Donald Tusk chyba nie spodziewał się takiego pożegnania na dworcu w Sopocie, skąd ruszył do Warszawy na przesłuchanie w prokuraturze. Były premier był żegnany przez swoich zwolenników jak gwiazda rocka. Przed ruszeniem w drogę Tusk zapowiedział, że wykaże dobrą wolę, ale… do czasu.
Chcę wykazać jak najlepszą wolę; tak długo, jak będę miał wrażenie, że chodzi o wyjaśnianie kwestii, będę do dyspozycji, jeśli to się zamieni w procedury, które uniemożliwią mi pracę, będę korzystał z immunitetu
– zapowiedział Tusk. Szef Rady Europejskiej został wezwany do warszawskiej prokuratury jako świadek w śledztwie dotyczącym współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa.
Do Warszawy były premier ruszał jak jakiś wielki bohater lub gwiazda rocka. Na peronie dworca w Sopocie zjawili się działacze Platformy Obywatelskiej, młodzieżówki PO oraz zwolennicy Komitetu Obrony Demokracji. „Uzbrojeni” w polskie i unijne flagi oraz transparenty z wizerunkiem Tuska i hasłami „Donald trzymaj się” czy „Donald z Pomorza”. Nie zabrakło także okrzyków „Donald Tusk” i „jesteśmy z Tobą”. Odśpiewano nawet „Sto lat” z okazji 60. urodzin Tuska, które wypadają 22 kwietnia.
W Sopocie igrzyska w lizaniu dupska Tuskowi rozpoczęte – kto pierwszy kto więcej… Niech kluby Gazety Polskiej w Warszawie go przejmą 😉 pic.twitter.com/OlR6e7Fb7D
— KOW z KOD (@KOW_z_KOD) 19 kwietnia 2017
Tusk w Sopocie nie chciał odpowiadać na pytania dotyczące śledztwa.
W sprawach dotyczących samego śledztwa będę odpowiadał prokuratorom. Wybaczcie państwo, ale nie jest to domena publicznych debat – kwestie prac służb specjalnych
– były premier zbył pytanie o to, czy jeżeli współpraca Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa rozpoczęła się w 2010 roku, to odbywała się bez jego zgody i wiedzy.
Po chwili Tusk wsiadł do Pendolino, którego – jak sam przyznał – „czuje się współojcem”, i odjechał w kierunku Warszawy. W stolicy także czekali na niego jego zwolennicy…
(876)