To zdjęcie wykonane w RPA zostało nagrodzone Pulitzerem. „Dzięki pudełkom zapałek i płonącym naszyjnikom oswobodzimy ten kraj”

w Historia na zdjęciach i filmach


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze

pochodniaNa początku lat 90. minionego stulecia mało kto interesował się sytuacją w RPA. Oczy całego świata były zwrócone na przemiany zachodzące w Europie. Tymczasem również w Afryce Południowej dochodziło do epokowej przemiany – apartheid odchodził do przeszłości. Towarzyszyły temu brutalne starcia – zamiast broni palnej używano wszystkiego, co było pod ręką. Ponurą sławą okryły się tzw. płonące naszyjniki. 

15 września 1990 roku dwudziestoośmioletni Greg Marinovich przemierzał ulice Soveto, jak zawsze miał przy sobie aparat fotograficzny. Wracał właśnie do samochodu, kiedy na jednym z nasypów kolejowych zobaczył grupkę czarnoskórej młodzieży szarpiącej jakiegoś człowieka. Zajście miało miejsce na terenach sympatyków Mandeli, a obcy został zidentyfikowano jako Zulus, w tych okolicznościach oznaczało to, że jest szpiegiem. Nikt nie brał pod uwagę, że mógł po prostu przechodzić, że miało to miejsce w okolicach stacji kolejowej, z której odjeżdżały pociągi w stronę zuluskich terytoriów plemiennych.

Ściągnięto go na pobliską ulicę. Wokół zatrzymanego wkrótce zebrał się tłum, głównie młodzież, ale było też kilka kobiet i dzieci. Niespodziewanie jeden z wyrostków rozpędził się i wyskokiem zadał cios w stylu kung-fu wprost w głowę obcego. Ten osunął się na ziemie, kolejni podbiegli zaczęli go kopać i okładać, po chwili, by móc łatwiej zadawać ciosy, podnieśli go…  

Greg wyjął aparat. „Nie rób zdjęć, wypier… stąd” ryknął tłum. – Przestanę robić zdjęcia jak go zostawicie – odpowiedział. W tym momencie od tłumu oderwał się młody chłopak i wbił nóż w pierś Zulusa. W tej chwili fotograf cofnął się odrobinę do tyłu. Poczuł tylko, jak nóż przecina torbę ze sprzętem. Gdyby nie ten krok, to ostrze zamiast torby utknęłoby w jego brzuchu. Z daleka po raz pierwszy dało się usłyszeć policyjną syrenę. Tłum rozpierzchnął się.

Policjanci nawet nie opuścili swojego pancernego wozu, oddali kilka szałów w powietrze. Zdawali się nie zauważać umierającego tuż obok pojazdu mężczyzny który niezwykłą siłą woli podniósł się i zaczął odchodzić w stronę stacji kolejowej. Nie zdążył zrobić pięciu kroków, gdy pojazd odjechał. W ślad za nim odszedł przerażony Greg.

Nie uszedł daleko, gdy na pobliskim kolejowym nasypie znów pojawił się tłum. Nieszczęsnego Zulusa przeganiano na drugą stronę. Greg postanowił wyciągnąć aparat i również wejść na nasyp. Kiedy wspinał się pod górę, usłyszał dziwne „puf”. Nie był to powszechnie rozpoznawalny dźwięk wystrzału. Marinovich przyspieszył, kiedy był u szczytu zobaczył okaleczonego obcego, na którego nasunięto oponę, ktoś wlał do niej benzynę i podpalił. Zapłon paliwa spowodował ten dziwny dźwięk. Zulus zadrgał w bólu i agonii, po czym osunął się na kolana. Greg zaczął robić zdjęcia…

Zdjęcie które przeszło do historii fotografii pod tytułem „Ludzka pochodnia”.

mandelaPraktyka zakładania płonących opon na szyje przeciwników zyskała zwolennika w osobie żony Nelsona Mandeli, Winnie. Podczas przemówienia w Munsieville 13 kwietnia 1986 powiedziała:

Dzięki pudełkom zapałek i płonącym naszyjnikom oswobodzimy ten kraj.

Jej ochroniarz Jerry Musivuzi Richardson wyznał,że osobiście zlecała porwanie i morderstwo. Richardson porwał 14-letniego Jamesa Seipei i trzech innych nieletnich z domu duchownego Kościoła Metodystów Paula Verryna. Winnie Mandela twierdziła, że dokonano tego, bo duchowny wykorzystywał seksualnie nieletnich. Oni sami byli torturowani, by zeznać na niekorzyść Verryna. Ostatecznie 6 stycznia 1989 Saipei został znaleziony martwy z ranami kłutymi.

W 1991 ukarana zaledwie karą grzywny. Jednak w 1998 roku została uznana za „odpowiedzialną bezpośrednio za morderstwo, tortury, porwania i ataki na wiele mężczyzn, kobiety i dzieci oraz niebezpośrednio za nawet większą liczbę przestępstw”.

19 marca 1996 Winnie i Nelson (wówczas prezydent RPA) rozwiedli się.

(805)


Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.