Szkoda mi trochę Morgałowa [aresztowany chłop], bo, wiadomo, cała jego rodzina będzie za tę zbrodnię odpowiadać też. I co mu się stało? Chyba gazet nie czyta, albo radia nie słucha. Przecież codziennie piszą i mówią, że towarzysz Stalin i kanclerz Hitler to są dwaj najwięksi przyjaciele, Anglia zaś jest jaskinią eksploatatorów i podżegaczy wojennych. Niech tylko Hitler uporządkuje Polskę, to zabierze się do tej przeklętej faszystowskiej Anglii, a towarzysz Stalin, naturalnie, dopomoże mu. Jakaż może być wojna między Związkiem Radzieckim a bratnim narodem niemieckim?! To nawet pomyśleć nie da się, a on, dureń, gada takie głupstwa. Gdyby po trzeźwemu to mi powiedział, to bym sam go w mordę zajechał!… Wiem, że agentem angielskim to on chyba i nie jest, ale po pijanemu nie umie trzymać języka za zębami. Nauczą go w łagrze rozumu! Tak mu i trzeba!
CZYTAJ FRAGMENT „ZAPISKÓW OFICERA ARMII CZERWONEJ O SYLWESTRZE I KONSUMPCJI BANANÓW
[…] ja zaraz na jego miejscu naszego kochanego WODZA i NAUCZYCIELA powiesiłem. Wieczorem zapaliłem ja przed portretem lampkę. Pięknie wyszło. Czerwone światło pełza po portrecie naszego czerwonego wodza proletariatu, a ja sobie siedzę w miękkim fotelu i czytam biografię Hitlera. Bardzo ucieszyłem się, gdy dowiedziałem się, że on był kiedyś malarzem pokojowym. To znaczy też proletariackiego pochodzenia jest – jak i nasz kochany towarzysz Stalin. A dalej dowiedziałem się, że i on także u siebie w Germanii socjalizm wprowadził… Tak, życie jest piękne! Jak ten, kochany malarz Hitler i nasz OJCIEC Stalin razem wymalują świat na czerwono, toż to będzie cudnie!
[…] Za kilka dni udało mi się znaleźć w ilustrowanym tygodniku portret Hitlera, zamieszczony na całej stronie. Bardzo ja tym ucieszyłem się i chociaż tygodnik nie mój, wydarłem z niego tamtą stronę. Potem, w domu, na tekturę nakleiłem i dużymi literami taki oto napis u dołu zrobiłem: „ADOLF HITLER – NAJWIĘKSZY PRZYJACIEL WODZA ROSJI, I.W.STALINA”. Powiesiłem ja portret Hitlera naprzeciw portretu Stalina. Niech sobie tak wiszą, kochani wodzowie, i cieszą się sobą…
[quote]Stalin patrzy na Hitlera i, zdaje mi się, mówi: „Jak tam, kochany towarzyszu, bijemy burżuazję?” „Jeszcze jak, przyjacielu najdroższy – powiada Hitler. – Jak tylko Żydów i Polaków wykończę, to zaraz do Anglików się zabiorę!” „Wal ich, wal, Adolfku! – powiada Stalin. – Jak sam nie podołasz, to ja ci pomogę!” Bardzo to ładnie wyszło: „krugom” socjalistycznie.[/quote]
[…] Przybiegłem ja do domu, a tam nauczycielki okna zamykają, które poprzednio pootwierały, żeby im szyby od wybuchów bomb nie wyleciały. Odemknąłem ja swój pokój i widzę: w oknach ani jednej całej szyby nie ma. Wówczas poszedłem ja do nauczycielek i pytam:
– Maria Iwanowna, moja droga, co to się dzieje?
– A czy pan jeszcze nie wie?
Nie zrugałem ja jej za „pana” i dalej grzecznie z tą zarazą rozmawiam.
– Nic nie wiem dokładnie. Przypuszczam, że to Anglicy zrobili nalot na Wilno.
Umyślnie powiedziałem nie Vilnius, lecz Wilno, żeby tym burżujkę udobruchać. A ona patrzy na mnie. Ale jak patrzy? Tak jakby mnie rogi urosły. A potem mówi: – Gdzież tam Anglicy! To Niemcy bombardują miasto i zaczęli ofensywę.
– Jakie Niemcy?
– No Niemcy… hitlerowskie… Czy pan i tego nie wie?!
– A jakże im na to Hitler i Stalin pozwolili?! Chyba Hitlera już nie ma!
– Toż właśnie Hitler wojnę przeciw wam zaczął.
