Pracownice i absolwentki krakowskiej ASP, jak twierdzą, zainspirowały się starożytnym rytuałem Ana-suromai. Dlatego też postanowiły publicznie się obnażać, a swoje ,,osiągnięcia” publikować w sieci (też zgodnie ze starożytnym rytuałem?).
Ana-suromai to staroegipski rytuał dobrowolnego obnażania przez kobiety swoich genitaliów. Rytuał z V wieku p.n.e przypomniano w Krakowie.
Operacja Ana-suromai ma przypomnieć o dawnej, odmiennej perspektywie. Ma przywołać utracone znaczenie kobiet i kobiecości. Ma przywrócić wartość mocy wynikającej z umiejętności wydawania na świat nowego życia. Ma podkreślić znaczenie kobiet, zaznaczyć istnienie innej perspektywy – perspektywy widzianej z pozycji kobiety
– wyjasniała portalowi shapemeup.pl Anna Kuśpiel, absolwentka ASP w Krakowie, która była rozczarowana brakiem entuzjazmem koleżanek.
Ku mojemu zaskoczeniu większość studentek nie podzieliła mojego entuzjazmu. „Nie pokażę cipki na ulicy!” – słyszałam
– nie ukrywała. Nie zniechęciło jej to do realizacji pomysłu. W bardzo wąskim gronie…
spotkałyśmy się pod akademią – po świcie, koło 7 rano. Było nas pięć. Stanęłyśmy w centralnej części Placu Matejki, przy którym stoi główny gmach Akademii i Wydział Rzeźby, z którym jesteśmy związane. Przełamałyśmy swoje bariery. Po kilku próbach z samowyzwalaczem i nerwowym obserwowaniem, czy nie ma kogoś za blisko nas, udało się – było pierwsze zdjęcie. Od razu zaczęłyśmy snuć plany, gdzie wykonamy kolejne fotografie, by zapładniać wszystkie sfery życia kobiecością
– opowiada.
(9675)
Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com
Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...
1 komentarz
Nie podmywały się panienki od jakiegoś czasu i coś z tym zapaszkiem trzeba było zrobić …
Nie podmywały się panienki od jakiegoś czasu i coś z tym zapaszkiem trzeba było zrobić …