Zdaniem biskupa Tadeusza Pieronka, nasz kraj byłby w stanie przyjąć nawet kilkaset tysięcy osób uciekających przed wojną na Bliskim Wschodzie.
– Nie można się tutaj wymawiać tym, że wśród nich znajdzie się jakiś terrorysta. Albo że komuś nie będą się podobały warunki, możliwości pracy czy osiedlenia
– tłumaczył w programie ,,Fakty po Faktach”. Przyznaje, że wielu imigrantów chciałoby się osiedlić w krajach, w których panują lepsze warunki, ale jeżeli wśród nich są tacy, którzy uciekają przed śmiercią, zaakceptują każde warunki, byleby przetrwać.
Dlatego według niego Polska miała obowiązek otworzyć się na uchodźców. Pełną gotowość zadeklarował Kościół.
Każda diecezja przygotowała się na to
– podkreślał, dodając, że nie spotkało się to z akceptacją rządu. Wspomniał o Libanie, w którym jest obecnie 2,5 miliona uchodźców.
Jeżeli taki kraj potrafi jakoś sobie zagospodarować tych ludzi – bliskich językiem, kulturą, to inna sprawa – to nas na pewno na paręset tysięcy ludzi byłoby stać
– podkreślił.
Musimy mieć przede wszystkim na uwadze to, że sami byliśmy wygnańcami wielokrotnie. Dość rzadko uciekaliśmy przed śmiercią. Ale zawsze te wielkie polskie emigracja były za chlebem
– mówił i dodawał:
Bardzo łatwo oddzielić tych, którzy uciekają przed śmiercią od tych, którzy szukają lepszego życia. Ale jedni i drudzy są uchodźcami, są ludźmi potrzebującymi pomocy
źródło: TVN 24
(1846)
