się niemiecki bramkarz.
Uważni obserwatorzy dostrzegli także mało przyjemny incydent – to Sergio Ramos uderza Kariusa:
Skrót spotkania:
Występ Kariusa komentowano w następujący sposób:
Tak sobie myślę, że przesrane w życiu Kariusa będzie to, że ilekroć przez następne 50 lat udzieli wywiadu, zawsze padnie pytanie o ten mecz. A jeśli nawet nie padnie, to wtedy Karius będzie wiedział, że by padło, ale tylko przez litość nie zostało zadane. Czyli jeszcze gorzej.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) 26 maja 2018
Po meczu bramkarz przepraszał fanów swojego zespołu:
Najbardziej wzruszające 40 sek jakie ostatnie widziałem…Bardzo mi go w tej chwili żal… #UCLfinal pic.twitter.com/TzbR1fM6nE
— Hubert Michnowicz (@HubertMichno) 26 maja 2018
(4570)