Przed wybuchem I wojny światowej w armiach trzech państw zaborczych służyło od 250 do 300 tys. Polaków, którzy będąc obywatelami Rosji, Niemiec i Austro-Węgier podlegali obowiązkowi służby wojskowej.
Najwięcej Polaków było w armii rosyjskiej 165-200 tys., w armii austro-węgierskiej służyło ich około 55-60 tys., a w niemieckiej co najmniej 40 tys.
Autor „Historii oręża polskiego 1795-1939” prof. Mieczysław Wrzosek ocenia, że w czasie działań wojennych w latach 1914-1918 do armii państw zaborczych powołano w sumie około 2,9 mln żołnierzy polskiego pochodzenia.
[quote]Informacja ta – stwierdza prof. Wrzosek – została wysnuta z ocen szacunkowych, w których uwzględniono liczbę ludności polskiej zamieszkującej ziemie poszczególnych zaborów oraz całe terytoria państw zaborczych i skalę wykorzystania przez te państwa własnych rezerw mobilizacyjnych”.[/quote]
Według innych źródeł, do wojsk państw zaborczych wcielono jeszcze więcej Polaków: 3,4 mln. Spośród nich 1,4 mln trafiło do armii austriackiej; 1,2 mln do armii rosyjskiej i 800 tys. do armii niemieckiej.
(„Zarys dziejów Polski”, pod red. J. Tazbira)
[quote]Historycy są zgodni, że ich sytuacja w armiach zaborczych nie była łatwa. „Dyskryminacja była zjawiskiem, które towarzyszyło Polakom we wszystkich armiach zaborczych, ale o różnym stopniu natężenia[/quote]
– stwierdza prof. Wrzosek.
[quote]Chociaż żołnierzom nie zabraniano praktyk religijnych i pozwalano im porozumiewać się ze sobą po polsku to nierzadkie były przypadki ich dyskryminacji na tle narodowościowym. „Liczne były jednak wypadki, że z mowy polskiej szydzono. Częściej czynili to szeregowi żołnierze i podoficerowie niż oficerowie, ale zdarzało się, że Polacy byli poniewierani, a różne obelżywe określenia funkcjonowały mimo groźby kar dyscyplinarnych” – pisze Wrzosek.[/quote]
W armii rosyjskiej Polaków nie wcielano do jednostek Warszawskiego Okręgu Wojskowego i Wileńskiego Okręgu Wojskowego, wysyłając ich w głąb Rosji. Przestrzegano ponadto skrupulatnie zasady, zgodnie z którą do Akademii Sztabu Generalnego w Petersburgu nie byli przyjmowani wyznawcy religii rzymsko-katolickiej.
W pierwszych miesiącach wojny przypadki dyskryminacji zdarzały się rzadziej. Jednak po ewakuacji wojsk rosyjskich z Królestwa Polskiego w 1915 r. oraz wobec coraz częstszych dezercji Polaków stosunek wobec nich zmienił się na gorsze.
Również do niemieckiej Akademii Sztabu Generalnego nie przyjmowano Polaków, a w szkołach oficerskich byli widziani niechętnie. Szeregowców powoływanych do armii niemieckiej starano się rozproszyć, dzieląc ich na małe grupy.
O swoich relacjach z niemieckimi kolegami na froncie zachodnim tak pisał w 1916 r. w liście do matki Józef Iwicki:
[quote]Z mymi towarzyszami jednorocznymi w żadne rozmowy na tle polskim się nie wdaję i rozmawiam z nimi tylko o takich sprawach politycznych i wojennych, które żadnej bezpośredniej styczności ze sprawą polską nie mają. ( ) Na ogół uważają mą narodowość za osobistą słabość czy wadę lub coś, co by można postawić jako pendant do +niskie pochodzenie+ i z wyjątkiem dwóch lub trzech ani nawet krzty pojęcia nie mają o różnicy poglądów, dążeń, kultury całej itd., która się wywiązuje jako skutek różnicy narodowości”. (J. Iwicki „Z myślą o Niepodległej Listy Polaka żołnierza armii niemieckiej z okopów I wojny światowej (1914-1918)”)[/quote]
Według cytowanego wcześniej prof. Wrzoska warunki służby Polaków w armii austro-węgierskiej, w której „obowiązywał tępy i ogłupiający dryl wojskowy”, wbrew powszechniej opinii, nie były wcale dobre ani nawet znośne. „O szykanach świadczył fakt, że w armii austro-węgierskiej Polacy awansowali wolno, nie dochodzili do wyższych stanowisk wojskowych i nie sprawowali na przykład funkcji dowódców korpusu, nie mówiąc już o armiach”.
Jednak największym dramatem dla Polaków wcielonych do armii zaborczych były nieuniknione walki bratobójcze, o czym przejmująco mówi wiersz Edwarda Słońskiego z 1916 r. „Ta co nie zginęła…”:
[quote]„Rozdzielił nas, mój bracie/ Zły los i trzyma straż-/ W dwóch wrogich sobie szańcach/ Patrzymy śmierci w twarz./ W okopach pełnych jęku,/ Wsłuchani w armat huk,/ Stoimy na wprost siebie-/ Ja wróg twój,/ ty mój wróg!”.[/quote]
Felicjan Sławoj Składkowski, oficer I Brygady Legionów Polskich, tak wspominał Wigilię w czasie bitwy pod Łowczówkiem w 1914 r.:
[quote]W tę noc wigilijną chłopcy nasi w okopach zaczęli śpiewać „Bóg się rodzi” I oto z okopów rosyjskich Polacy, których dużo jest w dywizjach syberyjskich, podchwycili słowa pieśni i poszła w niebo z dwóch wrogich okopów! Gdy nasi po wspólnym odśpiewaniu kolęd krzyknęli: „Poddajcie się, tam, wy Polacy!” nastała chwila ciszy, a później – już po rosyjsku: „Sibirskije striełki nie sdajutsia”. Straszna jest wojna bratobójcza. Podobno jeden z naszych młodych chłopców wziął do niewoli ojca swego, którego zabrali do wojska rosyjskiego”.[/quote]
(F. Sławoj Składkowski „Moja służba w Brygadzie”)
Według prof. Wrzoska w czasie I wojny światowej poległo, zmarło lub zaginęło bez wieści około 530 tys. Polaków służących w armiach państw zaborczych: ponad 220 tys. w armii austro-węgierskiej, około 200 tys. w armii rosyjskiej i ponad 110 tys. w armii niemieckiej.
Historycy nie są jednak zgodni co do liczby zabitych i zaginionych Polaków w latach 1914-1918 w armiach zaborczych.
(225)