Człowiek – symbol Narodu. O Raportach Witolda Pileckiego

w Blog Aleksandry Pietkiewicz


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze

Człowiek, symbol Narodu – relacja z panelu dotyczącego publikacji Raportów Witolda Pileckiego z Auschwitz.

Historia jest dla arystokratów i mnichów

powiedział mi profesor Marek Chodakiewicz, gdy spytałam go, w jaki sposób możemy nauczyć się jej na nowo. Wymaga poświęcenia. Polska młodzież podejmuje w tej chwili podwójny wysiłek nauki historii –  w szkole poznaje to, co obejmuje program, ma jednakże świadomość ograniczeń zakresu wiedzy i uzupełnia ją, chodząc na spotkania historyczne i czytając książki.

2 sierpnia 2016 roku byłam na promocji Raportów z Auschwitz Witolda Pileckiego w Domu Dziennikarza. Na panelu dyskusyjnym, który stał się opowieścią o powstawaniu tej książki, spotkali się redaktorzy: Marek Chodakiewicz, Tadeusz Płużański, Leszek Żebrowski i Stanisław Michalkiewicz. Wieczór rozpoczął się śpiewem modlitwy Armii Krajowej (utwór znany jako modlitwa obozowa), piosenek powstańczych – publiczność rozruszał znany temat Pałacyku Michla, a nastroił Deszcz, jesienny deszcz… Młodzi ludzie śpiewając, doczekali w pełnej sali pojawienia się panelistów, a większość wytrwała aż do końca spotkania, mimo zmęczenia – pragnę to podkreślić, bo jestem świadkiem, jak młodzież garnie się do nauki.

Wieczór był nagrywany – transmisja jest dostępna TUTAJ.

Na sali była obecna córka rotmistrza, pani Zofia Pilecka – Optułowicz, którą przywitano brawami, a w toku rozmowy okazało się, że rodzina pp Pileckich, a szczególnie jej dramat jest inspiracją jednoczącą dla środowiska Polonii. Znamienne, że najbardziej aktywne jest środowisko kanadyjskie, pochodzące z solidarności podczas gdy środowisko amerykańskie jest obciążone uwarunkowaniami zewnętrznymi – poprzez diasporę żydowską. O tym mówili wszyscy dyskutanci, bo temat oceny postaci Witolda Pileckiego (podobnie jak św. Ojca Maksymiliana) jest papierkiem lakmusowym autentyzmu w pojmowaniu polskiej historii. Na tej podstawie można stwierdzić, jak bardzo oceniający jest świadom natury polskiej lub uwikłany w interesy lobby wspomnianej diaspory. Żeby nie dublować nagrania, skoncentruję się na bohaterze wieczoru.

Opinia na temat Witolda Pileckiego zdaje się jasna, wobec jego heroicznego życiorysu i zachwytu Polaków w różnym wieku, a szczególnie młodzieży, a jednak, na świecie jest on pomijany w muzeach – usunięty z Muzeum Holokaustu w Australii, traktowany z niedowierzaniem w USA, lżony w kręgach opiniotwórczej gazety w Polsce. Dlaczego? Aby to zrozumieć, warto wsłuchać się w wyjaśnienie zwrotu w historii Niemiec, czyli w słowa kanclerza Gerarda Schroedera, który obwieścił zakończenie pokuty niemieckiej, chwiejąc przemysłem holokaustu – czyli uzyskiwania odszkodowań za domniemany pobyt w obozie. Informację tę podał Stanisław Michalkiewicz, tłumacząc, dlaczego nagle w rzędzie ofiar znalazły się Niemcy, a w rzędzie katów – jako kata zastępczego – ustawiono Polaków. Być może paradoksalnie zaważyła tu szlachetność Narodu Polskiego, o której mówił niedawno Papież Franciszek, zachwycony Polską. Polacy to dobrzy ludzie, odkrywał Papież, zdumiewając cały świat. Człowiek szlachetny staje się łatwiej ofiarą, niż ktoś, kto współpracuje z katami – na tym tle warto rozpatrywać zestawienie Witolda Pileckiego z postaciami kreowanymi na bohaterów Auschwitz poprzez gazetę A. Michnika.

W ocenie bohaterstwa Witolda Pileckiego waży zatem splot interesów niemieckich i żydowskich, chociaż do tego dochodzi jeszcze mieszanka show businessu. Zgoda na postać rotmistrza jest zgodą na wersję historii, którą on reprezentuje – na to ciężko przystać tym, którzy kreowali panteon bohaterów narodowych przez ponad 40 lat. (za: T. Płużański, L. Żebrowski) Dla Narodu ważne jest, na co uczulają profesorowie – aby umiał zachować swoją historię i poznawał ją, przyznając właściwe miejsce postaciom. Należy jednak uważać, aby człowiek, który budzi szacunek, nie padł ofiarą kultu jednostki.

O Witoldzie Pileckim wiemy ze strzępów archiwum Józefa Cyrankiewicza, że stał się ofiarą zemsty za to, że wiedział zbyt wiele o kolaboracji premiera z nazistowskimi Niemcami. Mimo to, wątpliwy autorytet, prof. Andrzej Romanowski z UJ, na łamach „Polityki” pozwolił sobie na podważanie niezłomności rotmistrza, a sekundująca mu dr Cuber – Strutyńska próbowała umniejszyć wagę dobrowolnego pobytu bohatera w obozie, szukając w jego decyzji śladów przymusu zewnętrznego i narzuconej mu czyjejś woli. Na te zarzuty odpowiedział Tadeusz Płużański podczas panelu.

