W środę przytoczyliśmy dwie wypowiedzi dziennikarzy śledczych na temat uderzenia w obecny rząd PiS przez ludzi ze służb. Opinię na ten temat wyraził płk Piotr Wroński, były oficer kontrwywiadu.
Z kilku źródeł dotarły do mnie informacje, że pod skrzydłami Bronisława Komorowskiego w Warszawie, w kilku lokalach, spotykają się byli oficerowie Wojskowych Służb Informacyjnych, byli wysocy oficerowie armii i planują jak wywrócić rząd. Planują pucz, w którym może się polać krew. To ludzie, którzy wiedzą jak to robić. To ludzie, którzy wiedzą jak wzbudzać emocje i to ludzie, którzy maja dostęp do broni
– mówił Witold Gadowski.
Z kolei Przemysław Wojciechowki relacjonował:
Grupa osób związanych z dawnymi wojskowymi służbami specjalnymi próbuje zorganizować coś na kształt organizacji politycznej, która w przyszłości mogłaby stać się nawet partią. Partią, która stanie na drodze PiS – u. W tym celu ludzie ci krążą po różnych adresach, odwiedzają wszystkich tych, którzy „ucierpieli z pisowskich rąk” i namawiają ich do udziału w tym przedsięwzięciu
Dwaj dziennikarze alarmują: ludzie służb przygotowują obalenie rządu. ,,Może się polać krew” [WIDEO]
Co na to Wroński?
Napiszę wprost: to jest całkiem możliwe, a przyczyny leżą nie tylko na zewnątrz, ale i wewnątrz
– uważa, dodając, że obaj dziennikarze ,,raczej nie przesadzają i nie wyolbrzymiają”.
Na zewnątrz, ponieważ przez dwadzieścia kilka lat tolerowano wybryki organizacji, która stworzyła własne państwo. Organizacja ta była idealnym wykonawcą usług dla każdego obcego, ukrywając się pod patriotycznymi hasłami. Pozwolono też, by służby, a szczególnie ich kierownictwo, były ustawiane przez siły zewnętrzne. Byłe, które nigdy w rezultacie nie były „byłymi” i „nowe”. Każda z tych sił realizowała wyłącznie interesy swoich mocodawców, bo po to została wykreowana
– podkreśla. Tymczasem ,,PiS usiłuje to zmienić. Właściwie nie cały PiS, bo tylko jeden jedyny minister nie maluje ruin”.
Poza tym sytuacja nie wygląda tak różowo:
Była ekipa z PO, poza kilkoma głównymi nazwiskami, ma się dobrze, awansuje, a w jednej z instytucji doprowadziła do usunięcia wszystkich, których PiS mianował od razu po wyborach. Wrócił nawet „demon przeszłości” o rozumie malutkim. Posiada on jednak ogromną umiejętność wchodzenia w tylną część ciała każdej ekipie
Głównym paliwem jest ustawa dezubekizacyjna.
napędziła zwolenników, a przede wszystkim pozwoliła tym ludziom na definitywne określenie „swoich” oraz „zdrajców”
– mówi Wroński, dodając:
Do tych ostatnich, niewątpliwie i ja należę. Jestem z tego dumny, bo czasem jest konieczne być „zdrajcą”. Szczególnie, gdy „patriotyzm” dla wielu oznacza „poddaństwo”.
Ustawa ma jeden haczyk…
Instytucja odwoławcza tej ustawy – nie skorzystam z niej – pozwoli wyłącznie na oszukanie PiS i na skonsolidowanie się tej grupy, poprzez uzyskanie przyczółków. Niestety, PiS nie chce tego zrozumieć i dał się zmanipulować
– podkreśla, nie chcąc zdradzić więcej szczegółów na temat kulisów.
(2552)