– Nie mam dzisiaj wątpliwości, że KOD nie powstał spontanicznie – mówi Arkadiusz Brodziński w rozmowie z tygodnikiem „Wprost”, który z ramienia Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy uczestniczył w pracach nad powstaniem koalicji Wolność, Równość, Demokracja.
Mateusz Kijowski do dołączenia do koalicji WDR zaprosił wszystkie siły polityczne, organizacje społeczne, ruchy, środowiska, dla których ważne są wartości demokratyczne, wolności obywateli zapisane w konstytucji.
Na pierwszym spotkaniu pojawił się również Brodziński.
Już od początku były konflikty. Pan Czarzasty spiął się z panem Petru i przez pierwsze dziesięć minut wymieniali się „uprzejmościami”. Pojawiły się trudne pytania dotyczące ideowości. Większość z nich zadawał Czarzasty. Wtedy Ryszard Petru wysyłał SMS-y do Kijowskiego, po czym Kijowski niby odbierał telefon i wychodził, a Petru za nim. Coś ustalali i wracali. Dopiero wtedy przewodniczący KOD udzielał odpowiedzi na pytania.
– relacjonuje.
Na pierwszym spotkaniu nie ustaliliśmy nic. Zrobiono za to konferencję prasową i medialny show. Już wtedy zacząłem wątpić, czy inicjatywa ta ma przyszłość, bo ciągle łamano ustalenia. Było powiedziane, że na spotkaniu z dziennikarzami a przemawiać jedynie Kijowski, tymczasem politycy kolejno zaczęli sobie wyrywać mikrofon. Do głosu dochodził a to Petru, a to Kalisz, w końcu pan z Zielonych. Byłem tym przerażony
– mówi Brodziński. Po drugim spotkaniu już nie miał wątpliwości:
Miało dojść do ustaleń dotyczących kształtu koalicji. A Kijowski po pół godzinie powiedział, że musi jechać do szpitala. Wtedy zrozumiałem, że ta cała inicjatywa to wydmuszka.
Marsz 4 czerwca miał pokazywać, że wszyscy członkowie koalicji mają równe prawa, dlatego mieli maszerować razem. Było zupełnie inaczej:
Skończyło się tak, że na marszu koło prezydentów pojawili się pan Petru i pani Gasiuk-Pihowicz. Gdy reszta to zobaczyła, zaczęła się walka o możliwość pokazania się w telewizji. Na przedzie zjawili się m.in. Barbara Nowacka, Dariusz Joński, Dosłownie deptali się, aby stanąć do zdjęć. Czysty kabaret. […] To zwykła, przysłowiowa walka o koryto. Takim ludziom jak Petru, Czarzasty, Kalisz czy Onyszkiewicz moim zdaniem nie zależy dziś na pewnych wartościach, po prostu chcą się znowu gdzieś załapać. KWRD został stworzony też po to, aby ludzie z KOD mogli wystartować w przyszłych wyborach.
Brodziński nie ma również wątpliwości, że KOD jest spontaniczną inicjatywą.
Nie mam wątpliwości, że KOD powstał spontanicznie. Wielu obywateli, również ja, zostało oszukanych. Uważam, że nie ma takiej możliwości, żeby pan Kijowski usiadł sobie w listopadzie, napisał coś na Facebooku i na drugi dzień było 30 tys. fanów jego wpisu. Wyrażam głębokie przekonanie, choć nie mam na to dowodów, że jest to kolejny projekt polityczny, na który dało się nabrać bardzo dużo ludzi. Uważam, że ta realizacja była długo przygotowywana i stoją za tym środowiska związane z byłym prezydentem Komorowskim oraz ludzie, którzy tworzyli Nowoczesną. Bo wszystko w KOD jest robione pod dyktando partii Ryszarda Petru.
Więcej w 29/2016 wydaniu tygodnika „Wprost”
(681)