Czesi zainteresowali się polską historią. Zapytali o początki naszych dziejów prof. Nowaka

w Polska Piastowska


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze

Czeskie czasopismo „Dějiny a současnost” opublikowało serię tekstów poświęconych historii Polski: wywiad z profesorem Andrzejem Nowakiem, artykuły m.in. Philipa Steele’a o chrzcie Mieszka, fragment „Gry w kości” Elżbiety Cherezińskiej czy tekst prof. Dudka o 1966 roku.

Oto fragment wywiadu z prof. Nowakiem z pisma „Dějiny a současnost”:

Na pierwszy rzut oka żyjemy w czasach, które nie sprzyjają „wielkim opowieściom”. Publikacje historyczne przeważnie prezentują coraz mniejsze wycinki rzeczywistości a próby syntezy przyjmowane są z nieufnością, często wręcz jako akty przemocy intelektualnej. Skąd wobec tego pomysł żeby spisać na nowo – dzieje Polski?
pr.f Andrzej Nowak:  – Pierwszy impuls: ciekawość. Moja ciekawość historii Polski. Chciałbym lepiej rozumieć tę historię, która formuje moją tożsamość, w której upływa moje życie. Mogę próbować to osiągnąć tylko przez poznanie jej w całości, a ściślej w opowieści od początku do aktualnego momentu, w opowieści, jaką stworzyli moi koledzy historycy, od Anonima zwanego Gallem i mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem począwszy, aż do autorów dzisiaj powstających monografii naukowych. Najpierw więc czytam bardzo dużo, żeby potem to uporządkować, na ile potrafię i w końcu zrozumieć sens tej opowieści, a raczej wybrać dla siebie jeden z możliwych wielu sensów polskiej historii. Gdybym pozostał tylko przy mojej specjalizacji z historii XIX i początku XX wieku, to mógłbym bardzo wielu znaczeń i kontekstów dziejowych tego, co w niej opisuję – nie odczytać. Przede wszystkim jednak liczę na to, że lepiej mogę zrozumieć teraźniejszość i swoje w niej miejsce, swoje obowiązki i zarazem skalę zobowiązania wobec przeszłych pokoleń, które od X wieku tworzą polską kulturę, łączą ją z chrześcijaństwem i z Europą(akurat ta polska droga prowadzi przez Czechy), z wolnością. Próba zmierzenia się z całą historią narodu uczy chyba, tak sądzę – pokory i właśnie poczucia wdzięczności. Próbuję pisać tę książkę o polskiej historii także na przekór absurdalnej, a rozpowszechnionej we współczesnej cywilizacji tezie, że jest tylko hic et nunc, że nic nikomu nie zawdzięczamy, że wszystko się na mnie (na jednostce) zaczyna i kończy. Chcę zrozumieć jak moje wybory, myślenie, język są zdeterminowane (a jeśli to za mocne słowo, to przynajmniej: współkształtowane) przez to, co było przede mną, przez tych, którzy byli przede mną. Np. przez Jana Kochanowskiego i Adama Mickiewicza, którzy współtworzyli ten cudownie giętki język, którym mogę się posługiwać. Albo przez szlachtę polską, która zbudowała przez wieki specyficzną kulturę wolności, odmienną na pewno od czeskiej, czy rosyjskiej, czy francuskiej, czy niemieckiej, czy tureckiej… To mnie interesuje. Chciałbym sprawdzić, czy moje intuicje w tym zakresie potwierdzą się w konfrontacji ze szczegółowymi monografiami, które analizują rozmaite momenty powstawania i kryzysu tego języka, tej kultury, polskiej tożsamości.

– Nie dość, że porywa się Pan na tak wielkie zadanie, to jeszcze deklaruje wiarę w istnienie pewnych lejtmotywów, powtarzających się wątków. Tych lajtmotywów doszukuje się Pan już w najwcześniejszej historii Polski. Czy oznacza to, że bliżej Panu do prymordialistycznych teorii narodu? Dzisiaj są bardzo niemodne…
– Nikt nie przeczy, że naród żydowski istniał już w starożytności.  Naród ormiański też ma korzenie sięgające co najmniej 18 wieków wstecz. Na pewno natomiast naród belgijski nie istnieje, a jeśli w 1830 roku powstał taki twór jak państwo belgijskie, to jeszcze nie znaczy, że skleiła się z tego przezywana mocno przez wiele pokoleń nowa, odrębna, kulturotwórcza tożsamość Belgów (choć istnieje na pewno taka tożsamość Wallonów i Flamandów). Naród macedoński, z całym do jego obywateli szacunkiem,  powstał także niedawno, sztucznie, poprzez wydzielenie w 1878 roku kawałków „Wielkiej Bułgarii”. Też jeszcze może nie zdążył zbudować tak bogatej i intensywnej tożsamości, jak np. naród angielski, który sięga na pewno swymi korzeniami wczesnego średniowiecza (pisał o tym w otwartej polemice z „kosntruktywistami” Adrien Hastings w swojej monografii o średniowiecznej genezie angielskiego narodu w roku 1999, czy w roku 2013 szwajcarski historyk  Caspar Hirschi w swojej znakomitej monografii na ten sam temat, poszerzony o inne, południowoeuropejskie przykłady, czy wreszcie izraelski historyk Azar Gat w swojej generalnej rozprawie z „konstruktywistami”, opublikowanej  również w 2013: Nations. The Long History and Deep Roots of Political Ethnicity and Nationalism). Otóż narody nie są równe! Jeśli przyjmiemy teorię  Benedykta Andersona, iż są  to wspólnoty wyobrażone, to zasadnicze  znaczenie ma odpowiedź na pytanie: jak długo (przez jak wiele pokoleń) i jak intensywnie właśnie wyobrażone, to jest przeżywane?

W przypadku Polski mamy na pewno świadectwa przeżywania wspólnoty, tożsamości narodowej, polskiej i jej bardzo skutecznego przekuwania w atrakcyjną wspólnotę wyobrażoną co najmniej od czasu Kroniki Mistrza Wincentego, czyli od 800 lat. On napisał to zdanie: „identitas est mater societatis”. I kolejne pokolenia czytelników jego opowieści wierzą w to! Mam na to tysiące dowodów. Oczywiście, na początku, w XII czy XII wieku, to jest nie duża grupa, może kilka tysięcy tych, którzy identyfikują się jako Polacy. W XV wieku to już jest na pewno większość stanu szlacheckiego w Koronie – już może sto tysięcy. W XVIII wieku – już pewnie milion. Aż na początku XX wieku to będzie ogromna większość całego społeczeństwa zamieszkującego ziemie „etnicznie” polskie. I w przeżyciach tej większości, współczesnej, jest jakiś, ważny, kulturowy, nawet jeśli nie przez wszystkich dostrzegany, element ciągłości z tą tożsamością, którą przeżywał Mistrz Wincenty  i jego czytelnicy oraz słuchacze 800 lat temu.  W Czechach, przypuszczam, to przeżywanie wspólnoty narodowej jest także bardzo stare i bardzo intensywne. I  pewnie „faluje”  – aż do swoistego szaleństwa czasów husyckich, potem „obniżając” się po Białej Górze, po hekatombie elity. Ale przecież nie zanika całkiem nigdy?

źródło: Arcana

(1111)

Chcesz podzielić się z Czytelnikami portalu swoim tekstem? Wyślij go nam lub dowiedz się, jak założyć bloga na stronie.
Kontakt: niezlomni.com(at)gmail.com. W sierpniu czytało nas blisko milion osób!
Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.