Poprzez fałszywe zestawienia Witolda Pileckiego z Władysławem Bartoszewskim skrzywdzono jednego i drugiego jako więźnia Auschwitz – Birkenau, zauważył Leszek Żebrowski, analizując kolejno wszystkie nieścisłości w przedstawieniu życiorysów i dokonań obu postaci. Witold Pilecki jest marginalizowany, co wpływa odwrotnie na odbiór przesadzonych opisów działań Władysława Bartoszewskiego. Historycy obecni na panelu zaznaczyli, że aby ocenić postać, należy drążyć fakty historyczne i prowadzić swobodnie badania naukowe – co w tej chwili jest utrudniane poprzez wpływ diaspory żydowskiej: prezes Instytutu Pamięci Narodowej został upomniany przez przewodniczącego Światowego Kongresu Żydów, gdy podjęto wyjaśnianie okoliczności życia i śmierci rotmistrza i  całej grupy żołnierzy. Przy okazji, podano jasną definicję nazwy tej grupy: Żołnierze Wyklęci – przez komunistów, Niezłomni – w swojej postawie (T. Płużański).

Sprawa Witolda Pileckiego jest sprawą wyboru bohaterów narodowych, zauważył Leszek Żebrowski. Świadomy wybór decyduje o rozwoju społeczeństwa i Narodu. Po ’89 roku niby ten wybór został dopuszczony, a jednak, bohaterów wybrano niewłaściwie. Z wahaniem ośrodków w Polsce kontrastuje zachwyt badaczki z Los Angeles, która przyczyniła się do wydania Raportów Pileckiego z Auschwitz. Znamienne, że dla potrzeb publikacji koniecznym stało się znalezienie osoby, która mogłaby ogłosić odkrycie tekstów  jako naukowe wydarzenie – dopiero wtedy można było liczyć na wsparcie muzeum holokaustu i autorytetów. Jednakże, nie do końca… ponieważ pod wpływem narracji wspomnianego muzeum zaprezentowano bohatera jako samotny wyjątek od reguły, odcinając go od jego tożsamości.

Tymczasem,

Witold Pilecki jest naszym symbolem narodowym, kwintesencją polskości, to szlachcic, inteligent, katolik i rycerz, którego nie sposób pojąć bez zrozumienia etosu rycerskiego, jakim się kierował i w jakim żył.

(M. Chodakiewicz)

Jest to bardzo trudne, gdy okazuje się, że w wolnej Polsce nadal te wartości są oczywiste dla tych, którzy mają utrudnienia w publikowaniu, podczas gdy osoby zajmujące się dziennikarstwem i opiniotwórstwem uciekają od nich, nazywając nieaktualnymi na różne sposoby, aby umniejszyć ich znaczenie. Zabiegiem stosowanym przez te środowiska jest taki styl pisania, który prezentuje inne postaci jako bohaterów równorzędnych: czy jest to Jan Karski (wywiadowca), czy Jan Nowak Jeziorański (kurier), czy wspomniany Władysław Bartoszewski (goniec). Taka prezentacja zdaje się jednak zbyt uproszczona i krzywdząca, ponieważ tylko rotmistrz Pilecki podjął dobrowolną decyzję o zgłoszeniu się do niemieckiego obozu koncentracyjnego i przez dwa i pół roku działał w tym obozie na rzecz zorganizowania powstania. Dlatego jego raporty dowódcy są nieporównywalne z listami więźniów, którzy znaleźli się w obozie zawsze z przymusu, a nieraz tracili w nim resztki nadziei, popadając w marazm.

Trudno zatem zrozumieć, jak możliwe są tego typu przesunięcia akcentów historycznych, pewnym wytłumaczeniem jest zmiana już na poziomie dokumentacji – z raportu Bieńkowskiego o Radzie Pomocy Żydom „Żegota” pominięto kilkanaście osób decydujących, aby uwypuklić znaczenie W. Bartoszewskiego. Na tym tle można rozważać, dlaczego Amerykańska Rada Upamiętnienia Zagłady pomija postać Witolda Pileckiego milczeniem. Dopóki milczy Polonia, a w Polsce temat przedstawiany jest jako konflikt młodych i starych, nie ma szans na film, który otworzyłby oczy tym osobom zainteresowanym dyskusją, które mają obrazkowy sposób pojmowania świata. Zdumiewające, że milczy w tej sprawie środowisko wojskowej emigracji, które powinno być bardzo aktywne w przywróceniu bohaterowi należnej mu pozycji.

Witold Pilecki budzi nasze zastanowienie, gdy zauważyć, że napisał wprost, iż w porównaniu z tym, co go spotkało w ubeckim śledztwie, Oświęcim był igraszką – a jednak, z jego raportów wynika obraz okrutnego obozu. Czym więc było sowieckie więzienie, można się domyślić, wspominając słowa Józefa Mackiewicza: Niemcy robią z nas bohaterów, podczas gdy bolszewicy robią z nas gówno. Radzieckie metody badania połączone z przymusem wychwalania oprawców łamały duszę ludzką – a jednak, Witold Pilecki przeszedł niemiecki obóz koncentracyjny i komunistyczne więzienie, pozostając niezłomnym wzorem dla pokoleń Polaków.

Raporty Pileckiego zawierają dwie grupy wydarzeń: to, co widział sam i to, o czym usłyszał. Oddajmy więc głos bohaterowi, czytając jego odzyskaną książkę.

(361)

Chcesz podzielić się z Czytelnikami portalu swoim tekstem? Wyślij go nam lub dowiedz się, jak założyć bloga na stronie.
Kontakt: niezlomni.com(at)gmail.com. W sierpniu czytało nas blisko milion osób!
Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.