Angela Merkel pojawiła się na spotkaniu Women20 Summit, którego celem jest promowanie kobiecej przedmiotowości ekonomicznej. W takich okolicznościach nie mogło zabraknąć pytania o feminizm. Odpowiedź Angeli Merkel wprawiła obecne na spotkaniu kobiety w konsternację.
Feministkom zależałoby na poparciu Angeli Merkel, jednej z najbardziej wpływowych kobiet świata, stojącej na czele czwartej najmocniejszej gospodarki globu i kraju, który ma duży wpływ na losy świata. Okazuje się jednak, że niemiecka kanclerz ma o feminizmie zdanie, które niekoniecznie musi cieszyć przywódczynie ruchów kobiecych.
Może jestem ciekawym przypadkiem kobiety u władzy, ale nie feministką. Prawdziwe feministki poczułyby się obrażone, gdybym nazwała się jedną z nich
– mówiła już w 2013 roku Angela Merkel.
Niemiecka polityk zapytana na szczycie Women20 Summit o to, czy jest feministką, już tak jednoznaczna nie była. Jej odpowiedź była jednak daleka od tego, by feministki mogły się nią jakoś specjalnie chwalić.
Mam sporo wspólnego z feminizmem, ale przypuszczam, że posiada on takie cechy, które są mi bardzo dalekie. Nie chciałabym być określana jako feministka. Jeśli chcecie mi go nadać, to śmiało. Ja osobiście nie chcę się tak szufladkować
– zwróciła się do obecnych na spotkaniu kobiet Angela Merkel i wprawiła słuchaczki w konsternację.
Na spotkaniu obecna była także Ivanka Trump. Córka prezydenta USA była pytana o seksistowskie zachowania amerykańskiego przywódcy i odwołała się do swoich doświadczeń.
Wiem z własnego doświadczenia, że ojciec ma pozytywny stosunek do kobiet i docenia ich rolę w pracy, tak samo jak mężczyzn
– powiedziała Ivanka Trump, która nie miała problemu z określeniem się mianem feministki.
(2977)