Fidel Castro jest przedstawiany przez media jako wierny rewolucji przywódca, który nie zważając na osobiste niewygody, stara się ulżyć ciężkiej doli obywateli. Jedynym luksusem, na jakie sobie pozwalał, miały być cygara.
Jakie są fakty? Wyciągnięcie z biedy niezbyt się Castro udało – wręcz przeciwnie, za sprawą rządów komunistów, Kubańczycy żyją w straszliwej biedzie, wprost przeciwnie do… swojego przywódcy. Okazuje się, że Castro, który zasłynął nie tylko z upodobania do cygar, ale i pięknych kobiet i wina, był szczęśliwym posiadaczem 20 luksusowych posiadłości rozsianych po Karaibach (niektórzy doliczyli się nawet… 59!). Komunistyczny przywódca miał nawet własną wyspę, którą odwiedzał, pływając tam luksusowym jachtem.
W 2006 roku kiedy Forbes nazwał go jednym z najbogatszych przywódców, oburzył się, że musi wyżyć z pensji wynoszącej 20 dolarów. Zapomniał wliczyć zyski z państwowej kopalni, którymi nie dzielił się z resztą społeczeństwa.
Kilku pikantnych szczegółów dostarczył jego były ochroniarz Juan Reinaldo Sanchez, który zdradził, że życie komunisty przypominało raczej żywot Ludwika XV w Wersalu niż obrońcy słabych i uciśnionych. Wyspę Cayo Piedra porównał do raju, gdzie Castro zrzucał swój wojskowy uniform, przywdziewając często strój nurka, bawiąc się z gośćmi, delektując drogimi potrawami i winem, spędzał błogo czas.
Z kolei w Hawanie miał do dyspozycji luksusową posiadłość, z prywatnym szpitalem i boiskiem do koszykówki. Natomiast w Punto Cero, oprócz sal, gdzie torturowano więźniów politycznych, znajdowała się… fabryka lodów, za którymi dyktator przepadał.
Podobnie jak za kobietami – Castro miał dziewięcioro nieślubnych dzieci z czterema kobietami. Żartobliwie wspomniał w jednym z wywiadów, że to popęd seksualny skierował go na inne tory niż kościół katolicki (Castro był wychowankiem kolegium jezuitów w Hawanie). Bywał nazywany ,,ogierem”. Oddawało to w pełni rzeczywistość – Castro nie wystarczały liczne kochanki – podczas wizyty w Berlinie Wschodnim nieoczekiwanie w środku nocy zniknął z pokoju hotelowego i swoje kroki skierował do nielegalnego burdelu (relacja Markua Wolfa, enerdowskiego szpiega).
(2074)