Najnowsza książka publikującego m. in. na łamach pch24.pl Andrzeja Pilipuka to prawdziwa petarda i świetna rozrywka!
Charakterystyczna lekkość stylu połączona ze znajomością epoki, doskonałym poczuciem humoru, barwnie zarysowanymi postaciami i umiejętnością pisania o trudnych dziejach Polski w XX wieku sprawia, że od lektury trudno się oderwać. Najmocniejsze jest zakończenie, gdyż pokazuje do czego prowadzi tolerowanie lewackich pomysłów, także tych promowanych przez środowiska LGBT.
A tu mały przykład „pilipiukowego” humoru: Kierownik przyszłego PGR-u i działacz PZPR towarzysz Kociuba „ostatnie pół godziny każdego dnia poświęcał na rozwój intelektualny. Zaczął od obowiązkowej lektury z dzieł Lenina, potem pozwolił sobie na chwilę relaksu przy lżejszej literaturze. Wyjął spod poduszki ulubioną broszurę Pod przewodem towarzysza Stalina do walki z syfilisem”.
Ale Pilipiuk nie tylko dowcipkuje, pokazuje, jak wyglądała okupacja niemiecka i czasy komunizmu. Mało kto wie, o czym pisze autor w książce, że komuniści tworząc Państwowe Gospodarstwa Rolne zdobywali do nich zwierzęta hodowlane kradnąc je rolnikom. W sumie logiczne, przecież w komunizmie wszystko jest wspólne…
Autor pisze, opierając się na faktach, o tworzeniu przez sowiecką i krajową komunistyczną propagandę mitu o bohaterskich żołnierzach Gwardii i Armii Ludowej, co to walczyli o „wyzwolenie narodowe i społeczne”. „Cały ten oddział Kukuły to bujda na resorach. Wymyślił go ten debil Kabanow, jeszcze podczas ekshumacji w pałacowym parku. Oj, dobrze pamiętam tego szczura z NKWD”.
Krytyk może wzruszając ramionami powiedzieć, że mimo wszystko, ale to tylko literatura rozrywkowa. A co w tym złego?! Żaden zarzut, jedynie zaleta. Lektura uzmysłowi większej liczbie czytelników, że wszystkie lewicowe ideologie, bez względu jaką przyjmują, zawsze uderzają w cywilizację i naturalny porządek, i niszczą człowieka.
Zachęcam do lektury i czekam na kolejną książkę „Wielkiego Grafomana”.
TP
(274)