Poczułem ja, że w oczach mi ciemno robi się, a w głowie szumieć zaczęło. Oparłem się o ścianę i omal nie upadłem. Ale Maria Iwanowna zimnej wody mi napić się przyniosła. Oprzytomniałem ja dopiero w swoim pokoju. Położyłem się na łóżku i ze dwie godziny bez ruchu leżałem. Tak od razu zesłabłem. Potem do koszar pobiegłem, żeby czegoś więcej dowiedzieć się. Patrzę: w koszarach nie ma nikogo. Tylko kilku naszych oficerów biega, którzy – jak ja – na prywatnych mieszkaniach żyli.
Przypomniał mi się kontrik Kola i jego słowa: „…za 20 lat w tej samej książce, lecz w innym wydaniu będzie napisane… jeśli Armia Czerwona gdzieś od kogoś dostanie w skórę, to tylko dlatego, że Stalin był kapitalistycznym agentem i zwycięstwu przeszkodził”. Zgadł Kolka. Wielka to prawda!
Bo Trocki zdradził Rosję w 1920 roku. A dlaczego zdradził? Bo był Żyd, więc co go tam ruski naród obchodził!… A teraz ten… bo… bo też jest obcy. To znaczy Gruzin. Po tym nosie paskudnym i po wąsach widać, że to dobry numer! Zwąchał lepszy interes za granicą, albo się dowiedział, że chcą go zlikwidować prawdziwi ruscy patrioci, więc Hitlerowi za dolary sprzedał się. A o tej przyjaźni Hitlera dla naszego narodu, to on umyślnie trąbił, żeby czujność proletariacką uśpić!… W ten sposób zrozumiałem ja od razu całą jego reakcyjną robotę. Bo, pierwsza rzecz, jeśli nie był on pewien Hitlera, to po co go zawsze i wszędzie wychwalał i materiałami wojennymi wspomagał? Druga, jeśli go Hitler rzeczywiście wykiwał i durnia z niego zrobił, to cóż on wart?!… W takim razie nawet Morgałow jest sto razy od niego mądrzejszy, bo dawno wojnę z Niemcami przewidywał, ale za to z całą rodziną do łagru trafił. A może dlatego tylko Morgałowa Stalin unieszkodliwił, że budził on czujność proletariatu?…
Złość mnie ogarnęła. Porwałem się na nogi. Stanąłem przed portretem Stalina, który, zdawało mi się, do portretu Hitlera porozumiewawczo oko robi i spytałem go: – Jakże tam poszło tobie z naszym wiernym przyjacielem? Powiedz mi to, nauczycielu
nasz i wodzu kochany! Chyba ty zgłupiałeś na stare lata zupełnie, albo takim samym zdrajcą jesteś, jak i Trocki!
A on nic. Więc ja portret jego ze ściany zdjąłem i patrzę w tę jego fałszywą gruzińską mordę. A on milczy… Wówczas ja tak do niego przemówiłem:
– Tato twój uczciwym proletariuszem i szanowanym szewcem był. Trzeba było i tobie się wyuczyć porządnie buty szyć. Ale nie lubiłeś uczciwej pracy, więc zacząłeś na popa się kształcić. Tylko rozumu na to miałeś za mało, więc wygnali ciebie z seminarium jak sobakę. A teraz znów durniem okazałeś się!… Nie! Nie twoje miejsce w tym honorowym kącie!
Położyłem ja portret Stalina na krześle, a na jego miejscu powiesiłem portret Hitlera i czerwoną lampkę przed nim zapaliłem. A Stalina jak kopnę, to tylko szkło posypało się z ramy i portret w górę frunął, i za piec upadł. Nawet w tej sytuacji wykręcił się, bo zamierzałem ja go w drobne kawałeczki podrzeć. Polazłem ja na piec, ale w ten sposób portretu dostać nie mogłem, bo w dół zsunął się, plunąłem ja tylko tam i zlazłem.
Potem stanąłem ja przed portretem Hitlera i patrzę mu w oczy. Od razu zrozumiałem, że jest on bardzo mądrym i ideowym wodzem. A jaki odważny! Tyle już państw zagarnął, a teraz jednocześnie Anglię i Rosję wziął w robotę. I to jak wziął! Sam przekonałem się.
Stanąłem ja na kolana przed portretem Hitlera i nisko jemu pokłoniłem się. Zrozumiałem ja, że ON właśnie prowadzi ludzkość do lepszego życia i walczy o dobro proletariatu. Że on prawdziwy socjalizm może na świecie ustanowić. Bardzo ja pożałowałem, że nie mogę na jego cześć niemieckiego „Internacjonału” zaśpiewać. Nawet tego nie wyuczyłem się, zaślepiony fałszywą stalinowską propagandą.
Sergiusz Piasecki, „Zapiski oficera Armii Czerwonej”
(655)