30 marca 1908 urodził się Witold Urbanowicz, generał lotnictwa, as myśliwski i dowódca Dywizjonu 303. Według oficjalnych statystyk, drugi najskuteczniejszy polski lotnik w Bitwie o Anglię (po Stanisławie Skalskim) – odniósł siedemnaście zwycięstw w powietrzu.
Latanie miał we krwi, już na początku lat 30. był instruktorem akrobacji powietrznej w słynnej powietrznej Szkole Orląt w Dęblinie. W czasie II wojny światowej walczył w kampanii wrześniowej, bronił Wielkiej Brytanii przed hitlerowską agresją i bił się zwycięsko z Japończykami na chińskim niebie.
– W rannych godzinach dostałem wezwanie. Kiedy startowały pierwsze samoloty, do operation room wszedł Churchill. W powietrze rzucono wszystkie dywizjony. Gdy Churchill zapytał się Parka (dowódca RAF- red.) jakie są rezerwy, usłyszał że żadne
– tak Witold Urbanowicz opisywał wizytę w kwaterze głównej 11. grupy myśliwskiej w Uxbridge w dniu 15 września 1940, który okazał się przełomowym momentem bitwy o Anglię. Przeciwko nieprzyjacielowi rzucono wszystkie siły, atak odparto.
Bitwę o Anglię wspominał:
Nie błagamy o wolność, my walczymy o wolność. Tak miałem napisane na samolocie. W bitwie o Anglię mieliśmy rekord 126 zestrzeleń, przy najmniejszych stratach własnych
Ciekawym epizodem jest jego uczestnictwo w wojnie z Japonią.
– Jest pan najmniejszą armią, jaka kiedykolwiek istniała. O ile wiem, jest pan jedynym Polakiem, który czynnie wydał wojnę Japonii. Chciałem więc zobaczyć pana przed pańskim odlotem i życzyć good luck
– powiedział do pilota Witolda Urbanowicza dowódca amerykańskiego lotnictwa gen. Henry Arnold.
Urbanowicz był zaskoczony determinacją Japończyków.
Przed odlotem do Chin opowiadano mi wiele o myśliwcach japońskich, o ich specyficznym podejściu do walki, o fanatyzmie, odwadze, krańcowej pogardzie śmierci. Także o tym, że w sytuacjach ostatecznych mają zwyczaj pakować się razem z maszyną w pierwszy napotkany samolot przeciwnika. Przyzwyczajony do walk z myśliwcami niemieckimi, przyjmowałem te relacje z pewną dozą sceptycyzmu. Najodważniejszy nawet i najbardziej zażarty wycofywał się z walki, jeśli nie miał szans, wystrzelał amunicję lub kończyła mu się benzyna. Myśmy także inaczej nie postępowali. Ostatecznie każdy ma jakiś instynkt samozachowawczy i szczyptę rozsądku. Mój sceptycyzm stopniał, gdy zobaczyłem maszyny z czerwonymi kołami na skrzydłach i kadłubie wyczyniające przedziwne piruety w powietrzu i pchające się do walki tak bezpardonowo, że należało uważać, aby w pierwszej minucie nie zakończyć zderzeniem. Kiedy pierwszy napotkany pilot japoński, wijąc się konwulsyjnie w powietrzu, zaszedł mnie od tyłu i próbował odrąbać mi ogon maszyny własnym śmigłem, ryzykując oczywistą śmierć, zacząłem być ostrożniejszy. Tu naprawdę obowiązywały inne prawidła walk
– mówił. I dodawał:
Wolałem jednak walkę z Niemcami, którzy byli mniej natrętni niż Japończycy, marzący o śmierci w walce i zostaniu bohaterami narodowymi. Ja takich wysokich ambicji nie miałem. Chciałem wrócić żywy do bazy, zdać raport gen. Chennaultowi, napisać list do żony, przespać się i zagrać wieczorem w madżonga.
Urbanowicz ani razu nie został trafiony, uratował natomiast życie swojemu amerykańskiemu koledze mjr. Richardsonowi, któremu zestrzelił „z ogona” dwa japońskie mitsubishi zero.
W sumie od października do końca grudnia 1943 r. Witold Urbanowicz zniszczył 11 samolotów wroga, za co został udekorowany amerykańskim Air Medal oraz chińskim Krzyżem Lotniczym.
W lipcu 1945 r. już w stopniu pułkownika przyjechał przez okupowane Niemcy do Polski. Natychmiast został aresztowany przez Służbę Bezpieczeństwa. Zwolniony został dzięki amerykańskim interwencjom z najwyższego szczebla.
W latach spoczynku osiadł w Nowym Jorku, gdzie opisał swoje przeżycia lat wojny. W pamiętnikach daje się poznać nie tylko jako pamiętnikarz, ale jako pisarz-moralista, głęboko rozumiejący odruchy ludzkie w obliczu wojny. Zmarł 17 sierpnia 1996.
źródło: Polskie Radio / Wprost
(4584)
Chcesz podzielić się z Czytelnikami portalu swoim tekstem? Wyślij go nam lub dowiedz się, jak założyć bloga na stronie. Kontakt: niezlomni.com(at)gmail.com. W sierpniu czytało nas blisko milion osób!
Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com
Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.