Bismarck i Jan Sobieski – co za wspaniała okazja do porównania dwóch narodów. Różnica dwustu lat i gdyby ktoś chciał naprawdę tę paralelę przeprowadzić, musiałby przede wszystkim uważać, aby cech epoki nie pomieszać z cechami narodu i człowieka.
Listy Jana Sobieskiego z czasów, gdy jest marszałkiem i hetmanem, o sprawie ukraińskiej, a w nich jasność, spokój, szerokość horyzontu, naprawdę przypominająca potężną logikę rozumowań Bismarcka. Tylko Sobieski działa w chaosie rozkrzyczanych wieców, dla swoich planów pozyskiwać musi aż do ostatniego opoja sejmiku w Czersku włącznie, Bismarck ma za sobą organizację Prus.
Jeżeli będziemy porównywali po pierwsze geniusz, po drugie charakter, po trzecie moralność Bismarcka i Sobieskiego, to w punkcie pierwszym nie mamy dobrej płaszczyzny porównania. Sobieski to przede wszystkim wódz wojskowy.
Kiedy 200-tysięczna orda tatarska wpakowała się do Polski na wysokość Przemyśla, to Sobieski kilkunastoma tysiącami jazdy li tylko manewrem kawaleryjskim, jednocześnie giętkim jak przegub dłoni przy fechtunku szpadą i prężnym i silnym jak strzała wypuszczona z łuku tę masę Tatarów rozbija, wypędza, oswabadza Polskę, wygrywa wojnę . Tak efektownych błyskawic geniuszu nie posiada Bismarck w swej karierze życiowej. W olśniewaniu błyskawicami geniuszu bije go ten Kawallerieführer niezrównany! I to jest ta pierwsza różnica między dwoma narodami. Ta praca zawsze jednakowo wytężona i praca błyskami, zwycięstwami od czasu do czasu, skokami, szusami.
Bismarck był przede wszystkim człowiekiem walki. Jak już nie miał wrogów, to stwarzał sobie sztucznie przeciwników, aby móc ich zwalczać. Tak było z ces. Augustą, z ks. Gorczakowem. Bismarck całe życie walczył, kogoś pokonywał, łamał na kolana przed sobą. Bismarck to nieustępliwość, twardość, to ten buldog, który jak chwycił skrzydło wiatraka, to zawisł na nim i zdechł, a nie puścił… Zaciśnięte szczęki buldoga. Stoi nam w oczach Bismarck jako człowiek wielki, twardy i niesympatyczny, atowarzyski.
Jakże inną jest metoda Sobieskiego. On by chciał wszystkich na swoją stronę pozyskać, ale nie walką, nie przez upokorzenie i stawianie na kolana, lecz przez wielkopańską zalotność, przez magnacką słodycz, „papką i czapką”, przez „panowie bracia”. Toż mu leżało na wątrobie, gdy ktoś był krzyw na niego. Kocha kobietę, gdy ta z kim innym dzieli małżeńskie łóżko, to tylko wzdycha frasobliwy, aby potem wziąć ją za żonę, za Panią, i kochać tak szczerze, tak całym sercem, zaślepienie, po kres życia swego. Ustępliwość i bojaźń nieżyczliwości ludzkiej, serce zawsze gotowe do przebłagania przeciwników, do kompromisu. I tutaj jest druga absolutnie prawdziwa różnica pomiędzy charakterami dwóch narodów, różnica tak bardzo na naszą niekorzyść.
Wreszcie moralność! Sobieski potrafił latami wojska z własnego funduszu utrzymywać, choć nawet uznania za to nie otrzymywał, potrafił w swej polityce wznieść się na ideologię krucjaty, jeszcze wynieść i wyszlachetnić ideologię krucjat, przez to, że ją urzeczywistniał w ten swój płochy i miękki wiek zniewieściałości i zepsucia. To są wyżyny, do których niezdolny jest Bismarck, na które nie stać twardego knechta Hohenzollernów. Ale za to na pamięci Sobieskiego jakież ciążą grzechy: zdrada stanu, gdy w młodości służył Szwedom przeciw własnemu królowi. Branie jurgieltów, co tylko w części jest łagodzone przez obyczaje tamtych czasów. Wreszcie chciwość na pieniądze w wieku starczym. I tutaj jest ta trzecia najsmutniejsza cecha Polaka, że najszlachetniejsze indywiduum nie może się odplątać od popełniania różnych plugastw.
Stanisław Cat-Mackiewicz, „Dziś i jutro”
KSIĄŻKĘ MOŻNA ZAKUPIĆ W KSIĘGARNI WYDAWNICTWA UNIVERSITAS
(1239)